Wątek cukrzycowy - IV

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Pon lis 01, 2010 12:03 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Hej Sheridan,

bardzo mi przykro z powodu Twojej kotki. To bardzo smutna historia. Cukrzyca prawdopodobnie jest posterydowa. Przykro czytać, w jak nieumiejętny sposób weci diagnozują i leczą. Sterydy jako złoty i niezmiernie tani środek na wszelkie dolegliwości jest w weterynarii bardzo popularny. Z konsekwencji tak bezmyślnego leczenia mało kto zdaje sobie sprawę. Liczy się doraźny efekt, a jest on piorunujący. Tylko że poprzedni stan najczęściej znów powraca, w dodatku siadają też inne organy. Długotrwałymi szkodami wet się jednak nie przejmuje. Sterydy na zapalenie pęcherza to niewybaczalny błąd. Piszesz jeszcze o zastrzyku z antybiotykiem. Czy był to jednorazowy zastrzyk? Czy wet zlecił dokładne badania moczu z osadem i antybiogramem? Agnieszka Neska-Suszyńska napisała dobry artykuł na temat zakażenia układu moczowego kotów. http://www.nerkiwet.com/cms1/images/moc ... 5B1%5D.pdf

Piszesz o lekach moczopędnych. Jak nazywał się ten lek?

A teraz trochę o glukometrach i samej cukrzycy. Niektóre glukometry w wysokich przedziałach mierzą strasznie niedokładnie (za wysoko lub za nisko). Dlatego nie każdy glukometr nadaje się do mierzenia poziomu glukozy we krwi u kota. Nota bene granica błędu, nawet w tych dokładnych glukometrach, wynosi ok.10-15 proc. Tak więc, jeśli odczytujesz wynik 400 mg/dl, to może on w rzeczywistości wynosić od 350 do 450 mg/dl. Takie przyrządy są wprawdzie w jakiś sposób skalibrowane, ale świadectwa wzorcowania nie mają. Podobnie jest z ciśnieniomierzami. Mój szwagier, lekarz ludzki, mówił mi, że np. te z mankietem nadgarstkowym nie są tak dokładne jak te z ręcznie pompowanym mankietem.

Sheridan, do wyrównania cukrzycy potrzebna jest cierpliwość i konsekwencja. Trwa to tygodniami, czasem nawet miesiącami. Cukrzycy nie da się w zasadzie opanować w ciągu kilku dni. Takie przypadki należą do wyjątków. Wierz mi, że od właściciela zależy dużo więcej niż od prowadzącego weta. Na początku insulinoterapii nie powinno się zwiększać dawki o duże kroki w krótkich odstępach czasowych. Organizm potrzebuje trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do konkretnej dawki. Najlepsze byłoby zwiększanie dawki o 0,25 jednostki, co oczywiście przy pomocy penu jest niewykonalne. Peny nie nadają się w insulinoterapii u kotów. Zajrzyj proszę na 1. stronę naszego wątku. Tam o penach napisałam dosyć obszernie. Nie powinno się też podawać zimnej insuliny, a ty piszesz, że pen trzymasz w lodówce. Po pierwsze zimna insulina gorzej się wchłania, po drugie brzydko piecze i sprawia kotu dyskomfort (ból). Pen przechowuje się oczywiście w lodówce, bo wtedy taka insulina o wiele dłużej się trzyma, ale tylko wtedy, gdy naciągamy ją do strzykawki. Wtedy strzykawkę ogrzewamy, a pen leży sobie w lodówce.

Mam nadzieję, że Liwia najpóźniej jutro doczyta Twoją prośbę o namiary na krakowską aptekę, w której można kupić strzykawki U100 - 0,5 ml. Strzykawki U40 są przy tej insulinie bardzo niedokładne. Zastanawiam się tylko, czy może jednak dokładniejsze niż pen. Przelicznik wynosi 0,4. Musiałabyś wtedy do strzykawki U40 nabrać 0,4 kreski, by odmierzyć 1 jednostkę insuliny Lantus.

Na pewno się zmasakrujesz kotu uszu kłuciem. Monitoring glukometrem ratuje życie i wiele kotów doprowadził do remisji. Ja kłułam Tinkę codziennie po kilka razy przez ponad 5 lat. Inne dziewczyny z tego wątku też tak robią. Początkowy stres i niepewność właściciela budzi wiele wątpliwości. Jest to zrozumiałe. Każda z nas to przechodziła. Nie mamy jednak alternatywy, jeśli zależy nam tak naprawdę na życiu swojego kota. Zobaczysz, szybko się nauczysz i nabierzesz wprawy. Ucho musi nauczyć się krwawić. Spróbuj nakłuwać w różnych miejscach na brzegu ucha. Jest tam taka dosyć gruba żyłka, bardzo dobrze ukrwiona. Po nakłuciu zatamuj krew, biorąc nakłute miejsce ucha w dwa palce. Potrzymaj je trochę, lekko zaciskając. Tak ominiesz tworzenie się siniaków. Nakłucie igłą jest rzeczywiście o wiele bardziej precyzyjne niż strzelanie nakłuwaczem. Niektórzy jednak wolą nakłuwacz. Ja robiłam to zawsze cieniutką igłą. Podkładałam palec pod miejsce, gdzie chciałam nakłuwać. Jak kiedyś przedziurawiłam sobie palec, szybko się nauczyłam, jak to robić, żeby nie nakłuwać za głęboko. Może masz za grube igły?

Karma: Sucha karma jest dla kota cukrzycowego najgorszym złem. Sucha karma jest też dla kota struwitowego najgorszym złem. Zwierzęta z nawrotami struwitów powinny dostawać karmę wyłącznie mokrą.

Wkleję Ci swój post, który napisałam ponad rok temu jednej dziewczynie. Zresztą to dosyć pouczający wątek. Jak będziesz miała wolną chwilę przeczytaj go.

Koty jedzące głównie suchą karmę mają o wiele częściej do czynienia z problemami urologicznymi niż koty jedzące mokrą. To stwierdzono i udowodniono już 1997 r. Okazało się również, że sucha karma dietetyczna (zakwaszająca) powoduje o wiele częściej nawroty choroby niż karma mokra. Moi weci nigdy nie polecają suchej karmy zakwaszającej.

viewtopic.php?f=1&t=56213&start=285

Sheridan, na sam koniec może jeszcze jedna wskazówka. Proś zawsze weta, żeby Cię informował, jakie leki podaje. Zapisuj sobie nazwy lub poproś o wpisywanie czytelnie do książeczki.

Fruktozaminy pewnie nie zrobiono? Pamiętaj proszę o ketonach. Nie wiadomo, czy Twoja kotka na te świństwa jest podatna. Masz w domu przypadkiem paski do sprawdzania ph w moczu?

Pozdrawiam serdecznie
Tinka
Ostatnio edytowano Pon lis 01, 2010 12:28 przez Tinka07, łącznie edytowano 1 raz
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Pon lis 01, 2010 12:27 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Huraaa!!!!! 270. :ryk: To jest ogromna zmiana (może to ten kurczak z rana?) Strasznie się ucieszyłam. Aż powtarzałam wynik. :D
Wiem o ketonach, co należy (paski to nawet miałam w domu, bo sama sobie wygenerowałam epizod - inne problemy, nie cukrzyca, ale też sobie można zafundować ketony), na razie nie ma o nich mowy. Pasek pozostaje idealnie taki sam. Aczkolwiek tak szczerze mówiąc, nie wiem, co się robi, jakby się te ketony pojawiły. Kota do weta, wiem, ale poza tym? Np gdyby to były niewielkie wartości?
Urinary mają w 3/4 mokre, plus jeszcze do tego mokrego za każdym razem woda. Że karmy suche to paskudztwo - doszłam do tego. SUK jest w tej chwili plaga wsród kotów. Gdzieś musi być przyczyna. I sądzę, że są to właśnie karmy suche. Pomijając, co w nich jest, nie ma w nich po prostu wody, a kot (przynajmniej większość) nie potrafi zrekompensować sobie brakującej ilości wody piciem. W każdym razie moje piją minimalnie. Więc jedyny sposób, to dodawać wodę do pokarmu (ja nawet te suche podlewam wodą, jak podaję, kocice jakoś wcale lubią chłeptać z jedzeniem).
W sumie do dobrze może, że aktualna sytuacja zmusi mnie do eksperymentowania z czym innym, może nie będzie źle, bo te karmy urinary budzą we mnie mieszane uczucia (ale nie miałam odwagi, bo zawsze jak się coś działo czułam, że to moja wina i ulegania kotom...) Oczywiście najlepiej byłoby gotować "naturalne" żarcie (tyko jakie jest w dzisiejszych czasach naturalne...)
Kurczę, szkoda że te karmy są tak trudno dostępne, w zasadzie tylko Animoda jest do dostania. I Kattovit, tez zamówiłam (mokry). Szukałam tego wątku, ale nie mogłam znaleźć, tzn widziałam tylko, że o nim piszecie. Dzięki!!!

sheridan

 
Posty: 1036
Od: Śro wrz 02, 2009 12:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lis 01, 2010 12:39 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Sheridan, z surowizną u kotów cukrzycowych też bywa różnie. Niektóre reagują wysokimi wynikami, przede wszystkim na wołowinę. Na kurczaka mniej. Pilnuj koniecznie ph moczu. Jedna moja znajoma miała podobne problemy z pęcherzem u swojej kotki. Ciągle pojawiała się krew w moczu. Wyglądało na to, że antybiotyki też nie pomagają. Udało się jej ustabilizować ph moczu karmą Kattovit Urinary - Low Magnesium. Tylko nie wiem, jak ta karma ma się do cukrzycy. Musiałabyś wyliczyć węglowodany w suchej masie.

Gratuluję tak ładnego wyniku :ok:
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Pon lis 01, 2010 12:43 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Mokry Kattovit cukrzycowy ma chyba, jeśli dobrze pamiętam, ponad 20 proc. węglowodanów w suchej masie. Karma dla kotów cukrzycowych nie powinna mieć dużo więcej niż 10 proc. Może oczywiście mieć też mniej.
Ostatnio edytowano Pon lis 01, 2010 12:46 przez Tinka07, łącznie edytowano 1 raz
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Pon lis 01, 2010 12:45 Re: Wątek cukrzycowy - IV

sheridan pisze:Huraaa!!!!! 270. :ryk: To jest ogromna zmiana (może to ten kurczak z rana?) Strasznie się ucieszyłam. Aż powtarzałam wynik. :D

:mrgreen: I właśnie dlatego pisałam, żebyś nie zwiększała dawki insuliny, bo organizm kota musi mieć więcej czasu na odpowiednią reakcję. A kurczak też mógł mieć tutaj wpływ, ponieważ dostarczyłaś kotu tego, co naprawdę potrzebuje, czyli białka z mięsa. Tylko pamiętaj, ze samym mięsem na dłuższą metę nie można karmić, tylko trzeba je suplementować. :ok:
"Niektórym ludziom aż chce się przybić piątkę! ...W twarz. ... Krzesłem."
Obrazek
Obrazek
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ludmiłku... [*] żegnaj Najukochańszy Przyjacielu...30.12.2011r.
Mikusiu... [*] Ty też...17.04.2013r.
Obrazek

Szejbal

 
Posty: 2215
Od: Czw maja 08, 2008 23:16
Lokalizacja: Krosno/ (czasem Rzeszów)

Post » Pon lis 01, 2010 12:59 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Hej, Tinka :D Dzięki za odzew :D
Cena rada z tą insuliną nie z lodówki. Kotę nie boli, nie zauważa nawet ukłucia, ale ja zauważyłam już, że zimna insulina źle leci. Cierpliwość, wiem. Ja jestem niestety straszliwy nerwus i panikara. :( Od razu najgorsze scenariusze.:( Tym bardziej, że zwiodły mnie te początkowe pięknie spadające wyniki. I już nie wiem, glukometr nawalony, czy faktycznie pierwsza reakcja była taka pozytywna a potem zaczęło znowu iść w górę. :?
Masz absolutną rację, teraz będę dyskutować z wetem za każdym razem, jak chce coś podać. Tzn ja zadałam to pytanie, ale usłyszałam "coś przeciwzapalnego". Kota się męczyła, bo miała silne parcie na pęcherz, więc nie dopytywałam dalej. Ale w moczu nic tak znowu szczególnego nie wyszło (trochę bakterii i nabłonków, krwi nie było, ani nawet struwitów; nic bardziej specjalistycznego nie miała robionego.). Nie wiem czemu ostatnio nie podaje się Furaginu, on był bardzo skuteczny na takie dolegliwości. To coś moczopędnego to była kompozycja ziołowa, żurawina, pietruszka, coś tam jeszcze co się ludziom zwykle podaje, typowa mieszanka przy takich sprawach (ale to był lek weterynaryjny). Nie wiem tak do końca, czy faktycznie to te sterydy, bo to się zaczęło dosłownie na drugi dzień, więc może tylko sterydy się dołożyły. Ostatnio czytałam artykuł o tym, że glukozamina uszkadza trzustkę u ludzi, a ona jadła ze 2 lata karmę z glukozaminą (ale nie tylko tą karmę, więc nie były to jakieś wielkie ilości). Tych antybiotyków też się nadostawała w życiu, bo veci aplikują je jak głupi. No właśnie. Dostała cztery serie zastrzyków przy pęcherzu, a teraz vetka (inna, ta od cukrzycy) każe jej podać kolejną serię czterech zastrzyków, bo ponoć trzeba wyleczyć wszystkie stany zapalne bla bla bla. Nie wiem, co robić, co o tym sądzisz? Dla mnie to trochę chore... Z drugiej strony przy tej zmianie diety jest duże prawdopodobieństwo nawrotu choroby (i co ja powiem wtedy vetce, że jej nie posłuchałam?...)

Co do veta - to jest vet wybrany metodą prób i błędów. Raczej klinika, niż konkretny wet, tzn do "guru" (fakt, niezwykły lekarz) trudno się dostać, są zapisy na trzy tygodnie do przodu więc jak się dzieje coś ostrego, lądujemy u kogoś innego. Mają bardzo miłe podejście, nie są nastawieni na forsę i są dużo skuteczniejsi niż osławiona "najlepsza" (i najdroższa) klinika w mieście (gdzie leczyłyśmy się wcześniej). A vetka specjalizuje się w cukrzycy.

Paski do badania ph mam. Monitorować na bieżąco?

Uszy niestety wyglądają strasznie... Uszy są różowe i prawie przejrzyste, i pełno na nich wybroczynek. Wiem, że nie mogę w żadnym razie pomagać tej kropelce wyjść, bo robię jej krzywdę nawet jak nie protestuje. Nawet jak te uszy są rozgrzane, muszę ją ukłuć dobrych kilka razy, żeby wreszcie wyszła odpowiedniej wielkości kropla :? :? :?
nakłuwaczem ją boli mniej niż igłą (właściwie nie reaguje, albo tak, że to tylko niefajne, ale nie boli). Nawet jeśli igiełka jest cieniutka, wtedy zawsze zapłacze i się wyrwie. A tym nakłuwaczem z kolei się kłuję sama. Podkładanie czego innego niż palec ją niepokoi i irytuje... Ma drugi nakłuwacz, delikatniejszy, ale z niego to już nic nie leci w ogóle:(
Pewnie się po jakimś czasie nauczę.
"Potrzymaj je trochę, lekko zaciskając. Tak ominiesz tworzenie się siniaków."
Tego nie widziałam, spróbuję.
Bardzo ci dziękuję za taki długi i wnikliwy post. :D :D :D :D

sheridan

 
Posty: 1036
Od: Śro wrz 02, 2009 12:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lis 01, 2010 19:22 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Hej sheridan :D

Cena rada z tą insuliną nie z lodówki. Kotę nie boli, nie zauważa nawet ukłucia, ale ja zauważyłam już, że zimna insulina źle leci.
Poza tym zimna insulina, jak pisałam, gorzej się wchłania.

Cierpliwość, wiem. Ja jestem niestety straszliwy nerwus i panikara. Od razu najgorsze scenariusze.
Każdy z nas był na początku wielkim nerwusem. Ja zaczęłam mierzyć cukier u Tinki dopiero po 4 latach jej choroby. Żniwo pierwszych 4 lat to 3 ciężkie hipoglikemie i dwie kwasice ketonowe. Tę ostatnią przypłaciłaby życiem, gdybym słuchała pod każdym względem naszego ówczesnego weta, też najlepszego i najdroższego w okolicy. Podczas pierwszych pomiarów tak bardzo trzęsły mi się ręce, że nawet nie mogłam dobrze trafić w ucho. Uwierz mi, najpóźniej za dwa tygodnie będziesz zupełnie inaczej podchodziła do pomiarów. Staniesz się bardziej czujna, nauczysz się też wyciągać prawidłowe wnioski, będziesz widziała pewne zależności. Twój kot jest za młody, żeby jego leczenie odbywało się po omacku. Przy rozsądnej terapii może doprowadzisz go do remisji, a jeśli nawet nie, to może jeszcze pożyć wiele długich lat. Nie martw się więc, głowa do góry i działaj :D

Dyskutuj z wetem, ale z głową. Im więcej nauczysz się na temat cukrzycy u kota, tym lepiej będziesz mogła argumentować, tym trafniejsze będą Twoje pytania i tym bardziej niezadowalające dla Ciebie jego odpowiedzi. Wtedy już wkrótce będziesz mogła ocenić jego kompetencje. A to w leczeniu Twojego stworzenia jest najważniejsze, bo przecież chodzi tu o jego życie.

Tzn ja zadałam to pytanie, ale usłyszałam "coś przeciwzapalnego". Kota się męczyła, bo miała silne parcie na pęcherz, więc nie dopytywałam dalej.
sheridan, jeśli wet na Twoje pytanie, odpowiedziałby Ci kiedykolwiek: „coś przeciwzapalnego”, to z pewnością będzie to środek sterydowy. To piękny eufemizm. Znam to sformułowanie z forum miau doskonale. Są też jeszcze inne, ale muszę sobie przypomnieć. Aha, znam jeszcze jedno przepiękne zdanie – coś na apetyt. To też steryd. Tego możesz być pewna na 99,9 proc.

Ale w moczu nic tak znowu szczególnego nie wyszło (trochę bakterii i nabłonków, krwi nie było, ani nawet struwitów; nic bardziej specjalistycznego nie miała robionego.).
Trochę bakterii, tzn. ile? Czy mocz był pobierany przez nakłucie pęcherza? Pojedyncze nabłonki w moczu mogą się pojawić nawet u zdrowych kotów. Pojawienie się w moczu ich większej liczby wskazuje na zapalenie pęcherza (nabłonki wielokątne i okrągłe) lub zapalenia miedniczek nerkowych (nabłonki ogoniaste).

Nie wiem czemu ostatnio nie podaje się Furaginu, on był bardzo skuteczny na takie dolegliwości.
O Furaginie nic nie mogę napisać. Znam ten lek tylko z forum miau. Wiem jednak, że dużo osób miało z nim pozytywne doświadczenia.

To coś moczopędnego to była kompozycja ziołowa, żurawina, pietruszka, coś tam jeszcze co się ludziom zwykle podaje, typowa mieszanka przy takich sprawach (ale to był lek weterynaryjny).
OK., myślałam, że jakiś silny diuretyk. Nigdy nic nie wiadomo.

Nie wiem tak do końca, czy faktycznie to te sterydy, bo to się zaczęło dosłownie na drugi dzień, więc może tylko sterydy się dołożyły.
Trudno mi powiedzieć, czy sterydy się tylko dołożyły czy też cukrzycę bezpośrednio wywołały. Wydaje mi się, że to drugie, ale kto wie. W każdym razie nie były obojętne.

Ostatnio czytałam artykuł o tym, że glukozamina uszkadza trzustkę u ludzi, a ona jadła ze 2 lata karmę z glukozaminą (ale nie tylko tą karmę, więc nie były to jakieś wielkie ilości).
To bardzo interesujące. Warto tym tematem zająć się dogłębniej. Czy masz coś na ten temat, co mogłabyś mi podrzucić?

Tych antybiotyków też się nadostawała w życiu, bo veci aplikują je jak głupi. No właśnie. Dostała cztery serie zastrzyków przy pęcherzu, a teraz vetka (inna, ta od cukrzycy) każe jej podać kolejną serię czterech zastrzyków, bo ponoć trzeba wyleczyć wszystkie stany zapalne bla bla bla. Nie wiem, co robić, co o tym sądzisz?
Jakie stany zapalne chce wyleczyć wetka od cukrzycy i jaki antybiotyk chce podać? Antybiotyków nie podaje się bez konkretnej diagnozy. Jeśli istnieją stany zapalne, to są widoczne, najczęściej w morfologii (leukocyty + dokładny leukorgram z pałeczkowatymi i segmentowanymi). Jeśli leukogram jest OK., mocz w dodatku też OK., zęby w porządku, to stany zapalne są mało prawdopodobne.

Z drugiej strony przy tej zmianie diety jest duże prawdopodobieństwo nawrotu choroby (i co ja powiem wtedy vetce, że jej nie posłuchałam?...)
Porozmawiaj z Twoją panią wet na temat zakwaszania moczu innymi preparatami niż karma specjalistyczna. Pastę odradzam, bo zawieraja cukier. Neska-Suszyńska poleciła mojej znajomej Zentonil, który zawiera właśnie metioninę. To ta substancja, zakwaszająca mocz, dodawana do karm specjalistycznych u struwitowców. Mam jednak przy Zentonilu trochę mieszane uczucia, gdyż jest to preparat na wątrobę. Może Twoja wetka zna inny preparat z metioniną, stosowany wyłącznie do zakwaszania moczu. U nas takie preparaty są, np. bardzo skuteczny GUARDACID. Jedna tabletka zawiera 200 mg metioniny. Wtedy trzeba jednak regularnie sprawdzać ph moczu, żeby wiedzieć, jaka dawka metioniny najlepiej działa przy danej karmie.

Co do veta - to jest vet wybrany metodą prób i błędów. Raczej klinika, niż konkretny wet, tzn do "guru" (fakt, niezwykły lekarz) trudno się dostać, są zapisy na trzy tygodnie do przodu więc jak się dzieje coś ostrego, lądujemy u kogoś innego.
Znam też pewnego „GURU” z Wa-wy. Wizyty u niego do terapii cukrzycy u kotów nic konstruktywnego nie wnoszą.

Mają bardzo miłe podejście, nie są nastawieni na forsę i są dużo skuteczniejsi niż osławiona "najlepsza" (i najdroższa) klinika w mieście (gdzie leczyłyśmy się wcześniej). A vetka specjalizuje się w cukrzycy.
Proszę, trzymaj zawsze rękę na pulsie. Patrz wetom na ręce i nie daj uśpić swojej czujności.

Pozdrawiam cieplutko
Tinka
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Pon lis 01, 2010 21:37 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Wieczorny pomiar jest zbliżony do wczorajszego, ale nie chciejmy za dużo (360). Pierwsze odczyty bez insuliny były w granicach 480, więc i tak idzie w dół, i tego się trzymajmy.


jeśli wet na Twoje pytanie, odpowiedziałby Ci kiedykolwiek: „coś przeciwzapalnego”, to z pewnością będzie to środek sterydowy. To piękny eufemizm.


Tej kocie nie pozwolę już w życiu podać sterydów:( Gorzej, że Pusiasta (ta druga) miała w wakacje epizod zapalenia dziąseł, co ponoć leczy się typowo sterydami. Fakt, przeszło od ręki. Ale prawdopodobnie wróci, bo to chyba nawracająca przypadłość (na razie nie jestem za bardzo w temacie), i wtedy pytanie, co robić. To są siostry i mogą mieć genetyczną skłonność...

Trochę bakterii, tzn. ile? Czy mocz był pobierany przez nakłucie pęcherza?


Naaa...kłucie?... Mocz był pobierany z kuwety, po prostu. Na szczęście każda panna ma swoją, tudzież, mają taki kaprys, że siusiają do kuwet bez piasku (oczywiście mają także kuwetę z piaskiem, ale tam wolą co innego). Dzięki temu zresztą udało mi się szybko wychwycić początki SUK (krwinki w moczu). Pojęcia nie mam, co tam konkretnie było i ile (mocz był "niezły"), bo newsem był wtedy cukier, a zapalenie ustąpiło bardzo szybko, przynajmniej objawy. Zwykle w moczu były krwinki, zaskakująco jednak kota nie wykazywała żadnych dolegliwości bólowych ani nawet dyskomfortu przy siusianiu. Tym razem było parcie na pęcherz i wyglądało to dość rozpaczliwie:(

Jakie stany zapalne chce wyleczyć wetka od cukrzycy i jaki antybiotyk chce podać? Antybiotyków nie podaje się bez konkretnej diagnozy. Jeśli istnieją stany zapalne, to są widoczne, najczęściej w morfologii (leukocyty + dokładny leukorgram z pałeczkowatymi i segmentowanymi). Jeśli leukogram jest OK., mocz w dodatku też OK., zęby w porządku, to stany zapalne są mało prawdopodobne.


Dla mnie ten antybiotyk to absurd, ale muszę podjąć decyzję, czy go podawać dalej. Jedną dawkę dostała w trakcie wizyty, drugą jej podałam w sobotę... Może w tym kontekście ma to jednak sens, żeby skończyć?..

Antybiotyki i weci... Rany, co ja przeszłam w zeszłym roku z tą kotą (i antybiotykami) :( :( :( :( Odkryłam tego tłuszczaka. Usłyszałam (w tej hi-tech niby lecznicy), że to nowotwór sutka raczej na pewno. Zaczęli ją przygotowywać do operacji. No, ale kota miała jak zwykle nabłonki i krwinki w moczu (chociaż nic jej nie było; ona po prostu nigdy mając SUK nie ma moczu idealnego). Więc powiedziano mi, że ona się nie nadaje w tym stanie do operacji. Zrobili jej wszystkie badania, wszystko miała w normie, tylko białe krwinki przy dolnej granicy - co ponoć u kota niewychodzącego jest normą, ale zrobiono z tego problem typu czy w ogóle operować "w tym stanie" kota. Wkropili jej dwutygodniową kurację antybiotykową, a potem robili kolejne problemy z operacją (a kocie rośnie być może w tym czasie nowotwór!). Ja nie próżnowałam, tylko byłam u trzech innych wetów, aż trafiłam to tego ostatniego, który dotknął guzka i stwierdził "tłuszczaczek". Zoperował ją bez problemu, tłuszczak był tłuszczakiem istotnie (przyniósł mi go pokazać, bo nie chciałam uwierzyć, hehe). No ale kota dostała kolejną serię antybiotyku, po operacji wiadomo, trzeba. A jak przyjechałyśmy na ściąganie szwów.... kocie się rana rozeszła... (no kocie było ciut wtedy przytyte, fakt, a tłuszczaki się ponoć źle goją). Kolejne szwy. I kolejny antybiotyk. Ale tego nie podałam już wtedy świadomie. No w każdym razie dla jej trzustki to też mogło nie być obojętne... Lekarz jest w każdym razie naprawdę charyzmatyczny i znany z tego, że składa koty w kawałkach, którym nikt nie dawał najmniejszej szansy (chirurg). Widać, ze kocha zwierzęta i potrafi im okazywać czułość, co jest dość rozbrajające. W tej mojej wcześniejszej lecznicy, to ani zwierząt, ani nawet ludzi nei lubili i tak szczerze mówiąc po protu doprowadzili mnie do stanu wrzenia pogardliwym, lekceważącym i protekcjonalny stosunkiem, który naprawdę w tych czasach nie mieści się w żadnych standardach "obsługi klienta".

Tu link do tego artykułu o glukozaminie:
http://kopalniawiedzy.pl/glukozamina-tr ... 11733.html

A tu jeszcze lepsza rewelacja z tego samego portalu:
http://kopalniawiedzy.pl/oleje-rybie-do ... 11545.html

Porozmawiaj z Twoją panią wet na temat zakwaszania moczu innymi preparatami niż karma specjalistyczna.


Porozmawiam, aczkolwiek coś już testowałyśmy i na tego nie chciała jeść, tzn jedzenia z tym czymś. Tak szczerze mówiąc, to kompletnie w tej chwili nie wiem, jak ją karmić... Boję się radykalnej zmiany diety, bo pęcherz wróci na 100%. W zasadzie mogę tylko mieć nadzieję, że przy takim przepłukiwaniu tego pęcherza (w sensie takim wzmożonym sikaniu) może nie doplącze się tak łatwo stan zapalny. Struwitów póki co nie ma...

Kocie jest ciut bardziej osowiałe niż jej siostra, aczkolwiek po prostu nie wariuje ani się szaleńczo nie bawi jak tamta. Nie ma też specjalnie apetytu, co mnie trochę martwi (bo zwykle miała dziki), ale Pusiasta też jakoś nie ma melodii do jedzenia w tej chwili. Schudła troszkę, tyle, że na razie wyszło jej to na dobre, jeśli można w tym stanie mówić o pozytywnych skutkach utraty wagi. Mogłabym się jeszcze przez jakiś czas nie zorientować, ze coś się dzieje....

sheridan

 
Posty: 1036
Od: Śro wrz 02, 2009 12:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lis 01, 2010 21:49 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Jeśli chcecie zobaczyć moje panny:

http://zapodaj.net/811325b10829.jpg.html

Trikolor to Pusiasta, czarno-biała to Prosik-Cukiereczek:)

Obie wzięte ze schroniska.

sheridan

 
Posty: 1036
Od: Śro wrz 02, 2009 12:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lis 01, 2010 22:02 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Sheridan, jeśli chodzisz do Krakvetu to miło mi to słyszeć - że choć ciut się zmieniło na lepsze w prowadzeniu cukrzycy. Ale na tym miłe słowa się kończą - musisz być mega czujna w sprawie swojej kotki! Dr od zapisów ma z cukrzycą zupełnie nie po drodze a wetka od cukrzycy ode mnie dowiedziała się o Lantusie. Ciekawam, czy dalej polecają groszek z nerkami jako dietę cukrzycową?
Insulinówki: bez kłopotu zamówisz i kupisz w aptece VenaVita na Wolskiej. Ja mogę Ci dać trochę na początek - w aptece trzeba poczekać kilka dni na towar.
Mieszkam w Łagiewnikach, pracuję koło Nowego Kleparza. Wezmę strzykawki ze sobą i jutro się jakoś umówimy jeśłi chcesz.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15627
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Pon lis 01, 2010 23:31 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Hej:) Super, że się odezwałaś. Napisałam do ciebie na priva.

sheridan

 
Posty: 1036
Od: Śro wrz 02, 2009 12:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 02, 2010 0:40 Re: Wątek cukrzycowy - IV

sheridan - piękne masz foootrzaste :1luvu: Walcz o ich zdrowie dzielnie i nie poddawaj się :ok: A jak Cię dopadnie gorszy nastrój i będziesz potrzebować pogadać, to wiesz co... :wink:
"Niektórym ludziom aż chce się przybić piątkę! ...W twarz. ... Krzesłem."
Obrazek
Obrazek
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ludmiłku... [*] żegnaj Najukochańszy Przyjacielu...30.12.2011r.
Mikusiu... [*] Ty też...17.04.2013r.
Obrazek

Szejbal

 
Posty: 2215
Od: Czw maja 08, 2008 23:16
Lokalizacja: Krosno/ (czasem Rzeszów)

Post » Wto lis 02, 2010 14:27 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Hej, Szejbal :D :D Dzięki za miłe słowo.
Uwaga: jest 250!
Zawsze to mniej niż wczoraj:) I tego się będę trzymać:)
Uszy też doszły do siebie, wyglądają lepiej, bo wczoraj ukłułam tylko dwa razy i ogólnie tego też się będę trzymać.:)
(wpadam na chwilę w przerwie pracy).

sheridan

 
Posty: 1036
Od: Śro wrz 02, 2009 12:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 02, 2010 14:38 Re: Wątek cukrzycowy - IV

sheridan - czyli powolutku tendencja spadkowa :ok:
A jak ze strzykawkami "100"? Liwia pomogła? :mrgreen:
"Niektórym ludziom aż chce się przybić piątkę! ...W twarz. ... Krzesłem."
Obrazek
Obrazek
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ludmiłku... [*] żegnaj Najukochańszy Przyjacielu...30.12.2011r.
Mikusiu... [*] Ty też...17.04.2013r.
Obrazek

Szejbal

 
Posty: 2215
Od: Czw maja 08, 2008 23:16
Lokalizacja: Krosno/ (czasem Rzeszów)

Post » Wto lis 02, 2010 21:19 Re: Wątek cukrzycowy - IV

Strzykawki są!!!!!!! Liwia jest wielka :1luvu: Naprawdę, dobre ludzie są na świecie :ok: :ok:
Jutro pierwsza dawka "strzykawkowa":)
A dzisiaj jeszcze wieczorne mierzenie.
Czekam też na dostawę nowych karm. Ale wiecie co? Nie kurczak, nie to, nie tamto, tylko sucha karma urinary jest najbardziej mniam. Kurczak i inne frykasy leżą w misce:(

sheridan

 
Posty: 1036
Od: Śro wrz 02, 2009 12:58
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości