lucyper pisze:....Ale tak sie boje,ze moze pogorszy sie i co wtedy zrobie.Moja weterynarz nie przyjedzie-od soboty bedzie na urlopie,a obiecalam sobie,ze moje zwierzeta beda odchodzily w cieple wlasnego domu.Nie wyobrazam sobie uspienia kota w stresie

....
Boisz się podjąc ryzyko, bo kotu może się pogorszyć w czasie świąt. Jeśli kot mruczy, chodzi, myje się, interesuje go świat za oknem, chyba jest to jedyna przyczyna takich rozważań. Moja Pcimka też dziś w nocy rzygała. Teraz rozbraja starą reklamówkę, w której było kiedyś kocie jedzenie. Olek rzygał przedwczoraj. Ostatnio tylko Henio nie rzyga.
Z drugiej strony, jeśłi sytuacja wygląda tak, że NIC nie można zrobić, faktycznie nie ma większego sensu rzucać się z motyką na słońce. Jakie leczenie? Nie wiadomo do końca co kotu jest. Nie ma zrobionej podstawowej diagnostyki. Widać szwedzka medycyna weterynaryjna nie wie, że koty w wieku > 10lat są w grupie podwyższonego ryzyka UTI. Cukrzyca tego nie wyklucza, ale posiewu - nie. Jonogramu - nie. Badania moczu - nie. W takich warunkach nie ma mowy o leczeniu. Nigdy nie dowiesz się, czy mogłaś Twistowi pomóc. Osobiście sytuacja mocno by mnie, delikatnie mówiąc, zdenerwowała. Mam wrażenie, że przyjęłaś do wiad. generalną linię postępowania z kotem, naświetloną w poprzedniej części wątku, ale nie dotarło do ciebie, że diagnostyka jest filarem prowadzenia kota, bez którego nie można się obejść. Nawadniać kota w ciemno można, mając w planie badania w ciągu najbliższych 2-3 tyg., ale nie można kontynuować tygodniami nie mając wiedzy, co się z kotem dzieje. Można narobić więcej szkody niż pożytku. Diagnostyka jest podstawą na której opiera się postępowanie z kotem i nie jest to wyłącznie oznaczenie mocznika, kreatyniny i morfologii. Z takich badań nie można nawet postawić diagnozy CRF.
Tak więc NIEDASIE przemawia, by kota jednak odesłać za TM bez względu, czy w rzeczywistości można mu pomóc, czy nie można. Jak było naprawdę, nigdy się nie dowiesz.