Bezcenne są rady techniczne. Sama musiałam do wielu rzeczy dojść. Nie zdążyłam wcześneij znaleźć informacji tego typu - denerwowałam się i ja, i kot

A tutaj jasne wnioski:
np. jak ma "lecieć" płyn:
Slonko_Łódź pisze:Ważne jest dobre wkłucie. Ja na początku miałam z tym problemy- albo się wkłuwałam pod złym kątem albo za płytko i płyn szedł śródskórnie albo przekłuwałam się na wylot. Trzeba sprawdzać czy płyn schodzi w dobrym tempie i ewentualnie korygować igłę w ciele albo się przekłuć. U nas przy igle 0,9 i całkowicie otwartym zaworku płyn schodzi w takim tempie, że nie widać poszczególnych kropel ale nie leci też wartkim strumyczkiem.
i co wynika z tego, że płyn leci inaczej:
Slonko_Łódź pisze:Jeżeli kapie po kropelce to wkłułam się pod zbyt ostrym kątem albo śródskórnie- bąbel wtedy robi się twardy jak orzech- można od razu wyczuć i cofnąć igłę robiąc namiocik i przesuwając ją pod skórą we właściwe miejsce.
Slonko_Łódź pisze:Jeżeli płynie rzeka- przekłułam się na wylot.
Rady różne potrzebne są ogromnie. Np. co można zrobić przy końcu, jeśli kot wykazuje dyskomfort:
Slonko_Łódź pisze:Pod koniec- jeżeli płynu jest już sporo, kot zaczyna się denerwować a bąbel jest twardawy- u nas pomaga odciągnięcie skóry- tak żeby zrobić więcej miejsca na wlew- u nas pomaga chociaż potrzebne jest rzadko bo to zazwyczaj jest kwestia nienajlepszego miejsca wlewu...
Niektórzy mogą zapominać o nagrodach, a to też ważne

:
Slonko_Łódź pisze:Druga kwestia to nagrody za dzielność- po każdej kroplówce Yenna coś dostaje- to może być jakiś przysmak, delikatne czesanie jeżeli kot lubi, zabawa- cokolwiek co kot lubi, żeby mu się dobrze kojarzyło.
A tak prosty wniosek potrafi nawet nas uspokoić:
Slonko_Łódź pisze:Dla Yenny bardzo ważne są też stałe pory- wie o której godzinie ma kroplówkę i pomiędzy się nie stresuje.
Tutaj piękne wytłumaczenie, dlaczego absolutnie należy nawadniać kota, nic dodać, nic ująć:
PcimOlki pisze:Kot z CRF składa się z czterech łap, ogona, wody i mocznika. Zmiejszenie ilości wody w kocie (przy stałej ilości mocznika), powoduje wzrost stężenia mocznika, bo: stężenie mocznika = mocznik / (woda + cała reszta kota) Zmiany stężenia mocznika wynikające ze zmian ilości wody w kocie mogą być (szacunkowo) rzędu max. 10-20%. Efekt zmian stężenia w funkcji ilości wody występuje zawsze, ale nie jest on specjalnie grożny, bo niekoniecznie wpływa na progresję CRF. Ocena czy warto nawadniać wyłącznie dla obniżenia poziomu mocznika wynika z wielu wypadkowych - między innymi stopnia współpracy kota, jego stresu przy nawadnianiu etc. Nie też większego znaczenia, czy nawadnia się drogą wlewów, czy dopaja strzykawką - ważna jest ilość wody dostarczanej kotu. Edyta&Sebastian wiele lat poprzestała na dopajaniu Biri strzykawką z dobrym efektem.
I bardziej "naukowo", czyli na które parametry należy zwracać uwagę przy badaniach:
PcimOlki pisze:Niestety znaczne zmiejszanie ilości wody w kocie powoduje, że krew gęstnieje. Gęsta krew to spadek RBF. Momentalnie na azotemię wynikającą z niewydolności nerek nakłada sie azotemia przednerkowa, wynikająca z niedostatecznego RBF. Spada GFR. Stężenie mocznika rośnie wykładniczo - znacznie szybciej, niż wynikało by to z ilości wody w kocie. Nerki z obniżonym RBF są niedotlenione, a to silnie wpływa na progresję CRF.
PcimOlki pisze:Do oceny stopnia uwodnienia kota niezbędne są oznaczenia Na, PROT i ew. HCT. HCT jest dobrym wskaźnikiem tylko gdy nie występują zaburzenia produkcji erytrocytów. Pewniejszymi wskaźnikami są Na i PROT. O niektórych rodzajach odwodnienia można tez wnioskować pośrednio z MCHC.
To poniżej jest bardzo ważne, ale to przede wszystkim weci powinni wiedzieć. Niestety przy szerokiej ich niefrasobliwości (wiem, że generalizuję, bo oczywiście są tacy, którzy godnie mogą nosić miano lekarzy) - to my, właściciele musimy być najbardziej świadomi i patrzeć im na ręce:
PcimOlki pisze:(Bardzo łatwo doprowadzić do tej sytuacji podając Furosemid. Podanie NSAID [Metacam] w tym stanie jest równoznaczne niehumanitarnej eutanazji.)
I wskazówki, aby nie zostawiać kota nerkowego "samego sobie" - czyli bez nawadniania. Zatem należy tego:
PcimOlki pisze:(...)unikać za wszelką cenę. Nawet za cenę stresu i walki z kotem. Niestety nie ma dobrego sposobu na upewnienie się, że w kocie jest wystarczająca ilość wody. Dlatego nawadnianie jest zawsze najbezpieczniejszym rozwiązaniem. Słonko właśnie prawidłowo przeprowadziła próbę, czy Yenni może dostawać wlewy rzadziej - jak widać wynik negatywny. Próba wygląda dokładnie, że mając wiele wyników monitorowania kota nawadnianego maksymalnie z pewnego okresu czasu, na 2-3 tyg. przed kolejnymi oznaczeniami zmiejszamy nawadnianie do 50%. Jeśli wyniki oznaczeń nie wykazują znacznych odchyleń, można zostawić obecne nawadnianie. Można też zastosować rozmaite warianty tej próby - np. nawadniać przez dopajanie. Ważne aby stan niepewności był relatywnie krótki - czyli zawsze przed terminem kolejnych badań.
Specjalnie cytując, tak porozdzielałam. O to mi chodzi. Wszystko od razu układa się w głowie
Dziękuję
(I proszę o więcej

)