Blue Topiś miał chore serce, jak długo nie wiem. Od pierwszej wizyty, u pierwszego weterynarza w połowie kwietnia, mamy to gdzieś w dokumentach, opis był taki, że kot po przejściu kilku metrów ma zadyszkę. Ale uważali że wszystko jest ok. Każdy kolejny weterynarz opisywał podobnie, po przejściu kilku metrów, Topiś
się kładł i leżał, nie wskakiwał i nie zaskakiwał: wtedy nie przejmowaliśmy się tym, ponieważ weterynarze też nic o tym nie mówili, że są jakieś nieprawidłowości w tym, że tak jest. Teraz kiedy o tym myślę, musiałam być ślepa czytając wyniki badań, bo jeśli człowiek przejdzie kilka metrów i musi siadać i ma zadyszkę, to to wyraźny znak, że ma chore serce, czy płuca. Eh Blue... gdybyś była tam z nami i widziała i słyszała, co każdy kolejny weterynarz mówił, to nie uwierzyłabyś, że można tak nie powiedzieć prawdy nam o stanie kota, albo być nieświadomym, jak jest źle. Mam żal do pierwszego weta, ponieważ prosiłam o zrobienie RTG, i uznali, że nie jest potrzebne. Miał zadyszkę po przejściu kilku metrów, ale uważali że jest ok. Pani dr która kicię uśpiła, powiedziała, że to co my robiłyśmy już od kwietnia, to było za późno i już wtedy nie można było go uratować. Nie jestem za tym, żeby leczyć kota, do upadłego, aż się udusi sam. A ni nie jestem za tym, żeby ładować w kota tonę leków, jeśli rokowania są bardzo złe. Uważam, że lepiej ulżyć zwierzątku. Gdyby 1 wet w kwietniu zgodził się na zrobienie RTG, Topiś nie musiałby się męczyć przez kolejne miesiące. Bo on się stopniowo dusił, i tylko dzięki ładowaniu w niego mnóstwa leków jakoś żył.
Wiadomo co było przyczyną stanu kocurka?
Blue, Topiś do nas nie trafił zdrowy. Ale poniewaz jadł nomanie, pił w normie, załatwiał się prawidłowo, chodził, bawił się nawet, no wyglądał na kota zdrowego, aż do połowy kwietnia tego roku, więc nie poszłyśmy z nim do weterynarza. Błąd. Powinnyśmy były zabrać go do weta zaraz po śmierci cioci. Nie było jednej przyczyny takiego stanu Topisia przed uśpieniem.