Jak zabijałam kotkę... po trzykroć zabijałam.

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Czw lut 27, 2025 22:56 Re: Jak zabijałam kotkę... po trzykroć zabijałam.

Tak będzie opinia będzie wszystko gdy tylko dojdę do siebie. Mój skarb nie chorowała 17 lat to pierwsza choroba. Miska początek niewydolności nerek to ja weterynarz nie leczyła na nerki!!!! Tylko na nawracające zapalenie pęcherza i ecoli!!!!! Doprowadziła ja do śmierci. A na końcu pomyliła krzyk bólowy z demencja !!!! I kotka dostała ostrego zapalenia nerek. Rok zła karma z niskim białkiem kattovit z zooplusa lub podobne przecież to jest gówno. Nie poczytałam dokładnie że nefrolog dietetyk tam płaciłam jak za złoto drugie miejsce myślałam profesjonaliści a nie mor.....nawet mnie nie pokierowała do dietetyka ani słowa.

Sylwia33

 
Posty: 15
Od: Pon kwi 28, 2014 19:13

Post » Sob mar 01, 2025 20:31 Re: Jak zabijałam kotkę... po trzykroć zabijałam.

A ja też patrzyłam jak kotkę boli brzuch siada na boki podkola łapki a w durnym łbie demencja diagnoza durnej lekarki. Zamroczenie totalne. Kotka 30 dni się darlaaa pod moim okiem piła wodę bo się próbowała ją leczyć a ja demencja...potem jak ecoli i zapalenie ukl pokarmowego przeszło na nerki i dostała nagłego zapalenia nerek patrzyła biedna to na wodę to na mnie i otwierała bezgłosnie buźkę prosząc o pomoc a ja myślalsm zdrowa jesteś co się dzieje...wody nie mogła już pić z bólu jelit to ja kupiłam dzbanek filtrujący bo myślałam że woda zła...była wystraszona czuła śmierć i cały czas się do mnie przytulała chociaż tyle...jak ją zawiozłam w końcu na sor kazali uśpić gdy kroplówki zaczęły działać i kolejna głupia wet że nic nie pomoże już i zabiłam moja miłość życia. Zamiast zawieść do innej wet podać antybiotyk nawodnić leki wypłukać skoro po 10 h kroplówek jadła i pila. Zmanipulowali mnie głupi ludzie lekarze i zamiast wierzyć niuni patrzeć na jej objawy ja słuchałam wet nigdy sobie tego nie wybaczę.

Sylwia33

 
Posty: 15
Od: Pon kwi 28, 2014 19:13

Post » Pt lip 04, 2025 14:14 Re: Jak zabijałam kotkę... po trzykroć zabijałam.

Może to już stary wątek historia ale mój ukochany Vinnie odszedł trzy tygodnie temu z powodu niekompetencji weterynarzy którzy go znali 13 lat. Weterynarzy którzy sa bardzo znani tam gdzie mieszkam (mieszkam za granica) i sa tam zawsze tłumy ludzi. Zabiło go
Moje zaufanie (już nigdy w zyciu) i to ze nie wzielam go na konsultację do innych lekarzy

Vinunia

 
Posty: 3
Od: Pt lip 04, 2025 12:17

Post » Czw lip 10, 2025 14:30 Re: Jak zabijałam kotkę... po trzykroć zabijałam.

Do mojej wypowiedzi, chcialabym przedstawic hisotrie mojego Vinniego


18 lutego 1 dzień płynna biegunka i wymioty ale tylko rano, po południu Vinnie był już w porządku.. Jadl, pil i zachowywanie się normalnie, więc myślałem, że to kwestia 1 dnia z powodu gwałtownej zmiany temperatury (zrobiło się bardzo zimno).
5 marca powróciła biegunka płynna i wydawało się, że schudł w ciągu kilku godzin (z 6,8 kg na początku roku do 5,9 kg). Nakarmiłam go Hills Gastrointestinal Biome. 6 marca zabrałam go do weterynarza.
Po badaniu weterynarz poczuł, że jego nerka jest powiększona, a pierwsza diagnoza to guz (rak), więc zrobiliśmy USG i nerka była widocznie i bardzo powiększona (renomegalia), więc od teraz był to główny cel weterynarza. Przeprowadziliśmy badania krwi, które wykazały objawy infekcji i podwyższony poziom mocznika (54,0 mg/dl i kreatyniny (1,24 mg/dl), ale te same poziomy były stabilne przez wiele lat, a Vinnie miał zwiększony poziom białych krwinek. Podano antybiotyki i witaminy wraz z niektórymi lekami na płukanie nerek, a następna wizyta została zaplanowana na 8 marca.
Następnego dnia kot odmówił jedzenia, więc na siłę nakarmiłem go Hills a/d
8 marca kolejne USG zostało wykonane przez bardziej doświadczonego weterynarza, który potwierdził ekstremalne zmiany w rozmiarze / kształcie nerek itp., sugerujące wodonercze, ale sam nie był pewien, zwłaszcza, że Vinnie nigdy nie miał problemu z oddawaniem moczu, Jego wskazanie opierało się na fakcie, że rozmiar nerki był tak duży, jakby wziął połowę brzucha i z nagromadzonymi płynami wokół. Nadal podajemy antybiotyki w celu zwalczania infekcji. Nie udzielono żadnych dalszych zaleceń (tylko informacje, aby trzymać się tego, co robiono do tej pory). Spotkania zostały wyznaczone na następny tydzień. Udało się zatrzymać biegunkę i kot po wizycie u weterynarza zaczął jeść, ale mniej niż zwykle.
Wydawało się, że jego stan jest stabilny przez tydzień, ale nagle tydzień po zakończeniu wizyt u weterynarza odmówił jedzenia, więc popędziłem z nim ponownie do weterynarza (28 lutego). Weterynarz znów zaczął robić zastrzyki z antybiotykami i witaminami. Bez udzielania dalszych instrukcji. Tylko po to, aby mieć pewność, że kot je i pije (bez względu na wszystko, tylko po to, żeby zjadł). Zasadniczo, sądząc po sposobie, w jaki się wyrażali, wyglądało to tak (nie możemy zrobić nic więcej). Przepisano mu również WeHemo w celu walki z anemią, ale to sprawiło, że stał się bardziej chory, ponieważ rozwinęła się depresja i zaczął ponownie wycofywać się. Wielokrotnie sie pytalam co innego mam mu podawac w domu ale nie bylo dodatkowych instrukcji.
Kontynuowaliśmy wizyty co drugi dzień od 28 lutego do 10 czerwca.
W kwietniu stan Vinniego znów zaczął się pogarszać (odmówił jedzenia i picia), więc podczas wizyty zmusiłam weterynarza, aby pozwolił mi podać mu płyny podskórne (SQ) w domu. Weterynarz przygotowywał kroplówkę (0,9% roztwór chlorku sodu (IV) z koktajlem witamin do podawania w domu.
Po tym Vinnie znowu zaiskrzył, wydawało się, że ma więcej energii i zaczął jeść więcej i pić. Kontynuowaliśmy rutynowe wizyty.
Vinnie był stabilny na tym samym poziomie, z pewnymi gorszymi dniami, czasami lepszymi. Zasadniczo jadł bardzo małe ilości jedzenia, więc cały czas karmiłam go ręcznie, aby zjadl jak najwięcej.
W pewnym momencie Vinnie jadł coś w rodzaju co drugi dzień i ciągle musiałam zmuszać go do jedzenia więcej. Zauważyłam również zmiany w jego oddechu (głębokie oddechy) i to, że stał się spuchnięty po obu stronach. Weterynarz mówił, że jest to spowodowane niedziałającymi nerkami i że płyny gromadzą się w jego ciele i aby zminimalizować ilość płynów przez kroplówkę.
W połowie maja weterynarz zasugerował, że skoro stan Vinniego jest stabilny, ale nie rozwija się, może nadszedł czas, aby go poddać eutanazji.
Uparłam się, że powtórzę badanie krwi. Testy wykazały poziom kreatyniny 1,24 mg/dl, a mocznik skoczył do 93,0 mg/dl. Zmniejszył się poziom białych krwinek (14,07 10^3/uL). Weterynarz był zaskoczony badaniem krwi i kontynuowaliśmy rutynowe leczenie (pomysł eutanazji nie był już dyskutowany). Nawet fakt, że jego ostatnie badania krwi nie były złe i nie powinny doprowadzić do śmierci, weterynarze nie dziwili się, że może istnieje inna przyczyna jego objawów i dlatego nie reaguje na leki i ma tak słaby apetyt
30 maja nawróciła biegunka płynna. Jego brat też go dostał, więc popędziłem obu do weterynarza z nadzieją, że to tylko wirus. Biegunka brata Vinniego ustąpiła po 1 antybiotyku, ale u Vinniego nie. Było jeszcze gorzej. Vinnie całkowicie odmówił jedzenia i picia. Od tamtej pory karmiłam go na siłę. Stał się ospały, wycofany i drastycznie pogorszył ogólny stan zdrowia.
Weterynarz kontynuował przyjmowanie leków. Byłem przy decyzji o poddaniu go eutanazji, jeśli jego ciało będzie nadal podupadać.
10 Czerwca, po przymusowym karmieniu, Vinnie przyszedł błagać z oczami o smakołyki. To był pierwszy raz od 1 tygodnia, więc dałam mu między innymi trochę suchej karmy i trochę zjadł. Potem ukrywal się przede mną (jako wiadomość, żeby zostawić go w spokoju).
Po południu, przed wizytą u weterynarza, sam zjadł, co sprawiło mi radość, że jeszcze możemy tym bardziej, że przyjechały inne suplementy. Udało mi się podać mu 1 tabletkę.
Wieczorem przychodził posiedzieć na kanapie z moim mężem (to była jego codzienna rutyna przez wiele lat i przestała, gdy zachorował). Ucieszyłam się z tego, tak jak on poprzedniego dnia, ale jednocześnie miałam wrażenie, że się żegna.
Około godziny 22. Usiadłam z nim, aby delikatnie go wyszczotkować i postanowiłam nie zmuszać go do karmienia go przez jeden dzień, ponieważ był wyczerpany. Podawałem mu tylko trochę płynów, aby był nawodniony (ok. 20 ml).
Nagle Vinnie zaczął oddychać jeszcze ciężej i głośno mówić w dziwny sposób. Popędziłam go na górę do mojego męża, ponieważ wiedziałam, że jakoś odchodzi, więc chciałam, żeby się uspokoił (bałam się, że moja obecność – osoba, która ciągle szturchała go jedzeniem/lekami, igłami i ciągłymi wizytami u weterynarza – go nie uspokoi). Delikatnymi pieszczotami nieco się uspokoił, ale nadal wokalnie. Nagle zaczął uciekać, więc podniosłem go i położyłam na podłodze (był już zbyt słaby, aby chodzić, więc nie chciałam, żeby zrobił sobie krzywdę). Vinnie miał objawy, takie jak nie mógł złapać oddechu, chciał zwymiotować i miauczeć w przerażający sposób (brzmiało to jak atak paniki). Spokojnie przemowałam do niego, że jest ok, ze może iść i po kilku skurczach umarł na moich rekach.

Po jego śmierci rozpocząłam wnikliwe poszukiwania, ponieważ nie moglam pogodzić się ze sposobem, w jaki odszedl (objawy opisane weterynarzowi, który stwierdził, że trudności z oddychaniem były najprawdopodobniej spowodowane mocznikiem i że zmarł na atak serca).
Potem dotarło do mnie, że weterynarz nigdy nie rozmawiał ze mną o fosforze i ciśnieniu krwi. Nie zbadali poziomu fosforu ani elektrolitow, niczego. Badanie moczu tez nigdy nie zostało wykonane. Nie wykonywali też zdjęć rentgenowskich ani żadnych innych testów. Skupili się na niewydolności nerek.
W pewnym momencie weterynarz zasugerował nawet PKD, ale rodzina Vinniego od pokolenia miała badania DNA i były one negatywne. Cudem udalo mi sie wyrwac od nich jego ostatnie badania krwi. Zrobilo mi sie slabo. Informowali mnie ze wszystkei parametry sa w normie ale nie wiedzialam ze nie zbadali ich wcale. Ufala, tak ufalam bo Vinnie byl pod ich opieka przez 13 lat. Jak byl maly touratowali mu zycie a teraz to prawo do zycia mu odebrali (jesli mial jakiekolowek szanse)
Potem dowiedziałam się, że poziom fosforu nigdy nie był sprawdzany, ponieważ powiedzieli, że nie robią tego standardowo, ale że leki i witaminy są odpowiedzialne za utrzymanie jego komfortu (w tym Sofcanis podawany mu codziennie przez wiele lat)
Nigdy nie otrzymałem dokładnych informacji, co dokładnie dostał Vinnie
To mnie rozwścieczyło, ponieważ na podstawie badań wynika, że jest to podstawowa część testowania zwierząt z problemami z nerkami.
Ciśnienie krwi również nigdy nie zostało sprawdzone, a wyjaśnienie było takie, że Vinnie nigdy nie wykazywał objawów wysokiego ciśnienia krwi, ponieważ zawsze był bardzo spokojny i bardzo przygnębiony, ale na podstawie badań. Wtedy też dowiaduję się, że klinika nie ma nawet porządnej maszyny.
Doszłam do wniosku, że gwałtowny spadek Vinniego był spowodowany niewłaściwą opieką weterynarza z poważnym zaniedbaniem, które doprowadziło do jego pogorszenia stanu zdrowia i nagłej śmierci a moja wina bylo zaufanie do tzw specjalistow.
Nawet nie mam szans ich oskarzyc bo tam gdzie mieszkam to beda go kryc
Vinnie nie wykazywał również wielu typowych objawów związanych z niewydolnością nerek, takich jak:
- Vinnie nie czuł zimna, właściwie wolał leżeć na podłodze i spał w nocy na werandzie na zewnątrz,
- Vinnie nie czuł żadnego dziwnego zapachu futra ani z ust. Właściwie bardzo ładnie pachniał, nawet będąc chorym.
- Nigdy nie wyczułem od niego amoniaku ani niczego podejrzanego
- Vinnie nie wymiotował
- Sikał regularnie do końca (w kuwecie)
- Śmierć Vinniego nie była typową śmiercią związaną z niewydolnością nerek. Nawet podejrzewam chloniaka
Ostatnie badania krwi Vinniego odbędą się 26 maja:
Hematologia:
WBC 14.07 10^3/uL
RBC 5.98 10^6.uL
Hgb 7,9 g/dl
PCV 26,7 %
MCH 13,2 pg
MCV 44.6 fl
MCHC 29,6 g/dl
Płytki krwi 363 x 10^3/ul
Neutrofile 90 %
Limfocyty 9 %
Monocyty 1 %
Eozynofile 0 %
Pasma 0 %

Biochemia:
Glukoza 69,0 mg/dl
MOCZNIK 93,0 mg/dl
KREATYNINA 1,24 mg/dl
ALP 41.0 U/L
SGPT(ALT) 23.0 U/L
T.Bilirubina 0,04 mg/dl
Białko ogółem 1 4,5 g/dl
LDH 289,0 U/L

Protokół Vinniego podczas jego choroby:
- SOFCANIS Nerka – 1 tabletka rano
- Schesir Wild Alaskan Fish Oil (1 pompka dziennie)
- Płyny podskórne z przygotowanym przez weterynarza koktajlem witaminowym
- Stymulator apetytu Orexis
- WeHemo (podawane tylko przez 2 tygodnie, ponieważ Vinnie czuł się po nim bardziej chory i bardziej się pogarszał)
- Regularne, 3, a nawet 4 razy w tygodniu wizyty u weterynarza w celu monitorowania jego stanu, a następnie zastrzyki

Vinunia

 
Posty: 3
Od: Pt lip 04, 2025 12:17

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości