Kot po mocznicy. Nowy problem.

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Czw sty 24, 2013 13:49 Kot po mocznicy. Nowy problem.

Witam!
Kotka mojej siostry chorowała na mocznicę, na szczęście udało się ją wyleczyć. Ale pojawił się nowy problem, guz na sutku. Lekarz proponuję jakiś zastrzyk z jadu tarantuli, ponoć jest wycofany w PL ale może go załatwić. Problem w tym że w lecznicy jest dwóch weterynarzy i oboje mają odmienne zdania w tej sprawie. Nie wiem co mamy robić? Czy zastrzyk może pomóc? Albo chociaż nie zaszkodzi?
Jakie jest Wasz zdanie? Czy ktoś z Was to stosował?
Pozdrawiam A.
Tęsknię Nelciu <3

farmerka

 
Posty: 133
Od: Czw kwi 08, 2010 18:09
Lokalizacja: Wijchen, Holandia

Post » Czw sty 24, 2013 13:54 Re: Kot po mocznicy. Nowy problem.

"Preparat Theranecron nie ma działania przeciwnowotworowego. Poprawia natomiast odgraniczenie tkanek będących w stanie zapalnym /często przy nowotworach/ od tkanek zdrowych. W tym sensie jest pomocny w leczeniu, ale jedynie jako przygotowanie do usunięcia chirurgicznego guzów. Stosujemy ten preparat dość często."
Tak pisał jakiś czas temu dr Jagielski z lecznicy Białobrzeska:
http://www.bialobrzeska.waw.pl/?modul=faq&id=438

Jakie jest aktualnie jego zdanie na temat tego preparatu - proponuję zapytać mailowo.

BTW - a jak siostra wyleczyła kotkę z mocznicy?
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw sty 24, 2013 14:06 Re: Kot po mocznicy. Nowy problem.

Ja nie wiem dokładnie, nie ma mnie na miejscu. Wiem że co drugi dzień jeździła z Klarą na jakieś kroplówki. Fakty są takie że przez jakiś czas kicia była jakby pozbawiona życia, nie jadła, nie piła, nie sikała. Leżała jak wypchana, zero radości... Teraz jak się ją widzi to nie można uwierzyć że to ten sam kot. Wyniki ma bez zarzutu. Lekarka powiedziała że nie widziała jeszcze takiego przypadku... Tylko właśnie ten guz się pojawił.
Tęsknię Nelciu <3

farmerka

 
Posty: 133
Od: Czw kwi 08, 2010 18:09
Lokalizacja: Wijchen, Holandia

Post » Czw sty 24, 2013 14:23 Re: Kot po mocznicy. Nowy problem.

farmerka pisze:(...) Lekarka powiedziała że nie widziała jeszcze takiego przypadku... Tylko właśnie ten guz się pojawił.

Hmmm...i ta sama lekarka będzie teraz zajmować się tym guzem?
Sugerowałabym jednak konsultację z doktorem Jagielskim...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw sty 24, 2013 17:01 Re: Kot po mocznicy. Nowy problem.

Ok, ale uważasz że kota nie można z mocznicy wyleczyć? Nie mam powodu żeby kłamać, nie robię reklamy tej lekarce, zwłaszcza że dwa lata temu straciliśmy matkę Klary właśnie przez mocznicę.
Prawda jest taka że był w ciężkim stanie, wyniki badań były bardzo złe. Teraz jest ok. Nie twierdzę że nerki są jak nowe, ale leczenie postawiło kotkę na nogi. Może trudno w to uwierzyć ale to prawda.
Tęsknię Nelciu <3

farmerka

 
Posty: 133
Od: Czw kwi 08, 2010 18:09
Lokalizacja: Wijchen, Holandia

Post » Czw sty 24, 2013 17:31 Re: Kot po mocznicy. Nowy problem.

"Mocznica" to cały zespół objawów występujących przy przewlekłej niewydolności nerek, a spowodowany krańcowym upośledzeniem ich czynności.
"Wyleczyć" jest raczej trudno zważywszy, że nerki się nie regenerują.
Rozumiem, że leczeniem udało się poprawić wyniki badań i funkcjonowanie kota - to oczywiście możliwe.
Zastanawiam się tylko czy zdiagnozowano przyczynę tejże mocznicy (czy był to np. stan ostry) i czy stan zdrowia kota jest na bieżąco monitorowany czy uznano go za "wyleczonego".
To ważne zwłaszcza w sytuacji kiedy być może konieczne będzie wykonanie zabiegu chirurgicznego.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon sty 28, 2013 16:43 Re: Kot po mocznicy. Nowy problem.

"kot PO mocznicy" powiadasz.... Rozumiem, że to była ostra niewydolność nerek. Kot jest monitorowany na bieżąco? Jakie miał wyniki PO wyleczeniu? Nie zostały żadne pozostałości? Jakie miała wyniki w trakcie choroby?
Jad tarantuli dostawał forumowy kot Bilbo- wyszukaj wątek i skontaktuj się z opiekunką- powie Ci o efektach. Natomiast jak słusznie napisała Pixie jad guza nie wyleczy. Zróbcie badania, jak się da- biopsję i odezwij się. Będziemy wtedy myśleć. Na razie za mało wiadomo.
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sty 31, 2013 18:53 Re: Kot po mocznicy. Nowy problem.

Ja bym się w biopsję nie bawiła w takim przypadku (oczekiwanie na wynik to mijający czas, wynik może nie być wiarygodny - guz może być złośliwy tylko miejscowo, niekoniecznie tam gdzie próbka będzie pobrana - a trzeba pamiętać że u kotek prawie 90 % guzków sutek jest złośliwa niestety), jeśli guzek wygląda choć troszkę podejrzanie - od razu bym wycięła (z odpowiednim zapasem zdrowej tkanki i być może węzłów chłonnych), wet podczas operacji będzie już widział czy jest to coś niefajnego i ile ciąć.
Tylko warto znaleźć dobrego chirurga - żeby tego nie spaprał, żeby umiał odpowiednio zoperować - miał odwagę i chęć z odpowiednim zapasem wyciąć co trzeba.
Wycinek zbadać należy - żeby wiedzieć co to był za nowotwór, na ile złośliwy - to bardzo ważne w postępowaniu potem (gdyby był bardzo złośliwy a na sutkach pojawiłoby się coś nowego, trzeba ciąć ile się da, obie listwy mleczne, od tego zależy życie kotki, warto też rozważyć wtedy chemioterapię jeśli ma się dostęp do onkologa etc).


Nie wiem co kotce było, ale przecież mogła mieć ostrą niewydolność nerek, po intensywnym leczeniu mogła wyzdrowieć.
Czytam że kotka ma kontrolne badania krwi i są ok, a kocica czuje się bardzo dobrze.

Kiedy ona była chora?
Ile czasu od tego minęło?

Przed operacją koniecznie powtórzyłabym badanie krwi, zrobiła RTG (czy nie ma przerzutów - jeśli są operacja nie ma sensu), idealnie byłoby zrobić usg - dodatkowo powie więcej o stanie narządów wewnętrznych.

Czas się bardzo liczy - jeśli to mocno złośliwy guz - to ma skłonność do szybkiego rozsiania się :(

Z jadem bym się nie bawiła - to też strata czasu w tym przypadku, a i tak wyciąć trzeba z dużym zapasem tkanki a na szczęście umiejscowienie na sutkach pozwala na to by wyciąć ile trzeba.

Blue

 
Posty: 23885
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw mar 14, 2013 14:32 Re: Kot po mocznicy. Nowy problem.

Witam mam wielką prośbę proszę zdradzić jak pozbyliście się mocznicy. My walczymy od stycznia już było odrobinę lepiej i znowu jesteśmy w punkcie wyjścia :( :(

dejzi

 
Posty: 3
Od: Pon gru 31, 2012 18:42

Post » Sob mar 16, 2013 23:15 Re: Kot po mocznicy. Nowy problem.

dejzi pisze:Witam mam wielką prośbę proszę zdradzić jak pozbyliście się mocznicy. My walczymy od stycznia już było odrobinę lepiej i znowu jesteśmy w punkcie wyjścia :( :(


Poczytaj wątek "Kot nerkowy dla początkujących". Jeżeli pod pojęciem "mocznica" rozumiesz przewlekłą niewydolność nerek to jej się nie da "wyleczyć"... Możnaby przeszczepem ale w Polsce się ich nie wykonuje. Można za to kota stabilizować i przedłużać mu życie. O miesiące, lata- czasami długie- komfortowe i szczęśliwe. Naprawdę warto walczyć! Pnn to nie musi być wyrok!
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości