nie polecam
Ajawet, dr Jacek Andrychiewicz
Lublin, ul. Popiełuszki 8
Do gabinetu trafiłam przypadkiem, idąc po drodze, wstąpiłam po tabletkę na odrobaczanie dla kotów.
Emerytowany doktor starej daty usiłował naciągnąć mnie na zapłacenie za "poradę lekarską", nagabywał mnie o przyniesienie do niego kotów.
Nie chciał mi sprzedać Pratelu bez opłaty za poradę lekarską (porada polegała na tym, że pokazał mi wszystkie środki na robaki, które miał w gabinecie - które ja oczywiście znałam; ponadto ja powiedziałam mu o 4 innych, których nie posiadał - powiedział mi o wszystkim o czym od dawna wiedziałam mimo, że został przeze mnie poinformowany, że zajmuję się kotami od wielu lat i nie oczekuje porady).
Powiedział, że on nie apteka i bez porady leków nie sprzedaje. Także podziękowałam i wyszłam.
Wygląda na to, że doktor nie ma zbyt wielu klientów i próbuje za wszelką cenę wyłudzać pieniądze.
Opinia zamieszczona poniżej to jedyny post użytkownika na forum. N/K
Ewcia 559 7.01.2012 pisze:Ajawet, dr Jacek Andrychiewicz
Lublin, ul. Popiełuszki 8
[b]Polecam gorąco
Z pełną odpowiedzialnością mogę polecić cudownego doktora Pana Jacka Andrychiewicza. To wspaniały i bez reszty oddany zwierzętom człowiek. Od ponad 10 lat zajmuje się moją sunią Niką ( szczepienia, odrobaczanie, pazurki) i od sierpnia 2011 kotkiem Czarusiem, który prawdopodobnie został wyrzucony z domu przez opiekunów. Musiałam go przygarnąć, bo dzikie koty zagryzłyby go, no i miauczał tak przeraźliwie, że nie miałam serca zostawić go na pastwę losu. A wracając do pana doktora, to parę dni temu zaczęły się kłopoty z Czarusiem, bo zaczął znaczyć swój teren zalewając trzykrotnie łóżko mojej mamy. zadzwoniłam do pana doktora, który powiedział, że kotka trzeba jak najszybciej wykastrować, przyjechał do mnie tego samego dnia wieczorem, zrobił operację i za 2 godziny przywiózł zwierzątko , niósł je na rękach owinięte w cieplutką kołderkę. Później przez 2 dni przyjeżdżał robić kotkowi zastrzyki. Kotek jest już zdrowy, a ja jestem bardzo wdzięczna za profesjonalizm i szacunek dla zwierząt Pana Doktora Jacka Andrychiewicza. Jeszcze raz dziękuję Panie Doktorze!!!
novacianka 7.01.2012 pisze:ten 'lekarz' tak leczył kociaka przez kilka dni, że kiedy zaniepokojeni brakiem poprawy, a wręcz drastycznym pogorszeniem stanu zwierzęcia, właściciele pojechali na kliniki na Głębokiej, to maluch był w tak złym stanie, że można było jedynie ulżyć jego cierpieniom. 'leczenie' zaordynowane na popiełuszki opierało się m.in. na podskórnych!! kroplówkach z NaCl przy silnej biegunce i wymiotach, 'jakimś' antybiotyku ('lekarz' nie chciał zdradzić nazwy 'cudownego' specyfiku, tak jak z resztą nie chciał zdradzić właścicielom na co właściwie kota leczy).
Państwo zarzekli się, że nigdy, przenigdy więcej tam nie pójdą, nawet na odrobaczenie.
pozostawiam to każdemu do własnej oceny.
W gabinecie panuje ogólny bałagan, nie ma stołu do badań zwierząt, pod ścianami poustawiana jest kolekcja około 15 sztuk starych radii lampowych i innych gratów.