3 dni temu zrobiłam kontrolne badanie moczu futrzakowi - niby wszystko ok, ale chciałam się upewnić, bo zauważyłam to co u poprzedniego kota, który miał problemy z drogami moczowymi - pokładanie się nad miską z wodą, duże ilości pochłanianej wody i dużo sików w kuwecie. Telefon z lecznicy strzelił mi w kolano: "Zapalenie pęcherza, fosforany w moczy, ale niech się pani nie martwi damy antybiotyk i specjalną karmę" - niech zgadnę jaką

Odczyn (ph): 7
Białko: ++
Hemoglobina: -
Bilirubina: -
Urobilinogen: -
Glukoza: -
Krwinki białe: +++
Badanie osadu - inne: Liczne struwity
Diagnoza żadna, obniżyć fosfor i zakwaszać mocz.
Miałam w planach przestawić kota na barf - obniżyć fosfor węglanem wapnia (pod warunkiem, że wapń we krwi nie wyjdzie podwyższony) i zakwaszać wit c. Powtórzyć mocz z posiewem i morfologia, biochemia z jonogramem.
Czy jest sens robić te badania jutro? Przed antybiotykiem? Czy podać do końca antybiotyk, odczekać i dopiero? Może działać jeszcze inaczej?
Póki co dopajam kota wodą, naparem z pokrzywy i zachęcam do jedzenia chwilowo puszek (suche zabrałam).