Moderator: Moderatorzy
trubadur pisze:Ma pnn i to od wielu lat, ale konowały dopiero w tym roku sobie przypomniały, że należy się o pnn-owców specjalnie troszczyć, a kot w najlepsze jadł sobieprzez cały czas gourmety i często wymiotował -- skąd mogłem wiedzieć, że to dlatego?
Z renalem nie miał szczególnych kłopotów, rzekłbym nawet że jadał z apetytem. Ale teraz nawet szynka go nie interesuje.
O jakich innych środkach piszesz? Wiadomo, że są leki, sterydy, ale one z tego co wiem bardzo obciążają nerki i wątrobę. Można też zrobić przeszczep
alix76 pisze:Usunęłam przepychanki - proszę o wypowiedzi konstruktywne.
trubadur pisze:Miodaliku, źle zrozumiałaś: robimy kroplówki w domu, ale to i tak odpowiednio kota stresuje. Mam nadzieję, że jeszcze dziś uda się go zawieźć do weterynarza i dostanie coś silnego, bo słabnie w oczach i wymiotuje na brunatno.
trubadur pisze:Zobaczymy co powie weterynarz. Niewykluczone, że znów trafimy na konowała, który stwierdzi, że kota w takim stanie nie opłaca się już leczyć. Najgorsze, że nawet jeśli powie to nie-konował i będzie miał rację, to nie będę wiedział, że nie jest konowałem i że istotnie nie ma sensu tego ciągnąc.
Ale obawiam się, że po przeszło dwóch dniach niejedzenia i prawie niepicia (wyłączając tę poranną kroplówkę) nerki i wątroba dostały już bardzo mocno...
trubadur pisze:Dodam jeszcze, że jest apatyczny do tego stopnia, że nie tylko nie chce pić, ale ledwie zauważa, że podsuwam mu miskę pod sam nos. Patrzy gdzieś pustym wzrokiem, jakby nieobecny.
O kładzeniu się na resztkach własnych odchodów (czarnych jak smoła zresztą) już nie wspominając.
Przechodził to ktoś? Czy jest to stan, z którego już ciężko się nerkowcowi wydostać?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości