My podejmujemy właśnie drugą próbę przejścia na Levemir, poprzednio spanikowałam, bo wyniki poszybowały w górę. Początek dzisiaj był niezły, bo ładnie spadło na wiele godzin po włosku. Ale teraz startujemy na noc z poziomu 170. A noce są u nas zawsze najgorsze.
My dalej jedziemy systemem co 4 h - przyzwyczaiłam się do niego tak, że potrafię przewidywać (jako tako) reakcję organizmu Prosiulka. Ale coraz częściej myślę o przejściu na co 12h. Niestety, wygląda na to, ze cukrzyca zostanie z nami na dobre, mimo generalnie bardzo ładnych wyników (maksimum to jakieś 230, nie miewamy w ogóle wyższych wyników, a zwykle jak podjeżdża, to jest to jakieś 180, 160) Prosik wymaga podawania insuliny. Kłucie jej co 4 h na dłuższą metę nie jest chyba dobre, że już nie wspomnę o moich nieprzespanych nocach (muszę do niej wstawać dwa razy co najmniej; czasami jest jeszcze gorzej, bo ona nie kwalifikuje się do podania insuliny jeszcze, a godziny na godzinę ze 100 potrafi się zrobić 200, więc budzę się i sprawdzam jeszcze częściej).
Jak sądzisz Tinko, co powinnam zrobić?
Jej organizm poza tym jakoś tak samoczynnie ma taki rytm: dwa-trzy podania co 4 h i potem jest w normie przez 10-17 h (oczywiście zdarzają się znacznie gorsze dni). Rzecz w tym, że nie jestem w stanie dobrać dawki tak, żeby to było docelowo jedno podanie i 12 h. Daje chyba za mało (boję się kontregulacji albo niebezpiecznego spadku, zwłaszcza w nocy), potem dokładam, potem spada na tak długo, że po 12 h nie mogę jeszcze nic podać. Chyba nie wiem tak do końca, jak działa ten system; jest, dajmy na to, 140, mam podawać całą dawkę na 12h? Czy też mam tę dawkę dostosować do wyniku PRE? A chyba przede wszystkim nie mogę się psychologicznie uwolnić od sprawdzania w ciągu dnia i dostosowywania postępowania do tego, co się na bieżąco dzieje.
Tinko, jak sądzisz, czy powinnam porzucić podawanie co 4h? No, bo nie jest to chyba system na stałe, a kolejnej remisji niestety nie widać... (czasami sobie myślę, że ja chyba coś źle robię

)