ale "przyszło do mnie" wspomnienie
kiedyś, kilka lat temu, nie mogliśmy z wetem opanować biegunki, z czasem dołączyły się wymioty - to był horror, trwało 2 miesiące
kicia była wycieńczona, generalnie nie mielismy juz nic do stracenia
każdy pomysł był dobry - tylko pomysłów nie było już
na horyzoncie w aptece, pokazał się jakis nowy pro czy prebiotyk - nie pamiętam już
zaczęłam czytać na jego temat, w sumie czytałam nocami wszystko jak leci z netu, z książek, z notatek studenckich swoich, czyichś ..... co 'sięgnęłam' ludzkie czy zwierzęce
w którymś momencie natknęłam się kolejny raz na rzekomobłoniaste zap. jelit oraz przerost flory bakteryjnej u człowieka
z braku innych pomysłów - 'uczepiliśmy' się tego
nie było jak potwierdzić jedno czy drugie - ale do stracenia tez już nic nie było
kicia umierała
wet podał dopyszczny antybiotyk w płynie (dostała 4 dawki), który tłucze dokładnie wszystko na swej drodze do zera - antybiotyk b. ryzykowny i radykalny dla kota, silnie toksyczny jeśli przedostanie się do krwi
w podanej postaci - nie wchłania się ze światła przewodu pokarmowego
leczy stan zapalny
używany dla ludzi od wieludziesiąt lat, dobrze znany i przez większość b. źle tolerowany, więc z wyboru
za antybiotykiem poszły pre i probiotyki - nowa flora w wyważonych proporcjach
i stał się wyczekiwany cud - kicia wróciła do żywych,
pierwszym objawem był brak oporu przy karmieniu,
następnie łapka przytrzymująca strzykawkę z jedzeniem
tym samym lekiem leczyłam już kilka kotów, tzn. wet leczył a ja, jako właściciel wyraziłam zgodę

śmiecę wątek, przepraszam

ale nadzieja umiera ostatnia
chyba nie zaryzykowałabym podania sterydu, nie będąc pewna trzustki (uporczywe wymioty)
a myślałaś nad gastroskopią?
chociaż to tylko żołądek (sluzówke, odźwiednik ...) oceni