Mofexi pisze: A jeśli to nie od toksoplazmozy są te objawy a będziemy go na nią leczyć to nic się nie stanie? On już tyle leków bierze.
To już jest niestety ryzyk fizyk

Można odwrócić pytanie - a jeśli to od toksoplazmozy i nie zaczniemy leczyć jak najszybciej?
Można kotce zbadać płyn mózgowo rdzeniowy i wtedy będzie większe prawdopodobieństwo dokładniejszej diagnozy - ale samo badanie jest mocno inwazyjne i obciążające - szczególnie przy problemach z nerkami. Pytanie - czy jest sens?
Czy nie lepiej po prostu podać antybiotyk i zobaczyć czy działa czy nie?
Niestety - może być i tak że nawet jeśli to toksoplazmoza to leczenie nie podziała, kot jest FeLV dodatni, neuroinfekcje różnie poddają się leczeniu nawet u kotów ujemnych, a dodatnie mają jeszcze trudniej.
No ale takie miano przeciwciał i objawy neuro - dla mnie osobiście to wskazanie do wdrożenia takiego leczenia jak najszybciej.
Aha, i czy dla nas jest to niebezpieczne?
Nie.
I nie dajcie sobie wmówić że jest inaczej

Większość ludzi przechorowała toksoplazmoze na jakimś etapie swojego życia i nawet o tym nie wiedzą o ile sobie badań nie zrobią. Zakażenie (po pierwszym kontakcie, bo potem ma się już przeciwciała) jest zwykle bezobjawowe lub obawia się delikatnymi objawami trwającymi kilka dni, jakaś troszkę podwyższona temperatura etc. Groźne (pierwszy kontakt) jest jedynie dla kobiet w ciąży (tzn. dla ich dziecka) i osób o bardzo obniżonej odporności.
Kot zaraża toksoplazmozą krótko po własnym, pierwszym zarażeniu. Potem pozostaje już dożywotnio nosicielem (tak jak człowiek po kontakcie), ale nie zarażającym.
Gdy rozwinie się toksoplazmoza uogólniona, narządowa - objawowa, kot już nie zaraża. Pasożyt jest groźny tylko dla niego.