AlkaM pisze:Doskonale wiesz, ze nie chodzi mi o narodowosc weta wiec nie wiem po co o tym piszesz. Chodzi mi o polska szkole "wyplukiwania" mocznika. Nazywam to polska szkola bo nie slyszlam, zeby te metode stosowali weci poza Polska. Jak uslysze to nie omieszkam powiadomic. Metoda "wyplukiwania" mocznika nie ma zadnego uzasadnienia, no chyba, ze masz jakie konkretne informacje to prosze podziel sie nimi na forum.
Odwodninie u kota dzieli sie na 3 grupy: male gdzie nastapila utrata plynow do 5%, srednie gdzie utrata jest pomiedzy 5%-10% i duza gdy utrata jest powyzej 10%. W zalenosci od ilosci utraconcyh plynow podejmuje sie odpowiednie dzialanie.
Nie wiem o co chodzi, ale osobiście mam dość uwag dotyczących polskich wetów, sądzę, że jest dokładnie taka sama ilość (statystycznie) głupich wetów w Polsce i poza Polską, dokładnie tak samo rozkłada się to i na inne zawody. Nie jest Polska matecznikiem głupoty i indolencji, więc draznią mnie te ciągłe uwagi. Jak pokazuje chociażby ten wątek, zagraniczni lekarze nie zawsze mogą byc wzorem.
Ty z kolei doskonale wiesz, bo było już o tym w wątku wielokrotnie, że "płukanie/wypłukiwanie" mocznika jest potoczną nazwą nawadniania i tylko. I nie ma się co spierać o słowa. Wszyscy, a napewno większość, wiedzą o co chodzi.
I konkretną informację podałam, np z kroplówkami po infekcji gdy podnosi się poziom mocznika i nie opada z różnych powodów, owszem wówczas stosuje się kroplówki. Z taką sytuacja miałam do czynienia przy wirusowej infekcji mojej kotki Zawieszki (miała wówczas niecały rok). Wet powiedział mi wtedy, że należy powtórzyć badania krwi po tygodniu, mocznik i kreatynina powinny wrócić do normy samoistnie bo młody kot sobie z tym poradzi, stary niekoniecznie. Cos w tym nielogicznego?
Świetnie, a jak mierzysz procentową utratę płynów u kota? Z ciekawości pytam.