Witam w tym wątku - tu jestem nowa.
Zastanawiam się nad wynikami Maniusi (dla nie zorientowanych - 10 letnia kotka adoptowana 3 tygodnie temu ze schroniska gdzie żyła 6 lat). Wyniki podaję w swoim wątku, ale tu może prędzej zajrzą osoby zorientowane. 17 kwietnia Maniusia miała robione badanie krwi. Okazało się, że ma leukocytozę (20,3 K/uL), w tym pałeczkowatych aż 20%. Czyli jakaś poważna infekcja. W biochemii parametry wątrobowe ok, mocznik podwyższony - 85,2mg/dl, a kreatynina 1,51mg/dl. Objawów zewnętrznych choroby żadnych - humor, apetyt, qpki, sioo - wszystko ok. Sioo złapać się nie udało, bo kicia nader czujna, a w dodatku sika siedząc tyłkiem na żwirku. Wet polecił przejść na karmę dla nerkowców, ipakitine jeśli trochę mięska (białe gotowane, z ryżem i marchewką), a nawet do nerkowego trochę ipakitine też. I w związku z leukocytozą antybiotyk (betamox). Dziś miała zrobione kontrolne badania. Leukocyty spadły do 14,5, pałeczkowate do 7% (norma 0-1%), ale mocznik obniżył się mało, tylko do 81,9mg/dl, a kreatynina odrobinę wzrosła do 1,71mg/dl. Wiem, że w porównaniu z wynikami, jakie ma sporo kotów tutaj to drobiazg, ale jednak coś jest nie tak. Czy już powinnam się liczyć z tym, że mam kota nerkowego? Jutro będę konsultowała te wyniki z moim wetem, ale jestem ciekawa Waszej opinii. Czy warto już na stałe przestawić Maniusię na karmę nerkową (smakuje jej)? Na co zwracać uwagę?