Gdzie w Elblągu badania?

Informacje i opinie o lekarzach weterynarii, klinikach i gabinetach.

Moderator: Moderatorzy

Post » Czw sty 15, 2009 20:57

kordoniu czy ty wiesz, czy i gdzie w elblagu maja usg, badania krwi i tym podobne magiczne sprzety, oprocz lecznicy na grunwaldzkiej?
Obrazek

yosia

 
Posty: 1205
Od: Wto lis 25, 2008 21:44
Lokalizacja: Wrocław, Elbląg

Post » Sob sty 17, 2009 23:08

Badanie krwi to moze zrobic kazdy wet, tzn. pobrać krew, a Ty mozesz zawieźc wtedy probówki do laboratorium w Szpitalu Wojewódzkim (o ile oczywiscie zdołasz któregoś namówić do pobrania krwi, bo niektórzy mają niewytłumaczalną awersję do pobierania krwi u zwierząt). W każdym razie moje wetki pobieraja bardzo chętnie- nie lubią leczyć w ciemno.
USG, o ile wiem, jest tylko na Grunwaldzkiej, ale przestałam wierzyć w umiejętności odczytywania obrazu USG tamtejszych wetów, od kiedy wypatrzyli u znalezionego kota mojej znajomej ciążę z trzema płodami. Kot ten, po moich oględzinach miesiąc potem okazał sie kocurem :?
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Nie sty 18, 2009 13:45

wlasnie ja chcialabym juz nigdy wiecej tam nie trafic (choc ponoc lekarze tam sie dziela na lepszych i gorszych), po tym jak dr tege wyslal nas tam na badanie krwi i usg, z ktorych wynikla tylko anemia, a kota za dwa dni umarla. chyba tylko zastrzyki potrafil dawac.
Obrazek

yosia

 
Posty: 1205
Od: Wto lis 25, 2008 21:44
Lokalizacja: Wrocław, Elbląg

Post » Pon sty 19, 2009 18:54

yosia pisze:wlasnie ja chcialabym juz nigdy wiecej tam nie trafic (choc ponoc lekarze tam sie dziela na lepszych i gorszych), po tym jak dr tege wyslal nas tam na badanie krwi i usg, z ktorych wynikla tylko anemia, a kota za dwa dni umarla. chyba tylko zastrzyki potrafil dawac.


A dlaczego Tege nie pobrał sam krwi????
Jakie wyszły wyniki?

W ogóle, to polecam robienie badań krwi i moczu w szpitalu wojewódzkim- są tam najnowsze maszyny,najczesciej kalibrowane. Na Nowowiejskiej wychodza czasem dziwne rzeczy. Nie mówiąc już o wynikach na maszynce, którą ma pewna lecznica... :?
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro sty 21, 2009 15:48

kordoniu nasza kota zachorowala ponad rok temu, jak jeszcze bylam glabem i mnie na miau nie bylo i nie wiedzialam nic. tege nie pobral krwi, bo powiedzial, ze tam pobiora i od razu zbadaja. jednoczenie wyslal nas do jednego konkretnego lekarza na grunwaldzkiej, ktory niestety byl na urlopie i przyjal nas inny, taki niezbyt mily i chyba tez niezbyt znajacy sie na rzeczy :?
z badan krwi wyszla niby tylko anemia. a kota nie jadla, nad miska z woda wisiala, ledwo sie przemieszczala, siedziala caly czas skulona, nie kupkala, nie siusiala i wymiotowala piana. no i z badan wyszla anemia a z usg nic (niby!). skonczylo sie na jednej kroplowce, z 7 zastrzykach i tyle. kazal dawac zelazo w tabletkach (na poczatku kazal dawac wolowine, to mu przypomniec musialam, ze mowilam, ze kot nic nie je) i przyjechac na nastepny dzien. i jak nastepnego dnia bylo jeszcze gorzej, to dopiero sie zmartwil i powiedzial, ze myslal, ze kot juz bedzie jak nowonarodzony... zalamka :? powiedzial, ze mozna zrobic transfuzje, wiec na nastepny dzien zalatwilysmy drugiego kota, ale majka transfuzji nie dozyla.
gdybym wiedziala, ze miau istnieje, to pewnie kota mialaby 3 razy wieksze szanse. ale wtedy bylam glupia i spanikowana ciezkim stanem kota i myslalam, ze weci wiedza co robia :? o samodzielnym odczytywaniu badan krwi nawet mi sie nie snilo :(
Obrazek

yosia

 
Posty: 1205
Od: Wto lis 25, 2008 21:44
Lokalizacja: Wrocław, Elbląg

Post » Śro sty 21, 2009 20:18

Też chodzę do Tege.

A co ostatecznie było koteczkowi?

deathgs

 
Posty: 324
Od: Śro gru 17, 2008 14:11
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro sty 21, 2009 20:19

yosia pisze:...gdybym wiedziala, ze miau istnieje, to pewnie kota mialaby 3 razy wieksze szanse. ale wtedy bylam glupia i spanikowana ciezkim stanem kota i myslalam, ze weci wiedza co robia :? o samodzielnym odczytywaniu badan krwi nawet mi sie nie snilo :(


Nie wiem czy cię to pocieszy, gdybym wcześniej znała dogomanię to pewnie mój pies też by żył... a ja nie myślałabym codziennie o tym co sie stało :/

deathgs

 
Posty: 324
Od: Śro gru 17, 2008 14:11
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro sty 21, 2009 23:12

deathgs pisze:
yosia pisze:...gdybym wiedziala, ze miau istnieje, to pewnie kota mialaby 3 razy wieksze szanse. ale wtedy bylam glupia i spanikowana ciezkim stanem kota i myslalam, ze weci wiedza co robia :? o samodzielnym odczytywaniu badan krwi nawet mi sie nie snilo :(


Nie wiem czy cię to pocieszy, gdybym wcześniej znała dogomanię to pewnie mój pies też by żył... a ja nie myślałabym codziennie o tym co sie stało :/

troche mnie to pociesza, bo teraz wiem, ze kiedy znow cos takiego sie stanie, to bede mogla liczyc na jakas pomoc.
a kotce bylo to: "anemia". nie wiem, moze koty moga od tego umrzec, ale chyba nie w 3 dni :/
co prawda majka nam sie gdzies z miesiac wczesniej przytkala, przestala robic kupe i siku, tege dal jej jakies zastrzyki rozluzniajace (czy jakos tak, nie bylo mnie wtedy w elblagu) i znow zalatwiala sie normalnie. nie wiem, moze gdybym byla wtedy w domu a nie w warszawie to bym zauwazyla jakies niepokojace objawy, a tak to dupa, przyjechalam na swieta i sie dowiedzialam, ze od wczoraj kot siedzi pod lozkiem i nic nie je, nie pije, wiec od razu zarzadzilam wyjazd do weterynarza. i sie tak wlasnie skonczylo. pewnie moglo jej byc wszytsko, tylko nikt nie odkryl co. umarla w domu na fotelu, mam nadzieje, ze bardzo nie cierpiala :cry:
Obrazek

yosia

 
Posty: 1205
Od: Wto lis 25, 2008 21:44
Lokalizacja: Wrocław, Elbląg

Post » Śro sty 21, 2009 23:16

yosia pisze:
deathgs pisze:
yosia pisze:...gdybym wiedziala, ze miau istnieje, to pewnie kota mialaby 3 razy wieksze szanse. ale wtedy bylam glupia i spanikowana ciezkim stanem kota i myslalam, ze weci wiedza co robia :? o samodzielnym odczytywaniu badan krwi nawet mi sie nie snilo :(


Nie wiem czy cię to pocieszy, gdybym wcześniej znała dogomanię to pewnie mój pies też by żył... a ja nie myślałabym codziennie o tym co sie stało :/

troche mnie to pociesza, bo teraz wiem, ze kiedy znow cos takiego sie stanie, to bede mogla liczyc na jakas pomoc.
a kotce bylo to: "anemia". nie wiem, moze koty moga od tego umrzec, ale chyba nie w 3 dni :/
co prawda majka nam sie gdzies z miesiac wczesniej przytkala, przestala robic kupe i siku, tege dal jej jakies zastrzyki rozluzniajace (czy jakos tak, nie bylo mnie wtedy w elblagu) i znow zalatwiala sie normalnie. nie wiem, moze gdybym byla wtedy w domu a nie w warszawie to bym zauwazyla jakies niepokojace objawy, a tak to dupa, przyjechalam na swieta i sie dowiedzialam, ze od wczoraj kot siedzi pod lozkiem i nic nie je, nie pije, wiec od razu zarzadzilam wyjazd do weterynarza. najpierw tege, potem grunwaldzka. i sie tak wlasnie skonczylo. pewnie moglo jej byc wszytsko, tylko nikt nie odkryl co (w drodze powrotnej do domu zajechalysmy jeszcze do pulki, zapytac czy ma jakis pomysl, tez nie mial). umarla w domu na fotelu, mam nadzieje, ze bardzo nie cierpiala :cry:
Obrazek

yosia

 
Posty: 1205
Od: Wto lis 25, 2008 21:44
Lokalizacja: Wrocław, Elbląg

Post » Śro sty 21, 2009 23:17

kurcze, dubel
Obrazek

yosia

 
Posty: 1205
Od: Wto lis 25, 2008 21:44
Lokalizacja: Wrocław, Elbląg

Post » Śro sty 21, 2009 23:17

yosia pisze:
yosia pisze:
deathgs pisze:
yosia pisze:...gdybym wiedziala, ze miau istnieje, to pewnie kota mialaby 3 razy wieksze szanse. ale wtedy bylam glupia i spanikowana ciezkim stanem kota i myslalam, ze weci wiedza co robia :? o samodzielnym odczytywaniu badan krwi nawet mi sie nie snilo :(


Nie wiem czy cię to pocieszy, gdybym wcześniej znała dogomanię to pewnie mój pies też by żył... a ja nie myślałabym codziennie o tym co sie stało :/

troche mnie to pociesza, bo teraz wiem, ze kiedy znow cos takiego sie stanie, to bede mogla liczyc na jakas pomoc.
a kotce bylo to: "anemia". nie wiem, moze koty moga od tego umrzec, ale chyba nie w 3 dni :?
co prawda majka nam sie gdzies z miesiac wczesniej przytkala, przestala robic kupe i siku, tege dal jej jakies zastrzyki rozluzniajace (czy jakos tak, nie bylo mnie wtedy w elblagu) i znow zalatwiala sie normalnie. nie wiem, moze gdybym byla wtedy w domu a nie w warszawie to bym zauwazyla jakies niepokojace objawy, a tak to dupa, przyjechalam na swieta i sie dowiedzialam, ze od wczoraj kot siedzi pod lozkiem i nic nie je, nie pije, wiec od razu zarzadzilam wyjazd do weterynarza. najpierw tege, potem grunwaldzka. i sie tak wlasnie skonczylo. pewnie moglo jej byc wszytsko, tylko nikt nie odkryl co (w drodze powrotnej do domu zajechalysmy jeszcze do pulki, zapytac czy ma jakis pomysl, tez nie mial). umarla w domu na fotelu, mam nadzieje, ze bardzo nie cierpiala Crying or Very sad :cry:
Obrazek

yosia

 
Posty: 1205
Od: Wto lis 25, 2008 21:44
Lokalizacja: Wrocław, Elbląg

Post » Śro sty 21, 2009 23:18

trubel, sorry :oops:
Obrazek

yosia

 
Posty: 1205
Od: Wto lis 25, 2008 21:44
Lokalizacja: Wrocław, Elbląg

Post » Czw sty 22, 2009 10:42

yosia pisze:
yosia pisze:
yosia pisze:
deathgs pisze:
yosia pisze:...gdybym wiedziala, ze miau istnieje, to pewnie kota mialaby 3 razy wieksze szanse. ale wtedy bylam glupia i spanikowana ciezkim stanem kota i myslalam, ze weci wiedza co robia :? o samodzielnym odczytywaniu badan krwi nawet mi sie nie snilo :(


Nie wiem czy cię to pocieszy, gdybym wcześniej znała dogomanię to pewnie mój pies też by żył... a ja nie myślałabym codziennie o tym co sie stało :/

troche mnie to pociesza, bo teraz wiem, ze kiedy znow cos takiego sie stanie, to bede mogla liczyc na jakas pomoc.
a kotce bylo to: "anemia". nie wiem, moze koty moga od tego umrzec, ale chyba nie w 3 dni :?
co prawda majka nam sie gdzies z miesiac wczesniej przytkala, przestala robic kupe i siku, tege dal jej jakies zastrzyki rozluzniajace (czy jakos tak, nie bylo mnie wtedy w elblagu) i znow zalatwiala sie normalnie. nie wiem, moze gdybym byla wtedy w domu a nie w warszawie to bym zauwazyla jakies niepokojace objawy, a tak to dupa, przyjechalam na swieta i sie dowiedzialam, ze od wczoraj kot siedzi pod lozkiem i nic nie je, nie pije, wiec od razu zarzadzilam wyjazd do weterynarza. najpierw tege, potem grunwaldzka. i sie tak wlasnie skonczylo. pewnie moglo jej byc wszytsko, tylko nikt nie odkryl co (w drodze powrotnej do domu zajechalysmy jeszcze do pulki, zapytac czy ma jakis pomysl, tez nie mial). umarla w domu na fotelu, mam nadzieje, ze bardzo nie cierpiala Crying or Very sad :cry:


Wiem co czujesz yosia. Kicia dała wam za mało czasu, ty starałaś się zrobić wszystko co ci przyszło do głowy w danym momencie. 3 dni to bardzo mało, mogło się to zdarzyć każdego a kiciusia jest w lepszym świecie i ja zawsze tak myślę o tych co odeszli od nas.
Też ryczę jak o tym myśle.

deathgs

 
Posty: 324
Od: Śro gru 17, 2008 14:11
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw sty 22, 2009 15:03

Wszystko wskazuje na to,ze miała mocznice.
Ja bym w pierwszej kolejnosci to podejrzewała. Nie wiesz, jaki był mocznik i kreatynina?
Tege po tym przytkaniu cewki moczowej zrobił badanie moczu chociaż?
Jełsi to struwity były (bo to one najczescie prztytykaja cewkę moczową), to powinna po tym miec zrobione badanie moczu, i jelsiby wyszły, to jesc tylko karmę leczniczą.

Nie zrobił badania, prawda? Wtedy, po tym przytkaniu?


NIdy u niego nie byłam, widziałam tylko ziwerzęta, które trafają do mojej wetki po leczeniu u niego.
Mogę wymienić kilka przypadków, ale to moze raczej na pw
Nie polecam go niestety,mimo,ze dobry z niego cżłowiek....
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw sty 22, 2009 15:39

nie, powiedzial tylko, ze jak sie nie odetka to przyjsc jeszcze raz. odetkala sie, siostra zadzwonila zapytac czy trzeba przychodzic, powiedzial, ze jak jest ok to nie... zadnych badan nie zlecil. takie leczenie objawowe, a przeciez z czegos to musialo wynikac (takie samo wrazenie odnioslam potem na grunwaldzkiej, usg i krew zrobil chyba tylko dlatego, ze tege kazal, inaczej pewnie skonczyloby sie na zastrzykach).
jak bylysmy u niego z malutka mika (ta ktora widzialas u kolezanki w gabinecie, juz urosnieta ;)), to na koci katar jej i reszcie rodzenstwa dal tylko krople do oczu. faktycznie na oczy pomoglo, ale po kilku miesiacach mika sie rozkichala. nigdy nie zalecil zadnych szczepien, antybiotykow ani nic :? (co tez powiedzialam przy Tobie, jak sie Twoja kolezanka zapytala, czemu nie byla szczepiona). zreszta to nie jedyny lekarz, ktory nie widzi potrzeby informowania o tym, nigdy tez nikt nam nie powiedzial np. ze hormony sa szkodliwe i lepiej kota wysterylizowac.
nie znam wszytskich weterynarzy w elblagu, pojechalam do miejsc ktore znalam, albo do ktorych mnie odeslano :( nie wiedzialam jeszcze wtedy, ze klient musi byc madrzejszy od weterynarza :?
Obrazek

yosia

 
Posty: 1205
Od: Wto lis 25, 2008 21:44
Lokalizacja: Wrocław, Elbląg

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 66 gości