» Czw wrz 17, 2009 9:20
Re: Poznań: Mikita eksmita pojechał do domu :)
Tak jest, Mikita już w domku. W taksówce bardzo płakał, przez całą drogę miał takie smutne oczka i cały czas tak smutno mówił "miau". Prawie się popłakałam z nim. Po przyjściu do domu wyszedł z transportera i pierwsze co, to rozejrzał się i poszedł do miski z jedzeniem, zjadł kilka chrupek, napił się wody i zaczął rozglądać się po mieszkaniu. Był tak zestresowany, że chodził tak, jakby się czołgał, na podkurczonych łapkach. Na dzień dobry wszedł pod szafę w kuchni, posiedział tam z 10 minut, później rozejrzał się po naszym pokoju i wszedł tym razem za szafę, też posiedział około 0,5 h, dalej znów jedzonko, konkretniejszy rekonesans po pokoju, z oględzinami wszystkich kątów,no i niestety na koniec znów szafa. W nocy skorzystał z kuwetki no i zwiedzał całe mieszkanie, by na końcu schować się pod łóżkiem w drugim pokoju.Najbardziej cieszyłam się z tego, że ładnie jadł, niestety nad ranem okazało się, że zwymiotował w drugim pokoju. Próbuję znaleźć weterynarza dla niego, jedna z klinik poleconych przez Kasię jest czynna od 12, a w drugiej nikt nie odbiera telefonu, szukam weta na Grunwaldzie, gdyż mieszkam w okolicach Bułgarskiej i jedynie czynna o tej porze jest klinika na Grunwaldzkiej, ale przeczytałam tu na forum kilka złych opinii i nie chcę tam jechać, zatem do weta pojedziemy niestety dopiero jutro, bo dziś na 13 idę do pracy. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, bo Mikula jest ciekawy nowego miejsca, tylko stres go zjada.