Molesław pisze:Małgorzato i Toffee, co u Was słychać? Jak Tofik się czuje?
No my jesteśmy na krawędzi. W niedzielę wieczorem i w poniedziałek było już tak, że telefonowałam po wetkę, żeby przyjechała, już się żegnałam z Tofisiem. Dzwoniłam już po transport, dzwoniłam do Konika Nowego. Zaryczana ledwo się mogłam komunikować z ludźmi. Wetka oddzwoniła po kilku godzinach, że jest gotowa przyjechać, a w międzyczasie Tofiś zaczął się myć, ładnie korzystał z kuwety, sprawnie wskoczył na parapet. Byłam rozdarta. Bo jak tu podejmować takie decyzje skoro kicia siedzi sobie przy misce i patrzy tymi wielkimi oczami czekając co mu do miski wpadnie. Wetka mądrze mi powiedziała, że skoro nie jestem jednoznacznie przekonana, że to czas, to lepiej zaczekać. Więc czekam. Toffee kaszle od czasu do czasu, czyli krążeniowo jest bardzo źle. Staram się zdusić myśli, że może jeśli jeszcze raz usuniemy wodę z płuc, to... Podaję leki nasercowe, diuretyk, trochę sody do karmy dla odkwaszenia, trochę alusalu. No i insulinę daję. Ale już nie męczę Tofcia agresywną terapią. Dziś wskakiwał na stół, żeby się do mnie przymiziać kiedy pracowałam przy komputerze. Jest słaby, ale wędruje po mieszkaniu. Nie wiem jak szybko znów będę musiała podejmować ostateczną decyzję. Dwa razy dziennie daję Tofciowi sok z noni. Już nie zaszkodzę, a może trochę ulgi mu to przyniesie.
Dzięki za pytanie, trzymajcie się wszyscy.