Kamień w moczowodzie :(

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Pt lis 17, 2017 15:38 Kamień w moczowodzie :(

Jestem zalamana :(
Tydzien temu u mojego Dyzia wykryto nieduzy kamien w moczowodzie, ok. 3mm. Dzisiaj bylismy na kontrolnym USG i nadal jest w tym samym miejscu, nic sie nie przesunął. Wetka stwierdzila, ze moczowod jest troche bardziej poszerzony niz w badaniu poprzednim. Wg niej, trzeba bedzie usunac ten kamien operacyjnie :( Najgorsze jest to, ze jego nerki nie sa w najlepszym stanie, chociaz ogolnie wygladaja ponoc lepiej niz we wczesniejszych badaniach USG, wyniki nerkowe w gornych granicach normy lub lekko podwyzszone. Siusiac na razie siusia, ale pare miesiecy temu mial incydent, ze co chwile odwiedzal kuwete, kucal, ale nic nie robil albo tylko po kropelce. Wtedy mial jedynie lekki osad w pecherzu widoczny na USG, zadnych kamieni nie bylo widac, w bad. moczu stwierdzono nieliczne szczawiany wapnia (ale od pobrania do badania minelo sporo czasu). Przeszlo, po przeleczeniu zaczal siusiac normalnie. Teraz bylam z nim na kontrolnym USG, zeby zobaczyc, czy te nerki sie nie pogarszają, w zyciu sie nie spodziewalam kamieni :( Tym razem, w moczu zadnego osadu nie stwierdzono.

Nie wiem co robic? :( Boje sie operacji, ze moze byc gorzej... ale z drugiej strony, boje sie czekac.
Mial juz ktos podobny problem?

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt lis 17, 2017 22:59 Re: Kamień w moczowodzie :(

poczytaj o Shilington
ja podaje kotom
tylko male dawki

anka1515

 
Posty: 4065
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Sob lis 18, 2017 11:39 Re: Kamień w moczowodzie :(

Gdzie to kupujesz? Czy rzeczywiscie dziala? Napisz cos wiecej.
Jaką dokladnie dawke podaje sie kotom?

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lis 18, 2017 20:53 Re: Kamień w moczowodzie :(

musisz weta miec pod ręka jak to sie mowi
blisko 13 l temu strcilam kropke
wet olal ja mic nie wiedzialam na ten temat
w innym miescie za pozno usg kamien zatkal moczowod
nie mam komp zeby podlinkowac wątki
bylo o shilingtonie
ja kupowalam przez net
czekalam dlugo
ale w necie jest
teraz mi kupili w Warszawie
podawalam kotom z problemami drog moczowych
w moczu byl taki ceglasty osad ,lab mi nie zbadal
kotka z nowotworem w pysi miala w pęcherźu nie wiadomo co ,chcieli ją otwierć po shilingtonie to zeszlo
przez 3czy 4 dni miala usg
teraz podawalam Bąbelkowi dlatego ze dawalam wieksze ilosci wit c i b balam sie kamieni
dawalam od 05-1 tab 2-3 razy
ludzie wiecej daja ale czy u was pomoze nie wiem
musisź miec wet dobrego pod reka rozkurczowe i duze plukc ,duzo

anka1515

 
Posty: 4065
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Pon sie 02, 2021 5:49 Re: Kamień w moczowodzie :(

Dzień dobry ,
Czy jest szansa ze shilington pomoże na zlog mineralny w moczowodzie ?
Kot a pnn , nerki zniszczone , do tego mineralizacja oraz zlog w moczowodzie .
Kot jest plukany codziennie plus nospa a mocznik nadal idzie w górę :(
Brak pomysłów na dalsze leczenie .Gdzie kupić ten lek ?

Dom Myszy

 
Posty: 32
Od: Sob lip 17, 2021 18:07

Post » Nie wrz 05, 2021 20:38 Re: Kamień w moczowodzie :(

Czy moczowod jest drozny? Czy nie ma wodonercza? Moze dlatego mocznik idzie w gore, bo jest zastój moczu w nerce? Jak to wyglada na USG? Jesli jest wodonercze to trzeba dzialać natychmiast!!! W tej sytuacji najlepszym rozwiazaniem bylaby operacja wszczepienia bypassu moczowodowego lub stentu, ale z tego co slyszalam, to bypass jest zdecydowanie lepszy!!! Takie operacje wykonywane sa juz z powodzeniem w Olsztynie przez dr. Sylwię Lew - duzo ich wykonuje, wiec ma doswiadczenie. Innym rozwiazaniem jest usuniecie nerki, jednak pod warunkiem, ze druga nerka jest zdrowa i pracuje bez zarzutu.

Mój Dyzio miał kamień w moczowodzie przez wiele miesiecy. Monitorowany (USG) najpierw co 2 dni, potem co 2 tygodnie. Na szczęście moczowód był częściowo drożny, więc mocz nie zalegał, a miedniczka nerkowa była tylko nieznacznie powiększona (na szczęście nie doszło do wodonercza!). Kot w miarę dobrze się czuł, załatwiał się bez zarzutu, był stabilny, więc razem z prowadzącą wetką została podjęta decyzja o częstym monitorowaniu tego kamienia. Bylam przygotowana, ze w kazdej chwili stan Dyzia mógł sie pogorszyć z powodu zatkanego moczowodu i trzeba będzie szybko działać, nawet gdzies dalej pojechać. Balam sie, ze przeocze ten moment. Powaznie rozwazalam stenty lub ew. inne mozliwosci leczenia, gdyby byla taka mozliwosc. Niestety, w tamtym czasie (rok 2017-2018) dopiero eksperymentowano w Polsce ze stentami i efekty byly rozne, wiec ryzyko takiej operacji bylo duze. O bypassach nikt nic nawet nie wspominal. Jedynie znajoma wetka, ktora pracowala wtedy w Anglii wspomniala o bypassach. Od tamtej pory wiele sie zmienilo.
Dobry chirurg moze ew. sppróbowac chirurgicznie przepchnąć kamien z moczowodu do pecherza, ale wszystko zalezy w ktorej czesci moczowodu sie on znajduje. Jest to niezwykle ryzykowna metoda leczenia kamicy moczowodowej - trzeba bardzo uwazac, zeby nie naruszyć moczowodu.

Przez pewien czas Dyzio był kroplówkowany (co niewiele pomagalo), na wlasną rękę podawalam mu suplementy wspomagające leczenie m.in. ziołowe tabletki Shilington (podobno rozmiękczające kamienie - ile w tym prawdy to nie wiem, bo szczawiany sa przeciez nierozpuszczalne), lespewet dzialający lekko moczopędnie, preparaty z glukozaminą np. Cystaid oraz rozkurczowo i przeciwbólowo No-Spę, dopajalam. Nefrolog odradzala leki typu furosemid. Poza tym robiłam mu masaże masażerem w nadziei, ze ruch spowoduje, że w koncu ten kamien sie ruszy. Po wielu miesiacach na szczescie kamień zaczął sie przesuwać (wowczas zaczely pojawiac sie liczne erytrocyty w moczu), aż w końcu zszedł do pęcherza, niestety zatkał cewkę. Dyzio nie mogl sie wysiusiac. Pech chcial, ze akurat była to majówka - na szczescie wetka specjalnie przyjechala do przychodni, założyła cewnik i zaraz na nastepny dzien umówiła chirurga. Udalo sie usunac kamien z pecherza. Wyslano go do IDEXXu - okazalo się, ze zbudowany byl glownie ze szczawianow-wapnia z małą domieszką fosforanów, pomimo pH ok. 6,5-6,7.
Przez cały czas Dyzio mial podwyzszony wapń we krwi (rowniez jonizowany). Teraz jest w normie. Po otrzymaniu wynikow kamienia, przez dluzszy czas podawalam mu profilaktycznie Uroforce plus B6, od jakiegos czasu juz tego nie dostaje. Od wielu lat parametry nerkowe znajdują się w gornych granicach i musimy je kontrolowac, a teraz jest podejrzenie u niego nadczynnosci tarczycy (podwyzszone T4) :(

Od operacji minęły 3 lata. Od tej pory Dyzio ciągle wylizuje cały brzuch. Obecnie żadnych kamieni sie nie stwierdza, jedynie moczowód (w miejscu gdzie przez dluzszy czas znajdowal sie kamien) jest lekko poszerzony. Nie wiadomo czy przez to czuje jakis dyskomfort czy brzuch wylizuje z innej przyczyny.

Co do leku ziolowego Shillington, to zaszkodzic nie zaszkodzi. Pomocniczo mozna podać. Ja podawalam przez caly czas choroby, ale w sumie nie wiem na ile pomogl on, a na ile inne dzialania. Zamawialam przez internet. Jesli choroba jest zaawansowana - duzy kamien, niedrozny moczowód, wodonercze to szkoda na to czasu... w takiej sytuacji trzeba dzialac natychmiast (opcje leczenia wyzej), by ratowac zycie kota!!!

Na Twoim miejscu skonsultowalabym sie jak najszybciej z dr. S. Lew z Olsztyna (na poczatek chociaz e-mailowo lub telefonicznie, jesli mieszkasz dalej):
https://www.wetlew.pl/dr-n-wet-sylwia-lew-kojrys

EDIT: Dopiero po wyslaniu komentarza zauwazylam date postu. To juz miesiac. Jak sie miewa kotek? Przez dluzszy czas nie czytalam forum i dopiero dzisiaj trafilam na moj dawny watek...

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon wrz 06, 2021 14:51 Re: Kamień w moczowodzie :(

Czy podawałam nospe codziennie ? Czy ona nie szkodzi już i tak chorym nerkom ? Ja podaje nospe jeżeli widzę ze Mysza gorzej się czuje , najchętniej jednak poddawałabym stałe bo bardzo nie chce żeby cierpiał w jakikolwiek sposób .

Dom Myszy

 
Posty: 32
Od: Sob lip 17, 2021 18:07

Post » Pon wrz 06, 2021 15:42 Re: Kamień w moczowodzie :(

Wybacz, napisalam dluga wiadomosc i zniknela . ..
W kazdym razie w jednej lecznicy powiedzieli mi ze w lewej nercze jest poszerzona miedniczka, moczowod byl czesciowo niedrozny.
Wdrozylismy kroplowki, nospe, wylapywacze, diete, shillington, po miesiacu badanie krwi pokazalo spadek mocznika i creatyniny, po kolejnym tygodniu lub 2 zrobilam usg i rtg w innej lecznicy (wciaz poidajac shillington) kamien nadal jest ,rowniez w pecherzu,ale wg lekarki mniejszy, miedniczka lewa nadal poszerzona ale mniej.
W obu nerka sa przeplywy.
Naprawde nie wiem co mam robic, boje sie o kota, boje sie operacji bypassow, dlatego daje mu 3 tabletki shillingtona dziennie plus wspomniane wczesniej leki i poki co kontroluje krew,za jakis czas znow zrobie usg i rtg, licze na to ze jezeli bedzie sie cos bardzo zlego dzialo ,to wylapie to robiac pelna morfologie co 10 dni .
Bardzo bym chcxiala zeby ten kamien zszedl , Mysza oddaje mocz normalnie, przy najmniej tak mi sie wydaje, duzo pije, co drugi dzien teraz ma kroplowke, kazalam zmniejszyc do 125 ml bo lecial mu w dol hematokryt.
Ostatnio nefrokril zastapilam renagelem, staram sie dowiadywac tuytaj jak najwiecej , nie wiem czy powinnismy decydowac sie na ten bypass juz teraz. Operacja = narkoza=dodatkowe obciazenie nerek.
Chyba lucze na to ze shillingto okaze sie cudownym lekiem i pomoze nam z tym zlogiem w lewym moczowodzie:(
Najbardziej nie chce zeby kot cierpial, staram sie wylapywac sygnaly zlego samopoczucia, kiedy zdarza mu sie zwymiotowac ,na drugi dzien dostaje lek przeciwymiotny, kiedy mam wrazenie ze meczy go kolka nerkowa, dostaje nospe.
Moze rzeczywiscie skonsultuje sie z Olsztynem, do spec vet stracilam kompletnie zaufanie po tym jak dali mu lek po ktorym 2 dni walczyl o zycie :(

Dom Myszy

 
Posty: 32
Od: Sob lip 17, 2021 18:07

Post » Pon wrz 06, 2021 15:46 Re: Kamień w moczowodzie :(

Apetyt ma wiekszy, ale ostatnio wszystko gryzie, sznurki, maskotke, mlaska, ostatnio lekarz powiedzial mi ze zeby ma w porzadku, ale dzis kaze im spraedzic raz jeszcze bo mam wrazenie ze widzialam wczoraj w pysiu nadzerke.
Strasznie szkoda mi kotai naprawde oddalabym wszystko zeby go nie bolalo i jezeli nie jest mu dane wyzdrowiec, to zeby chociaz zeby byl stabilny przez jakis czas , bez bolu, ale mam wrazenie w tych decyzjach jestem sama bo lekarz po prostu robi to o co go poprosze. W lecznicy nie widze zadnej inicjatywy, rady, ktora jest nam naprawde bardzo potrzebna

Dom Myszy

 
Posty: 32
Od: Sob lip 17, 2021 18:07

Post » Wto wrz 07, 2021 1:49 Re: Kamień w moczowodzie :(

Nie pamietam, czy na poczatku podawalam Dyziowi No-spe codziennie, czy tylko wtedy gdy widzialam, ze jest np. mniej aktywny, wiecej spi. Zawsze przed masazami ją dostawał. a jak kamien zaczal schodzic to na pewno podawalam 2x dziennie. Dopytywalam sie czy No-spa nie zaszkodzi nerkom (wyniki graniczne), to nefrolog twierdzila, ze nie. Nie wiem jak w przypadku pnn...
Tez dawalam 3 do 4 tabl. Shillingtona dziennie.

Nie wiem co Ci doradzić :( nie widzac kota ani wynikow. Wszystko zalezy od tego na ile poszerzona jest ta miedniczka i czy powstalo juz wodonercze (u Dyzia byla nieznacznie, bez wodonercza). Jesli piszesz, ze miedniczka lewa nadal poszerzona ale mniej, to moze idzie to w dobrym kierunku...? Czy są jakies przeslanki, zeby podejrzewać, że kamien zaczal schodzić? Jakiej wielkosci on jest (ile mm)? Nawet jesli teraz nie ma wodonercza, to w kazdej chwili moze sie zrobic, a to juz jest bezposrednie zagrozenie zycia. Musicie czesto monitorowac ten kamien i nerki bad. USG, żeby w razie czego nie bylo za pozno na pomoc. Wazne, zeby to badanie wykonywal wet, ktory specjalizuje sie w ultrasonografii. Wet, ktory nie zna sie na tym dobrze, moze cos przeoczyc.

Jesli narkoza to tylko wziewna przy pelnym monitoringu pacjenta i obowiazkowo echo serca przed jakimkolwiek zabiegiem.

Czy ja dobrze rozumiem, ze oprocz tego kamienia w moczowodzie, to jest jeszcze jeden w pecherzu? Jesli skladają sie one ze szczawianow wapnia, a takie najczesciej tworzą sie w nerkach, to sie nie rozpuszczą i predzej czy pozniej moze dojsc do zatkania cewki. Musisz byc przygotowana na taką ewentulaność. Dyzio tydzien przed zatkaniem mial kontrolne USG i widac bylo, ze kamien znajdowal sie juz w poblizu ujscia do pecherza. Jeszcze w nocy zalatwial sie bezproblemowo, a wczesnie rano nie mogl sie juz wysiusiac. Byl to pierwszy dzien majowki. Szybko telefon do wetki i wizyta w przychodni. Wspomne, ze dzien wczesniej walczylam o zycie mojego drugiego kotka - ś.p.Kacperka, ktory mial chore serduszko :cry: Cudem udalo sie go wtedy ustabilizować, a zaraz nastepnego dnia Dyzio...

Czy u Twojego kotka kamien widoczny jest na RTG? U mojego Dyzia na RTG nic nie bylo widac. Malo tego, ten kamien na USG widziala tylko jedna wetka. Musialam ja prosic, zeby zgrywala na plytke filmiki/zdjecia, bo nikt do kogo szlam na konsultacje (w Trojmiescie) nie uwierzylby, ze kot ma kamien w moczowodzie.

Moim zdaniem, jak najbardziej warto skonsultowac sie z dr. S. Lew z Olsztyna.
Do Vetspecu mam obecnie mieszane uczucia. Coraz czesciej czytam niezbyt pozytywne relacje z wizyt i jakos tak mam wrazenie, ze już cos nie bardzo sobie radzą z tego typu przypadkami...

Co do wetow to skad ja to znam... szkoda słów :(
Tak, najwazniejsze, zeby nie cierpial i jak najdluzej cieszyl sie zyciem bez bolu. Niestety, kolka nerkowa potrafi byc bardzo bolesna, wiec trzeba uwaznie obserwować kota i w pore reagować.

Ta bezsilność, bezradność jest najgorsza, kiedy zostajemy sami z cierpiacym ukochanym zwierzaczkiem i znikąd pomocy :cry:

Mocne kciuki za koteczka!!!

EDIT: Dobrze, ze ma wiekszy apetyt, ale jesli chodzi o nadzerki w pysiu, to wszystko zalezy od wrazliwosci kazdego kota. Pamietam jak moj pierwszy koci rezydent - ś.p. Gucio (niestety juz go z nami nie ma :cry:) przestal jesc i dziwnie mlaskal. Nikt nie wiedzial co sie dzieje. W tamtym czasie wyniki badan niezle. Zęby tez mial ladne jak na swoj wiek. Ja zauwazylam na jezyczku malutką nadzerke. Wet ze smiechem stwierdzil, ze niemozliwe, ze to jest przyczyna. A jednak byla. Po zagojeniu kot zaczal normalnie jesc.

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 07, 2021 5:51 Re: Kamień w moczowodzie :(

Witaj ,
Sam kamień (zlog ) w moczowodzie ma ok 2 mm .
Miedniczka lewa w ostatnim usg byla poszerzona do 1 cm , w spec vet wcześniej mówili ze 1,5 cm .
Ostatnie wyniki krwi to spadek kreatynina do ok 3,5 (wcześniej 5) , mocznik ok 150.
Wcześniej kamienia w pęcherzu nie było , zastanawiam się czy znalazł się tam bo zszedł , czy mógł się wytracić .
Tak , jestem mentalnie przynajmniej przygotowana do cewnikowania kota , każda jego podróż do kuwety to moje nasłuchwianie pod drzwiami i szybka kontrola zawartości kuwety .
Najbardziej martwi mnie ze w tyg zostaje 8 godzin sam .
Wczoraj okazało się ze rzeczywiście ma malutka nadżerki w pyszczku ale zeby podobno ładne .
Dostał wiec maść typu solcoseryl , miejmy nadzieje ze pomoże .
Napisałam do Olsztyna , liczę ze będą chcieli skonsultować Mysze online .
W Warszawie jest jeszcze Lancet , oni podobno również wykonują bypassy.
Za kilka dni robimy kontrolna morfologię , zronie również usg .
Nie wiem czy kamień schodzi , usg i rtg były robione w 2 oddzielnych klinikach .Lekarka z drugiego nie chciała mi powiedzieć jak się ma sytuacja do poprzednich wyników . Swoją droga to przerażajace , wyraźnie dała mi do zrozumienia ze powiedziałaby więcej gdybym zdecydowała się prowadzić kota u nich , a nie robić tylko badania .
Kamień w moczowodzie widoczny jest na rtg , tak , było robione zdjęcie boczne .

Dom Myszy

 
Posty: 32
Od: Sob lip 17, 2021 18:07




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości