pixie65 pisze:winamocny smak pisze:(...)
Lekarz stwierdził, że kot ma "mocznicę" czyli uszkodzone nerki. Tyle usłyszałam. Szczerze mówiąc, byłam tak dobita tym faktem, że nie pytałam już o nic więcej tylko po prostu czekałam, aż powie: tu są na to leki. Posiew moczu był robiony, a antybiotyk dostała dlatego, że była infekcja, kot miał za dużo mocznika, weterynarz stwierdził, że trzeba ją ustabilizować. Najpierw dostawała do pokarmu ale nie chciała tego jeść, więc poprosiłam o zastrzyki. Robiłam je przez tydzień i widziałam znaczną poprawę z dnia na dzień. Kici wracało pomału życie. Przedtem była strasznie ospała, bardzo dużo piła, prawie nie dawała oznak życia. Teraz także dużo śpi, ale ma też ochotę na zabawę, wróciła jej chęć na ulubione czesanie futra

Tak więc jest dobrze. Z tego co wet mówił na kolejnych wizytach antybiotyk był też po to, żeby odciążyć jej chore serce, bo skoro nerki nie pracują, to ponoć wszystko tam się chrzaniło. (...)
Nie jest dobrze.
Chyba, że coś pokręciłaś z tym antybiotykiem...
Rozumiem, że infekcja była (i pewnie nadal jest) w pęcherzu? Jaka bakteria wyszła w posiewie?
W jaki sposób antybiotyk miałby "odciążyć" chore serce?
Czy dobrze zrozumiałam, że antybiotyk podawany był tylko przez tydzień? To zbyt krótko.
Skąd wet wie, że "nerki nie pracują? Czy teraz było robione usg nerek? Czy został zbadany ciężar właściwy moczu? Czy obliczono stosunek białka do kreatyniny w moczu?
Jakie leki nasercowe bierze Twój kot?
Kurczę sama już teraz nie wiem jak to naprawdę było ... Tak to jest jak nieświadomy człowiek idzie do lekarza

Antybiotyk brała najpierw przez tydzień do pokarmu, ale nie za bardzo chciała to jeść. Najpierw mieszałam jej to z jedzeniem ale wyczuwała, potem smarowałam łapkę miodem w którym był lek - tak radził wet. Kicia sobie to zlizywała bo ją to wkurzało i jakoś się udawało przemycić antybiotyk do organizmu. Tak było przez tydzień. W końcu zdecydowałam się na zastrzyki i te brała przez 10 dni. W takim razie ogółem antybiotyk miała ok 2 tygodni - źle napisałam wcześniej. Wet nie powiedział mi dokładnie jaka to była bakteria i czy w ogóle. Wykonał ogólne badanie moczu i dał ten antybiotyk. Teraz to już sama nie wiem dlaczego. Może dlatego że był wysoki poziom mocznika który zatruwał organizm i chciał to jakoś odciążyć?
Usg nerek było robione, usłyszałam, że nerki są powiększone, że jest jakiś obrzęk. Może stąd wywnioskował infekcję? Bardzo możliwe że ja czegoś nie zakodowałam, byłam chyba równie zestresowana co moja kicia. Na ostatnim usg wyszło że już jest wszystko dobrze i nerki wyglądają dobrze.
Co do odciążenia serca: nie umiem dokładnie powtórzyć tej zależności, ale jestem pewna, że lekarz wspomniał po antybiotykoterapii, że serce jest teraz odciążone, bo wcześniejszy stan zapalny źle wpływał i na serce i pracę nerek.
Ciężar właściwy moczu nie został określony. Badany był tylko pod kątem Mocznika i kreatyniny.
Pierwsze wyniki:
Moczn 79.333mg
Krea 3.406mg
Drugie wyniki [po antybiotykach i wprowadzeniu diety]
Moczn 88.896 [wet stwierdził że ten wysoki poziom mógł świadczyć o tym, że kotek z godzinę lub dwie przed wizytą, jadł karmę]
Krea 2.039
Co do leków na serce:
bierze Almonor w dawce 1/8 raz na dzień
i jeszcze jedną tabletkę której nazwy nie potrafię niestety odczytać, kupuję ją w lecznicy, strasznie dziwna nazwa, bierze ją też raz dziennie w dawce 1/20. Taka strasznie malusia tableteczka.
Zdaje sobie sprawę, że stan jest poważny, chociaż ostatnie dni są tak pozytywne, że powoli łapie się na tym, że zapominam jak to naprawdę jest z moją Kicią.
Na ostatniej wizycie lekarz był zdziwiony, że ma tak dobre wyniki i że czuje się ogólnie dobrze. Dlatego zalecił, żeby nic nie zmieniać w podawaniu leków. Mimo wszystko chce to skonsultować.
Aha. Moja Kicia ma też postępującą zaćmę. Lekarz stwierdził, że chore nerki mogą być przyczyną pogarszającego się wzroku i być może zaostrzały sytuację z sercem.