Dziekue za odpowiedź, Iza
U nas, ludzkiego nie ma ogarnietego.a co dopiero o zwierzęcym mówić.
Zapytalam, ponieważ mój kotek, będzie już chyba 4 rok jak sie leczy na nadczynnośc. Na podstawie T4
Zaczynaliśmy od dawki 2.5 mg x 2 dziennie
Ładnie się stabilizowalo. Kazali się badać, przez długi czas co miesiąc, później po bardzo długim czasie, co 3 ms-ce.
Kotki były już tak sklute, że porobiły się zrosty na łapkach. I aktualnie, ciężko pobrac normalnie krew.
Później parametry skakały sobie. Więc co skok, to podwyzszali dawkę. doszło do tego, że kazali mi podawać ok 14 mg x 2 dziennie.
Przyznam, że bardzo się bałam I nie zrobiłam tego. Oczywiście zostałam wyśmiana, że panikuje, bo na ulotce napisane ze nawet wyższe są dopuszczalne.
Za każdym razem jak spadały parsnetry T4 to jechaliśmy na wysokich dawkach. Raz doszło (przy mniejszych dawkach) , ze byliśmy już ns dolnej granicy.
Ale kazali trzymać dawki np ok 7mg dziennie
Ostatnio, mieliśmy bardzo ciężki czas. Emocjonalnie, psychicznie.
W końcu, stało się najgorsze, pożegnaliśmy ukochana Ciastusie. Byli ze sobą, każdego dnia, Biszkopxik calutkie jego życie.
Zauważyłam, ze po odejściu Ciastusi, Biszko, zaczął bardzo często sikać. A tak wlasnie miał zawsze, jak tarczyca zaczynała szaleć. No I tak się stało. Odkąd Ciastusia nie wróciła do domu, nastąpił solidny kryzys.
Badania, no I I T4 podwójnie przekroczone prawie 100 ℅
Wet (tam gdzie się bądźmy od lat), jako ze uważa, ze "stare koty się sypią I nic się nie da zrobić, prócz dawania coraz wyższych dawek leków, bo I tak się będą sypać"... Nie powiedział nic.
Tak czy inaczej, trzeba było pojechać do innej miejscowości na echo.
Tam wet powiedział, ze skoro leczenie nie daje skutkow ( powiedziałam ze było zbijane T4 zawsze do dolnych granic), a przy wyższych dawkach, skoczyło, to mam jechać do endokrynologa "żebym potem nie była zdziwiona".
Odnośnie ciśnienia, wiem po mojej kotce (*) , ona była bardzo łagodna, ale wyjazd do lecznicy, był dla niej trudny.
Ciśnienie skakało jej kosmicznie. Znałam ja, jak nikt. Zresztą, obydwoje znam.
Kicia po dwóch badaniach, miała koniecznie brać leki. Brała, ciśnienie zjechało strasznie. Więc zmniejszyli dawkę, ale przez kilka lat kazali brać lek.
Miała badanie ( raz w życiu) 5 razy mierzone, w warunkach nieco innych od poprzednich I okazało się, ze ciśnienie w stresie, miała bardzo ok.
Więc padły słowa, ze nie wiadomo czy lek który bierze, był kiedykowiek potrzebny, No ale z uwagi na to, ze bierze, to niech już bierze....
To wczorajsze badanie kotka, no ja nie wiem. Dla mnie watpliwe. Mowilam, ze miał mierzone jakiś czas temu, no to wet powiedział, ze ostatnio (dwa lata temu! ) y niego. Też mial podwyższone.
A te xo miał mierzone na miejscu ( w gabinecie w mojej miejscowości), to pewnie sprzęt był zły itd.
Mam podawać lek I koniec.
A wczorajszy, podwojny pomiar, to na zasadzie silowania sjs z kotkiem.
Wyrywał łapkę. Tłukł ogonkiem, zresztą po tym. co miał zaserwowane przed badaniem ciśnienia... Nie dziwne ze wysokie.
Sama już nie wiem. Boję się ładować kolejne leki.
Jeszcze niedawno, szły mi 3 apelki miesięcznie
, tyle kupowalam, żeby nie brakło
