Nie udało mi się przed 19.00 zmierzyć poziom cukru - uszy były bardzo zimne, a w domu byłam późno bo polowałam na strzykawki 0,5 ml U-100. Uff zdobyłem je i ponieważ kocica była ożywiona, podałam 2 kreski U-40 (na insulinówce U-100 tj. 5 kresek). O godz. 23.30 (+4) zmierzyłam cukier i był 224 mg/dl.
Pamiętasz jeszcze metodę ze skarpetką z surowym ryżem, podgrzanym przez 20 sekund w mikrofalówce? To bardzo dobry sposób na zimne uszy. Mówiąc szczerze, nigdy nie odważyłabym się wstrzyknąć Tince insuliny bez wcześniejszego pomiaru glukozy. Ożywienie kociaka nie oznacza przecież wyższego poziomu cukru. Takie rozumowanie wcale mi się nie podoba.
Ponieważ tak naprawdę od piątku wieczorem, insulinówkami U-40 podawałam 2 kreski z kreską insuliny rano i wieczór, wiec zamierzam do piątku podawać po 5,5 kreski insulinówkami U-100. Od soboty rano zrobię krzywą godz. pre 7.00, +2, +4, +6, +8, +10, pre 19.00.
Dlaczego 5,5 kreski na insulinówkach U 100? Dwie jednostki caninsuliny to 5 kresek na tej insulinówce. Co masz na myśli, pisząc: „... podawałam 2 kreski z kreską insuliny rano i wieczór”?
Ta dawka insuliny może być jeszcze za duża. Nie wiem, ale tak mi się wydaje.
Organizm Matyldy musi przyzwyczaić się do nowej dawki. Chociaż wet jak byłam u niego rano w piątek (kiedy wyczułam że Matylda wchodzi w hipoglikemię) powiedział, że wcale nie trzeba odczekiwać zmiany dawki i można już na drugi dzień robić pomiary cukru. ( bzdura taka sama jak dawanie dwóch różnych dawek w ciągu doby.
Organizm Matyldy musi się nie tylko przyzwyczaić do nowej dawki, lecz również odpocząć od tej „końskiej”, zaaplikowanej przez Twojego „diabetologa”. Ciekawa jestem, ile kotów miało szczęście nie umrzeć pod taką specjalistyczną opieką.
Oczywiście, będę czujna jak Matylda do soboty będzie się wyraźnie źle czuła (na lodówce wywiesiłam dwie karteczki - objawy hipoglikemii - objawy kwasicy) zrobię pomiar cukru. Ładnie je, nie siusia za często i nadmiernie nie pije.
Bądź czujna, bo jak już wcześniej wspomniałam, nawet ta dawka, którą obecnie podajesz, może być jeszcze za duża. Jeśli Matylda dąży w kierunku remisji, co jest zupełnie możliwe, to wstrzykiwana insulina powinna mobilizować trzustkę do własnej produkcji, a nie odbierać jej wszelkie chęci. Piszę, jeśli, bo nie wiem, jakie zamiary ma jej trzustka.
A teraz wracam do pozostałych pytań.
Przepraszam, że tak dziwnie zapytuję, ale to chyba moje skrzywienie zawodowe - jestem ekonomistą i do tego od analiz ekonomicznych, księgowych i rachunkowych, kontroli analitycznych, gdzie każdy element coś innego oznacza.
Ja jestem nauczycielką, więc powinno się nam udać.
A wogóle to gubię się w określeniach: dawka, jednostka, zwiększyć o np. 0,25 jednostki (nie do końca wiem co to znaczy w przypadku mocy insuliny i pojemności strzykawek).
Dziewczyny spóbujcie mi to łopatologicznie objaśnić
Dawka to pewna ilość, porcja insuliny, określona objętościowo. Dawka insuliny Tinki wynosi rano i wieczorem 1,2 jednostki, a dawka Matyldy 2 jednostki. Każdy podaje inną dawkę, bo każdy kociak potrzebuje indywidualnej dawki w zależności od stopnia zaawansowania choroby, reakcji organizmu i wagi.
Jednostka to międzynarodowa miara, którą się odmierza insulinę. Insuliny nie odmierzamy w ml tylko w jednostkach. Jednostka pozostaje zawsze jednostką, niezależnie od rodzaju insuliny i jej stężenia. Jednostka jednak nie równa się zawsze kresce. I tu większość popełnia błąd myślowy, mówiąc o jednostce, a myśląc o kresce. Jeśli podajesz insulinę o stężeniu 40 (np. canisulinę) w insulinówce U 40, to jedna jednostka równa się jednej kresce, bo te insulinówki przeznaczone są właśnie do odmierzania insuliny o stężeniu 40 (insulinówka, 1 ml, ma podziałkę w postaci 40 kresek). Jeśli podajesz insulinę 40 w insulinówkach U 100, wygląda to zupełnie inaczej. Taka insulinówka przeznaczona jest do odmierzania insuliny o stężeniu 2,5 razy większym i jej podziałka wygląda inaczej. (1 ml podzielony jest na 100 kresek lub 0,5 ml podzielone jest na 50 kresek).
Ja najbardziej lubię przykłady z alkoholem, bo te są najbardziej obrazowe. Wyobraź sobie, że insulina jest w tym przypadku alkoholem (wódką). Masz wódkę o stężeniu 40 proc alkoholu i przykładowo wódkę o stężeniu 100 proc. alkoholu, choć takiej w rzeczywistości nie ma (nie szkodzi). Postaw sobie duży kieliszek na stole. Weźmy dla ułatwienia kieliszek o pojemności 100 ml (tzw. setkę). Wlej do kieliszka wódkę o stężeniu 40 proc. alkoholu i ją wypij. Następnym razem wlej taką samą ilość wódki o stężeniu 100 proc. alkoholu i ją wypij. Ergo!!! Tej wódki musisz wypić mniej, żeby czuć się tak samo jak po tamtej. Tamtej natomiast musiałabyś wypić więcej, żeby poczuć się jak po wódce o stężeniu 100 proc. alkoholu. Tak samo funkcjonuje to z insulinówkami. Kieliszek (kreska) nie równa się kieliszkowi (kresce), jeśli pijesz wódkę o różnym stężeniu. Trzeba tak to odmierzyć, żeby się nie upić.
Zwiększyć o np. 0,25 jednostki (maksimum 0,5 jednostki) znaczy, że bardzo powoli przystosowujemy organizm do nowej dawki insuliny, by uniknąć skoków. Tak naprawdę przecież nie wiemy, ile organizm jej potrzebuje. Jeśli będziemy zwiększać dawkę insuliny za szybko i o za dużą ilość, nie damy szansy organizmowi, żeby mógł na nią odpowiednio zareagować. Skutkiem tego może być hipoglikemia lub tzw. efekt Somogyi.
I na zakończenie jeszcze jedno. Podawanie posiłku 20 minut po podaniu insuliny może być nieobliczalne w skutkach, jeśli Matylda nie będzie miała apetytu lub zwymiotuje. Twoja sąsiadka diabetyczka ma z pewnością dwa rodzaje insuliny, tzw. insulinę podstawową, która działa 24 godziny i insulinę o krótkim czasie działania, którą wstrzykuje sobie przed posiłkiem, by zbić nadwyżkę cukru. Takiej terapii u kotów się nie stosuje. Canisulina zaczyna działać mniej więcej po 2 godzinach, bo to insulina o przedłużonym czasie działania. Dlatego uważam to w Waszym przypadku za największy paradoks, jaki do tej pory słyszałam. Lekarzowi pomyliły się pewnie różne rodzaje insuliny.
Pozdrawiam serdecznie