Mój kot po 13 dniach walki odszedł. W piątek zdobyłam dla niego azodyl, siostra przywiozła z gabinetu w Warszawie w termosie. Pojechała i wróciła w ten sam dzień.
Niestety za późno. Zdążył zjeść 7 kapsułek, w nocy z niedzieli na poniedziałek zmarł.
Dysponuję 83 kapsułkami przewiezionymi i przechowywanymi we właściwej temperaturze. Zapłaciłam za niego (90 kapsułek) - 370 zł, nie liczę podróży do Warszawy. Sprzedam za 320 zł pozostałe kapsułki. Odbiór własny, z termosem albo żelowym chłodzącym okładem- ważne, by lek zachował swoje właściwości.
Odbiór własny- Wrocław (697060177)
Czytałam to forum, jak zachorował mój biedny kotek, to z niego dowiedziałam się o azodylu- za późno.
Moje rady dla walczących z chorobą nerek kota:
0) za pierwszym razem, za jednym wkłuciem zróbcie wszystkie wyniki, a nie minimum, by nie męczyć i siebie i kota i mieć diagnozę,
1) uważajcie, by kota nie przewodnić kroplówkami, jeśli kot odpływa podczas kroplówki, to za dużo,po kroplówce nie powinien czuć się gorzej, mojego tak zatankowali, że po śmierci wypływały mu płyny pyszczkiem,
2) cieszcie się, jak je (nieważne co) ,pije i sika i dawajcie mu cokolwiek chce zjeść, mój jadł, ale jak mu zaczęłam dawać te zdrowe od weterynarza - koniec,
3) sprawdzajcie czy sika, jak nie alarmujcie weterynarza,
4) jak po 48 godzinach nie zareaguje na płynoterapię, róbcie ją dalej, byle nie za dużo, ale szukajcie innych metod: dializa. krew ...Mi to wszystko zaproponowano za późno, stan kota nie pozwolił na zabieg dializy
5) chore nerki to produkują ważnego hormonu i pogarszają się parametry krwi, żądajcie np. leku aranesp( niektórzy weterynarze nie stosują leków dla ludzi).
Jeśli zaś Wasz kot jest zdrowy!
1) badajcie mu krew raz na rok- ja musiałam przeoczyć chorobę nerek mojego
2) a symptomy były: więcej pił, więcej spał, zaczął się kłaść w innym miejscu, był smutny, weterynarz powiedział, że to chore dziąsła,kamień nazębny..., jak zrobiliśmy wynik to miał kreatyninę ponad 11, w ciągu tygodnia wzrosła do 16, tak samo szybował mocznik.
Zarzucam sobie, że za mało wiedziałam. Wyniki mojego ukochanego kota (miał tylko 5 lat) były na starcie złe, ale on chodził, jadł, pił, skakał na blat.
Po kroplówce przyniosłam lejące się przez ręce futerko bez życia, dochodził do siebie 14 godzin, bym go następnego dnia znowu wzięła na kroplówkę. Kroplówki są potrzebne, ale 250 ml do żyły, to było dla 5-kilowego kota za dużo. Już nie chciał pić, ani jeść...
Zmarł w nocy, o 1.21,musiał leżeć na podłodze na kołdrze, bo już nie kontrolował ruchów, bałam się, że jak przysnę, spadnie z łóżka.
Walczyliśmy do końca.
Anka