Slonko_Łódź pisze:PcimOlki pisze:avild pisze:...
W moczu jest cola i pseudomonas, w moczu nie ma leukocytów, we krwi podwyższone, .
Kot ma długotrwale nieleczoną infekcję. Najpierw leczy się przyczynę. Podawanie mu sterydu w takim stanie jest kompletnie bez sensu. Nie może być dobrze.
Też od początku miałam wątpliwości co do sterydu... Yennefer miała podaną jedną dawkę od diagnozy pnn- miała ostre zapalenie pęcherza i pojechałyśmy do innej lecznicy (noc w niedzielę- oczywiście). Mój wet kiedy usłyszał o sterydzie nie wyglądał na zachwyconego. Z komentarza zrozumiałam, że przy pnn muszą być naprawdę wyraźne wskazania, żeby podać steryd a nie co innego.
Co do antybiotyków- każdy jakoś obciąża nerki ale jak już tu pisałam- infekcja obciąża je jeszcze bardziej. Yennefer jest na ciągłej antybiotykoterapii od lipca- nie możemy pozbyć się coli. Nie zauważyłam, żeby stan nerek się jakoś pogorszył w związku z tym- nie demonizowałabym zatem.
Avild moim zdaniem, co już wcześniej pisałam- MUSISZ coś wymyślić, żeby go nawadniać. W kryzysie oprócz niwelowania odwodnienia w pewnym stopniu wlewy "płuczą" też z toksyn. Jeżeli Behemot nie chce współpracować- trudno- zastosowałabym rozwiązania siłowe. Z Yenną nie dyskutuję- nie chce po dobroci- ok- obezwładniam i robię co muszę.
Z obserwacji kotów pojawiających się w tym wątku najczęściej w kryzysie wnioskuję, że kto nie nawadnia ten nie wychodzi z kryzysu- brutalne ale przeanalizujcie wątek pod tym kątem- tak to wygląda. Nie wiem dlaczego tak jest ale zależność "bije po oczach". Dodajmy, że zazwyczaj od diagnozy nie mija miesiąc i tracimy kota.... Brutalnie to brzmi- wiem. A do kroplówek nawet koty niewspółpracujące się przyzwyczajają- najgorszy jest pierwszy miesiąc- potem już z górki. Tylko trzeba się przemóc i spróbować.... Kroplówki podskórne robię na "szybkim wlewie"- trwa to 3-5 minut. A warto- wczoraj minęło nam 9 miesięcy od diagnozy...
Ja co do sterydu spotkałam się ze skrajnymi ocenami. Niestety decyzja, co podać, jest zostawiona właścicielowi (jeśli są różne zalecenia) i to jest w tym wszystkim najgorsze.
Co do antybiotykoterapii, u Behemota pseudomonas jest wrażliwy na same b. nefrotoksyczne antybiotyki, np Gentamycynę... robiliśmy antybiogram za każdym razem.
Stres wykańcza nerki, co kot to kot. Jeszcze pół roku myśleliśmy, że zrobienie kroplówki jest niemożliwe. Teraz daję mu, przy czym muszę odwrócić jego uwagę na chwilę wkłucia. Co do pobierania krwi i zakładania wenflonu już nie jest za wesoło, bo kot widzi. No i trzeba przemocą. Pozostaje decyzja, co dla niego lepsze. Uwierzcie, to jest koszmarny pacjent. Mnie gryzie ostrzegawczo, ale potrafi bardzo mocno i boleśnie. Ale przede wszystkim to jest dla niego jest tak potworny stres, że obezwładnianie nic tu nie da.
Nie zrozumieliśmy się chyba

Od zaostrzenia, czyli już prawie 2 tygodnie daję mu kroplówki 4 razy dziennie, w domu, po 50 ml. Musiałam się tego nauczyć i pierwszy tydzień każda kroplówka wykańczała mnie psychicznie. Ale jak widać, człowiek może się do wszystkiego przyzwyczaić


Próbowaliśmy dwukrotnie założyć Behemotowi wenflon. Raz się zrolował, potem kocik za bardzo się rzucał. Zrezygnowaliśmy, uznając, że najważniejsze jest jego samopoczucie.
Od 2 tygodni Behemot dostaje Azodyl, sodę oczyszczoną na wypłukanie potasu (kroplówki nic nie dały, z furosemidem również), heparenol, a reszta leków jak do tej pory. Po kilku dniach kroplówek i Azodylu zaczął więcej jeść. Przykry zapach z pyszczka praktycznie zniknął. Kot po raz pierwszy od wielu miesięcy przyszedł do mnie, czyli swojej oprawczyni, na głaskanie. Mruczy, bawi się, mękoli, je, zaczął podjadać karmę nerkową, ale tylko suchą, zaczął się bardziej pluć na leki, co by znaczyło, że odzyskuje smak. Dziś pani doktor wpadła na wizytę domową, obejrzała go, osłuchała i stwierdziła, że jakby nie wiedziała, że to mocznicowy kot, to nie zgadłaby. Czyli jest poprawa. Wizualna (lepsze futro, kroplówka wchłania się szybciutko), w zachowaniu (b. duża, pozytywna). Kilka razy był pawik, ale raczej z przejedzenia (sama się zdziwiłam, jakie ilości karmy zaczął pochłaniać).
Od diagnozy niedługo minie pół roku, a z kroplówkami weszliśmy dopiero 5 tygodni temu.
Jest lepiej. Za 1,5 tygodnia badania, trzymajcie kciuki

Jak i ja za Waszych podopiecznym trzymam. Pozdrawiam ciepło!