PcimOlki pisze:Avid - za dużo w twoich postach jest emocji. Przykrywaja informację i całość przekracza moje możliwości czasowe, aby sensownie się odnieść. Zresztą nie bardzo jest do czego - bo istnieją sprzeczności miedzy twoimi postami, co wykazałem. Jeśłi chcesz rozmawiać, zredukuj swoje nadawanie do spraw dotyczących kotów i napisz jeszcze raz 1/10 tego co napisałaś. Dyskutowanie o ludziach nie interesuje mnie.
W tym wątku zastanawiamy sie wspólnie nad rozmaitymi wariantami leczenia tej trudnej choroby. Zwyczajem jest podpieranie stanowiska podaniem odnośników do wyników badań naukowych. Nie jest zwyczjem płodzenie kilometrowe postów-sporów nie wnoszących żadnej wiedzy i nie podpartych żadną wiedzą. Tym bardziej postów próbujących wychowywać użytkowników, ani też wyliczanie ilości wetów którzy coś tam twierdzą. Tak napisać może każdy i nie jest to wiarygodne tutaj w żaden sposób.
Jeśli chcesz udowodnić prawidłowość postępowania - po prostu zrób to. Każdy z nas przyzna, że był w błędzie, bo nie upieranie się przy swoim tu idzie, a o zdrowie kota.
Poddaję się

Z tego, co piszesz, wynika że się zaplątałeś w swoich własnych postach. Ja niczego nikomu nie udawadniam. Przeciwnie, sądziłam, że to Ty próbujesz udowodnić, że mój kot ma infekcję, a ja morduję go sterydem. Wydawało mi się, że pisałam w miarę prosto, ale może faktycznie się mylę. Zatem jeszcze raz, postaram się zwięźle.
Moje wątpliwości co do infekcji pojawiły się pół roku temu. Wtedy wiedziałam znacznie mniej niż teraz, i głównie te posty cytowałeś. W tej chwili wszyscy weci są zgodni, że nic nie wskazuje na infekcję. Podwyższone leukocyty to efekt sterydu.
Jedynym badaniem, które może potwierdzić, bądź wykluczyć infekcję jest pobranie moczu z nakłucia (coli bytuje w przewodzie pokarmowym i pobranie ze strumienia jest niewystarczające do podjęcia leczenia), a Behemotowi tego zabiegu zrobić nie można, ze względu na stres i ewentualną konieczność znieczulenia, którego mógłby nie przeżyć (nie kwalifikuje się też do dializ ani przeszczepu nerki). Cola nie zrobi w nerkach takich spustoszeń, jak pseudomonas, a on jest oporny na większość "bezpiecznych" antybiotyków. Stąd moje wątpliwości i pytania. Musiałam podjąć decyzję i podjęłam. Nie będę kota męczyć, by udowodnić wątpliwą teorię. W tej chwili kot dostał Convenię i na razie nie planujemy innych antybiotyków.
Co proponujesz w przypadku kota, który nie kwalifikuje się do nakłucia?
Sterydy zostały wprowadzone na początku, ponieważ istniało podejrzenie kłębuszkowego lub odmiedniczkowego zapalenia nerek. Kolejne badania i brak reakcji na steryd wykluczyły (niestety) obie możliwości. Dawka jest niska, delikatnie immunosupresyjna. Choćbyśmy chcieli go teraz odstawić, to istnieje ryzyko, że kotu się pogorszy. I to szybko. Trzeba to robić powoli i przy lepszych parametrach.
Wetka twierdzi, że na temat sterydów istnieje wiele mitów. Dawno temu powiedziała, że gdyby jakiś wet miał wątpliwości, może do niej zadzwonić, a ona przekaże to, co wie. Propozycja nie była skierowana bezpośrednio do Ciebie.
A sterydy chronią nerki, wzmagają apetyt i pragnienie, i choćby z tego powodu należy się wycofywać z niego b. ostrożnie. Wiedza wielu wetów nt. działania sterydów jest śmiesznie niska, spotkałam się z fantastycznymi teoriami na temat ich szkodliwości. Dlatego wolę rozmawiać ze specjalistą. Przy czym owszem, jest to jedna z największych moich wątpliwości.
Zgadzam się, że przy infekcji podanie sterydu jest obniżaniem odporności kota. Ale od grudnia Behemot nie miał nawet kataru, nic nie wskazuje na to, by steryd mu szkodził. Ani razu też nie stracił apetytu. Jadł mniejsze porcje przy wysokim moczniku, za to ciągle łaził za mną i domagał się jedzenia. Teraz wsuwa pół saszetki na raz. Nie wiem, czy to efekt nawadniania, czy Azodylu. Ale jest.
2 tygodnie temu mieliśmy zaostrzenie, klasycznie, nadwyrężane kłębuszki, kanaliki, co tam jeszcze, obumierają nagle i jest tąpnięcie. Przestraszyłam się, szukałam każdej pomocy. Teraz wygląda na to, że wyszliśmy na prostą.
Nie przekonuję do sterydów, do mojej wetki, mojego sposobu leczenia. Przyszłam tu po pomoc, a Ty zacząłeś obrażać mnie i lekarzy mojego kota. To mnie zjeżyło. Uważam, że nie masz ani prawa ani podstaw i to, co mówisz, może, jak pisała Słonko, jedynie wypłoszyć nowych użytkowników.
Nie odpowiedziałeś też na moje bardzo proste pytania. Nie skomentowałeś diagnozy kilku znanych lekarzy. Rzucasz puste oskarżenia, a potem wycofujesz się z dyskusji, pisząc o kilometrowych postach. Jak sobie chcesz.
W dalsze dyskusje angażować się nie będę, bo, na szczęście, w tej chwili zależy mi przede wszystkim na zdrowiu mojego futrzaka, a nie na tym, kto na forum udowodni swoją rację.
Jak wspomniałam, jeśli jesteś zainteresowany chętnie dam ci jej nazwisko i telefon. Jeśli może coś podpowiedzieć, to co Ci szkodzi?