inkaa82 pisze:Malwina, ja Hermesowi mocz pobieram ze sterylnej kuwety. Wyparzoną zostawiam na noc i on załatwia się do pustej. Jak usłyszę, że robi siu szybko zbieram mocz i chowam do lodówki i jak najszybciej do labu. Są też takie specjalne żwirki - wtedy kot robi do kuwety ze żwirkem, ale jego obecność nie wpływa on na wyniki badań. Oczywiście najlepiej pobrać mocz sterylnie, ale jak się nie da - lepszy taki sposób, niż żaden. Przy takim pobraniu wyniki mogą być odrobinę zachwiane (szczególnie jeżeli chodzi o bakterie), ale wynik ciężaru właściwego, czy stosunku b/k można wyłapać - a to wskazuje na stan nerek.
Mój Hermes to też diabeł, np. nie daje się kroplówkować domownikom, szczególnie mnie. Każdy kot jest charakterny, jeden mniej, drugi bardziej, ale na każdego można też znaleźć sposób (do mnie np. przyjeżdża student weterynarii i podaje kroplówki, za co jestem mu dozgonnie wdzięczna).
Przede wszystkim powinnaś zrobić badania, które potwierdzą, czy to rzeczywiście PNN (1 strona wątku dla nerkowców).
Słuchaj, wszelkie zmiany w kuwecie są zamachem. Ten spec-żwirek (taki biały) też mam. Po prostu ignoruje, cały dzień nie będzie sikał, bo nie.
Moczu w każdym razie w tych dniach nie mamy i już.
Slonko_Łódź pisze:Mój jedyny kocur w stadzie jest takim dzikusem- każda próba złapania- nawet całkiem niewinna- oznacza paniczną ucieczkę ze zwalaniem wszystkiego po drodze... Czasami ucieka w taki sposób kiedy się na niego spojrzy albo wypowie jego imię... Sam za to przychodzi regularnie na mizianki i przytulanie... Współczuję łapania... Tym bardziej, że stres jest dla kotów nerkowych również niewskazany...
To jest dokładne odzwierciedlenie zachowania Smolika. Właśnie, nawet czasem jak patrzy się na niego...
Tylko jeszcze przy łapaniu płacze jak dziecko
Ja już wiem od wetki, że być może będę musiała mu robić kroplówki w domu, tak na wsiegda.
Slonko_Łódź pisze:Trzymaj się i nie trać wiary!
Dzięki, tego też człowiekowi potrzeba, oprócz konkretnych informacji. To jest niejako też odpowiedź na poniższe:
PcimOlki pisze: Mam nadzieję malwina, że nie szukałaś pocieszenia w niniejszym wątku, bo z naszych wywodów raczej nic pocieszającego nie wynika.
Oczywiście że każdy (lub prawie każdy z nas) szuka jeśli nie pocieszenia, to w każdym razie potwierdzenia celowości działań, że niekoniecznie czeka nas przegrana walka. Trzeba by być cyborgiem żeby nie szukać pocieszenia. (chyba że obiekt leczony nie jest obiektem naszej miłości)
A wywody Wasze nie są wcale przygnębiajace
Slonko_Łódź pisze:Nnnooo...do czasu, aż zostaną wykonane wszystkie zaordynowane badania ja pozwolę sobie być umiarkowaną optymistką
W tamtym badaniu moczu ciężar właściwy był przyzwoity, nie było komórek nerkowych (wałeczków), białka niewiele, kot młody...
We wtorek jestem umówiona na USG, niestety nie do dr Marcińskiego jak mi zalecał
PcimOlki, choć wiem o nim (dr M.) wiele dobrego i poznałam przy okazji innego mojego kota, ale leczę koty na Białobrzeskiej i wszystko robię już tam. Ufam że dr Siedlicki będzie równie kompetentny.
Slonko_Łódź pisze:Nie pasuje mi tu przewlekła niewydolność...
Też tak mi mówią weci. Mam nadzieję że USG wiele wyjaśni, i że nie będzie to zła diagnoza.
PcimOlki pisze:Heh - w tamtym badaniu przywoity był współczynnik białko/kreatynina.
A widzisz - przypomniałeś mi, że w sierpniu stąd właśnie wzięła wetka swoją umiarkowanie optymistyczną minę i mnie nią zaraziła. Tak, chodziło o ten współczynnik.