LUBLIN i Lubelszczyzna

Informacje i opinie o lekarzach weterynarii, klinikach i gabinetach.

Moderator: Moderatorzy

Post » Czw sty 02, 2003 14:47 LUBLIN i Lubelszczyzna

LUBLIN

Opócz lecznicy AZOREK na ul. Bolesława Śmiałego 14 ( 524-09-03),

polecam równiez dr. Anetę Koczmarę (tel. 502-02-76-41) i jej lecznicę "NOE" na ul. Wierzbowej 5 ( za Kosciołem św. Maksymiliana na Bronowicach).

Kasia D. pisze:Popieram!!!!
Ja mam podobny zestaw, z tym, ze do kompletu dodałam dr. Anete Koczmarę ( lecznica NOE na Wierzbowej 5)
Jestem tam prawie codziennie i widze te tłumy ludzi i słysze opowiesci z jakich rzeczy powyciagała zwierzaki.
Sama wiem po swoich i zaprzyjaźnionych futrach, ze wyciagnie zwierzę z każdego paskudztwa. Nawet z panleukopenii.
Dr. KOczmara zawsze trafnie diagnozuje. Ma prawdziwy talent, wyczucie, dobrą ręke i oko.
Wróżę jej duuużą karierę i duże pieniądze. Jeszcze 3-4 lata a ściągnie do siebie połowę pacjentów lubelskich. Tym bardziej, ze na wiosne ruszy z budową szpitala.
Tel. kom do NOE 502- 027 641


Champion pisze:Mam stamtąd bardzo, bardzo złe doswiadczenia.
Aby nie być gołosłowną, zacznę od własnych doświadczeń (przejazdem przez Lublin):
- ok. 8 tygodniową kotkę znajdę określiła jako kocura,
- kotka miała dosłownie czarne wnętrze uszu i drapała je niemiłosiernie. Na sugestie, że to świerzbowiec, pani Kocznmara stwierdziła, że ona tu świerzbu nie widzi tylko czarną wydzielinę. Trzy razy się domagałam, żeby pogrzebała kotu w uchu i zbadała. Wreszcie to zrobiła, popatrzyła w mikroskop i westchnęła "świerzb? No jest"
- na świerzb sprzedała lek, po którym wydzielina zeszła razem z naskórkiem.
- za taka wizytę i lek dałam ponad 70 zł i pani przerywała dwa razy aby wyjść do sąsiedniego pomieszczenia i obsługiwać klientów w swoim sklepie z karmą. Tam rzeczywiście dorobi sę pieniędzy.
:evil:
Opisywanych przez Kasię D. tłumów - na szczęście - nie widziałam. Kotka była jedyną pacjentką. Leczenie skończył inny weterynarz, natychmiast zmieniajac lek (zresztą na duuużżżo tańszy!).
Wiem o kocie, który po długim (kilka tygodni) leczeniu przez pania Koczmarę odszedł. Trafił do tej lecznicy z przeziębieniem, właścicielka kota nie wiedziała, że badań trzeba się tam samemu domagać.
Może pani z NOE jest znajomą Kasi i jej koty traktuje inaczej?

Ja NIE POLECAM!!!


03.2010 Miss pisze:Polecam:NOE , Aneta Koczmara - ul. Wierzbowa 5


Karolka 5.12.2012 pisze:
Z palneukopenią najlepiej iść do Anety Koczmary z NOE na Wierzbowej.




Jesli chodzi o okulistykę - najlepszy w regionie jest dr. Ireneusz Balicki. Przyjmuje w klinice chirurgii Akademii Rolniczej na ul. Głebokiej
(tel. 445-61-93)

06.2009 limay pisze:Lublin, polecam:
lek. wet. dr Ireneusz Balicki, specjalista okulista i chirurg; wspaniały lekarz, już napisano o nim w tym wątku;


03.2010 Munia pisze:POLECAM

Dr Balicki- fantastyczny okulista. Leczy mojego psa, jest bardzo dokładny i juz w poczekalni słyszałam na jego temat same superlatywy.
Przyjmuje w Lecznicy Test na Jana Sawy i na Głębokiej w lecznicy Akademii Rolniczej
tel do niego 081 44-56-193
Ostatnio edytowano Śro cze 09, 2004 21:29 przez Kasia D., łącznie edytowano 2 razy

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pon mar 10, 2003 1:12

LUBLIN

LECZNICA "AZOREK"
Ul. Boleslawa Smialego 14
Lublin
tel. 524 09 03 lub 0-601 960 132
stronka www: http://www.zwierzeta.cisza.pl/lecznica_azorek.html

Pracuje tam kilku lekarzy z roznymi specjalnosciami (np. lekarka od gadow :D ) - wszyscy swietni - ale szczegolnie polecam Przemka Ziębę.
Lekarz z wielka wiedza, doswiadczeniem, intuicja i miloscia do zwierzat.
Jego wspolpracownicy zreszta tez - jednak Przemka znam osobiscie od lat i moge glowa reczyc za jego umiejetnosci :).
Nie chce za duzo pisac na ten temat - bo bylyby to same pochwaly i peany zachwytu ;)
Polecam z calego serca.
aga_smolik pisze:Umieszczam poniżej aktualny link do kliniki AZOREK w LUBLINIE, ten, ktory zostal podany na jednej z pierwszych stron nie jest juz aktualny

http://republika.pl/kocia_stronka/lecznica_azorek.html

zkotem:) pisze:jak najbardziej się przyłączam i polecam :)

Iluzja pisze:A ja się wyłamię - zachęcona bardzo dobrymi opiniami o tej lecznicy, tam właśnie udałam się z futrzakami. Niestety, moją koteczkę tak leczono, że szkoda słów. Mimo, że trafiła do weta na samym początku choroby i podawano jej leki, to jej stan z dnia na dzień się pogarszał, a ja słyszałam, że wszystko jest w porządku i leki z pewnością wkrótce zaczną działać. Infekcję wywołaną wirusem uznano za alergię i podano na dzień dobry sterydy i antybiotyk. Kiedy kociakowi się pogorszyło, usłyszałam, że to może jednak nie jest alergia, tylko jakaś infekcja, ale nie wiadomo jaka, po czym zmieniono antybiotyk. Przez kolejne dni kotka dostawała te same leki i nawodnienie, czuła się coraz gorzej, a ja byłam zapewniana, że antybiotyk na pewno zacznie działać. Wkrótce. :evil: Badań żadnych nie zrobiono, no bo po co. Ostatniego dnia leczenia do zestawu leków dołożono ledwo żywemu kociątku odrobaczanie, bo _może_ to od robaków tak choruje... Byłam wtedy 'świeżym' opiekunem kota i nie miałam pojęcia o leczeniu zwierząt, nie wiedziałam, czego mam od weterynarza oczekiwać. Tę 'kurację' małej, niedawno wziętej ze schroniska, słabej, wychudzonej i przestraszonej, cała rodzina mocno przeżywała.
Kiedy po zmianie weterynarza i wyleczeniu Kruszyny, już trochę mądrzejsza, na spokojnie zastanowiłam się, wyszło mi, że inne rzeczy w Azorku też nie są całkiem OK. Leczono mi kota przez ponad tydzień bez żadnych badań, na ślepo, mimo, że nawet laik mógł zobaczyć, że coś jest nie tak. Wcześniej, w ramach profilaktyki, zrobione były badania na obecność pasożytów, wyniki badań zignorowano (no bo 'jest niewiele tych jajeczek, więc one same zginą'), po czym kiedy kot zachorował i nie chciał się łatwo wyleczyć, to sobie przypomniano o tamtych wynikach i zwalono wszystko na robaki. Zdiagnozowano u drugiego kota chlamydiozę - ot tak, na oko, bez badań, na podstawie spuchniętych powiek i lekko zaropiałych oczu. Owszem, weterynarze byli mili, uprzejmi, przyjazna atmosfera, delikatne obchodzenie się z kotami. Tyle, że gdy moja Kruszynka się rozchorowała, nikt nie potrafił ani jej pomóc, ani chociaż się przyznać, że nie potrafi. Kociak zapłacił za to paroma tygodniami choroby i potem rekonwalescencji.
Dodam, że przez większość czasu moimi kotami zajmowały się dwie lekarki, a nie dr Zięba.
Iluzja i futerka

06.12.2007 yv73 pisze:Po raz kolejny polecam dr Przemka Ziębę z Azorka w Lublinie, to wspanialy chirurg, dokonuje prawie niemożliwych rzeczy i walczy o zwierzę do końca.
Moja kotka miala 3 w tym roku operację usuniecia nowotworu (fibrosarcoma) umiejscowionego z boku koło łopatki. Guz ważył 400g i wrósł w tkankę powodując ucisk płuca. Zdecydowaliśmy się na ostatni zabieg, gdyż guz odrasta w szybkim tempie, postanowiliśmy jeszcze raz sprobować. Podczas operacji guz oderwał się razem z klatką piersiową, rozerwal ją, doszlo do odmy płucnej, trzeba było przebić płuco. Dzięki doświadczeniu pana doktora oraz ogromnemu poświęceniu z jakim ratował życie Zuzi przezyła ona operację a dzisiaj mija druga doba od zabiegu. Koteczka bardzo powoli dochodzi do siebie ale najgorsze już za nami a wszystko to dzięki doktorowi Ziębie.
Numer oraz adres przychodni podały dziewczyny już wczesniej.

08.2009 oleska222 pisze:POLECAM doktora Ziebię z Azorka - super człowiek, świetny chirurg, życzliwy i uczciwy.

08.2009 lesna pisze:Dołączę się, mimo, że z racji dojazdów nie mam szans na bycie stałym klientem, zostałam poważnie potraktowana, jak i mój kotek i to za grosze ...
Pozdrawiam.

07.2010 vBlue pisze:Zostalam poproszona o przekazanie informacji:

Lekarze z lubelskiej lecznicy "Azorek" bardzo dziekuja za wspolprace wszystkim opiekunom swoich pacjentow i zyczom im (zwierzakom i ludziom) duzo, duzo zdrowia :).
Jednoczesnie informuja ze lecznica - choc nadal istnieje pod ta nazwa - jest juz prowadzona i pracuja w niej zupelnie inni lekarze.
Azorka, tego ktory byl - juz nie ma.

Blue pisze:
Anda pisze:To nie ma dr Przemka??
Blue napisz coś więcej


Od pewnego czasu Przemek jechal na dwa tory - troche operowal popoludniami, w ciagu dnia w lecznicy byli jego inni lekarze, przez reszte dnia pracowal na panstwowym etacie.
Na dluzsza mete ciezko to bylo pogodzic - a jeszcze na inne sprawy trzeba znalesc czas.
I dlatego lecznica zostala sprzedana a dr. Przemek poswiecil sie drugiej pracy.

Szanuje ta jego trudna decyzje, wiem ze nie byla latwa i miala swoje przeslanki - ale jestem podlamana, bo to byl jedyny chirurg na swiecie jakiemu bez wahania oddawalam w rece nasze koty.
Mialam pewnosc ze zrobi wszysto co mozliwe zeby im pomoc i ze nie bede musiala w dodatku brac na to kredytu.
No a teraz mi sie skonczylo.

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie maja 23, 2004 6:34 lublin

Lublin

co prawda od wielu lat nie mieszkam w lublinie,ale spokojnie moge polecic dr.kutrzube.nie znam nowego adresu.leczyl kolejne psy w naszej rodzinie,jak i te ktorymi zajmowala sie mama.czlowiek o wielkim sercu i wiedzy.rozpozal rzadka chorobe u psa.dokonuje cudow i nie rozklada rak jak dlugo iistnieje cien nadziei.ptrafi o polnocy przyjechac do pacjenta.naszego ukochanego owczarka niemieckiego prowadzil do 15 roku zycia.a kiedy przyszedl czas,zeby odeszla-po prostu wziąl wolne bo nie mogl Tego zrobic.zycze ,zeby wsyscy trafiali na takich wetow-z powolania!
Aga-Piotr pisze:Doktor Kutrzuba przyjmuje w gabinecie na Nałkowkich , ponadto pracuje w Klinice Chorób Zakaźnych na Głębokiej - tam można go znaleźć przed południem . Również polecamy doktora - jest wspaniałym , ciepłym człowiekiem - brał czynny udział w naszej walce ( wygranej) z grzybicą

06.2009 limay pisze:Lublin, polecam:
lek. wet. Jacek Kutrzuba specjalista choroby wewnętrzne; napisane o nim wyżej, lekarz z powołania;

06.2009 Kasia D. pisze:Absolutnie nie polecam!!!

05.2011 pepe81 pisze:OSTRZEGAM PRZED TYM WETERYNARZEM
Chcialbym przytoczyc moja historię,aby przestrzec innych przed niekompetencją i nonszalancja doktora Jacka Kutrzuby z gabinetu weterynaryjnego przy ul. Romera.Nasz kotek mial ok. 6 lat. Jak kazdy kotek, lubil polowac, znikac czesto na jakis czas. Od liku dni stracila apetyt, ochote na bieganie, mniej tez pila. Poniewaz chcielismy wykluczyc,ze przyczyna tych objawow mogla by byc wscieklizna, kotke zawieźliśmy do weterynarza,ktorym okazal sie byc wspomniany doktor Kutrzuba. Wydawal sie byc pewny siebie, stwierdzil od razu,ze to nie wscieklizna, ale uznal, ze kotka jest odwodniona i trzeba ja nawodnic. Nie wiedzial natomiast , jak to sie robi. Podlaczenie polowy duzej kroplowki, tj 250 ml i do tego roztworu glukozy,podczas gdy powinna to byc sol fizjologiczna i ustawienie zabojczego tempa przeplywu (w ok. 20 min. zeszlo ok. 100 ml - taka ilosc powinna byc podawana przez ponad 1,5 godziny-wytyczne latwe do sprawdzenia w internecie) spowodowalo,ze kotka z przewodnienia dostala obrzeku pluc. Jedyne, co zostalo doktorowi Kutrzubie, to proba reanimacji, ktora tez mu nie wyszla. Przyjchalismy z kotkiem na badanie, otrzymalismy smierc. Co na to doktor? Nonszalancko stwierdzil,zebysmy sie tak nie dziwili, bo przywiezlismy kotke w stanie agonalnym. Jezeli kotek, ktory samodzielnie chodzi, miauczy, lasi sie i wyrywa podczas proby zalozenia wenflonu to stan agonalny, to chyba wiekszosc chorych zwierzat jest w takim. Doktor zamiast przeprosic za to,ze rutyna przyslonila jego obeznanie z kunsztem leczniczym (na forach raczej mial dobre opinie) poprosil o uregulowanie naleznosci (chyba za usluge pogrzebowa).Przestrzegam z calego serca przed odwiedzaniem doktora Kutrzuby z waszymi milusinskimi, chyba ze zalezy wam na eutanazji.

krystyna

 
Posty: 22
Od: Czw maja 20, 2004 7:50

Post » Pt sty 28, 2005 23:08

LUBLIN

Może jeszcze coś ..... Mamy dużo kotów , dużo zwierząt przewinęło się też przez nasz dom , mamy też sporo lat , więc wypracowaliśmy sobie sposób na leczenie - najkorzystniejszy dla naszych milusińskich .... SPECJALIZACJA !!!!!!!! TO JEST TO .......

I tak - problem z oczami - doktor Balicki - ul. Jana Sawy - po południu ( rano pracuje w Klinice Chirurgii na Głębokiej) ;
problem ginekologiczno - urologiczny - doktor Janiszewski - ul. Młodej Polski ;
problem z jakimś bliżej nieokreślonym paskudztwem ( a może zakaźne ?) - doktor Kutrzuba - Oś. Nałkowskich po południu ( rano pracuje w Klinice Chorób Zakaźnych na Głębokiej)
- Jak widać każdy przyjmuje w innej części miasta , ale cóż - zdrowie sierściuchów najważniejsze .....
Jeśli chodzi o drobiazgi typu szczepienie , przeziębienie , to jedziemy tam , gdzie najbliżej - czyli dr. Janiszewski i tam też kierujemy wszystkich znajomych - jeszcze nikt nie był niezadowolony ( !!!!!!!!) :P :king:

NIGDY NIE CHODZIMY NA :
Stefczyka :!: , Męczenników Majdanka :!: Braci Wieniawskich :!:
Ostatnio edytowano Pt sty 28, 2005 23:14 przez Aga-Piotr, łącznie edytowano 1 raz
Aga i Piotr i banda futrzaków

Aga-Piotr

 
Posty: 123
Od: Pt gru 17, 2004 14:45
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw lis 24, 2005 22:09 LUBLIN

LUBLIN

POLECAM wszystkim wspaniałego chirurga, człowieka oddanego zwierzętom - doktora Macieja Orzelskiego z Kliniki na Głębokiej.
Uratował naszego kotka, a za leczenie prawie nic nie wziął (bo kotek znaleziony i trzeba mu pomóc).
Pozdrawiam
09.2009 lawenda77 pisze:Polecam lekarzy z Klinik Weterynaryjnych na Glębokiej:
dr Adam Brodzki, chirurg
dr Marcin Garbal, choroby zakaźne
Dr Garbal jest bardzo dociekliwy, dokładny, bierze pod uwagę wszystkie objawy i rozważa różne opcje każdorazowo, ma niestandardowe podejscie. Leczyłam u niego kotka z zatruciem i aktualnie kociczkę z niewydolnością nerek. Taki weterynaryjny dr House ;-)


garfieldka 16.12.2009 pisze:Lublin

Bardzo proszę o informacje na temat kliniki na Głębokiej. Z tego co czytam, to warto się tam wybrać. Szukam wterynarz, który pomoże wkońcu mojemu kotkowi. Jednak niestety nie mogę znaleźć konkretnych namiarów i lekarzy którzy tam przyjmują, godzin ich pracy... czy potrzebna jest tam jakaś rejestracja? W jakich godzi się tam udać?
02.2010 Puffy pisze:na głębokiej przyjmują różni specjaliści,
teraz nazywa się to Uniwersytet Przyrodniczy (wcześniej Akademia Rolnicza),
081 445-61-93

02.2010 Gosia11101982 pisze:Na Głębokiej przyjmuje Dr.Marcin Garbal moim zdaniem jest najlepszy ...możesz zadzwonić i się umówić z nim. Polecam go ponieważ sama do niego chodzę z moją sunią ;-)

03.2010 Miss pisze:Polecam:
TEST(ul. Jana Sawy)/Lecznica na Głębokiej - Ireneusz Balicki

11.2010 lady_swallow pisze:Bardzo polecam dr Marcina Garbala z kliniki na Głębokiej. Leczył moją tymczaskę (suczkę) bardzo profesjonalnie, nie na oślep antybiotykami, tylko najpierw badania krwi. Bardzo zainteresowany sprawą, nie lekceważył żadnych objawów. Zainteresowany historią psa itd. Leczył również suczkę z interwencji - bardzo cierpliwy, profesjonalny wet, wszystko tłumaczy.


aguss 19.07.2011 pisze:
Natomiast polecam z całego serca dr Garbala z kliniki na ul. Głebokiej, wspaniały, dociekliwy i mądry człowiek!


vip 25.01.2013 pisze:Według mnie genialnym chirurgiem jest dr. Dorota Różańska z kliniki na Głębokiej.
We wrześniu jako jedyna tak długo drążyła problem zdrowotny mojego Alisia, aż go znalazła.
Dodam, że był to problem u dachowca raczej niespotykany.
Przeprowadziła dość skomplikowaną operację udrożnienia odcinka dwunastnicy i Ali żyje, ma się znakomicie, a było bardzo, bardzo źle. Po operacji Ali szybko doszedł do siebie, nie było żadnych komplikacji pooperacyjnych, duże nacięcie na brzuchu zagoiło sie błyskawicznie.
Ja polecam Panią Doktor bardzo!
Ale oczywiście poczekaj także na inne opinie :ok: .



pixie65 25.01.2013 pisze:
vip pisze:Według mnie genialnym chirurgiem jest dr. Dorota Różańska z kliniki na Głębokiej. (...)

Chirurgiem jest dobrym.
Natomiast moim zdaniem niekiedy zbyt szybko podejmuje decyzje o interwencji chirurgicznej (np. wyszycie cewki w przypadku półtorarocznego kota z pierwszym epizodem "zatkania").

mimarzena

 
Posty: 35
Od: Czw lis 17, 2005 11:37
Lokalizacja: Lublin

Post » Nie mar 25, 2007 17:39

LUBLIN - nie polecam

Wet Mohamed Camara (ciemnoskóry) - gabinet na ul. Niecałej za urzędem pracy.

Wet miły i uśmiecha się... ale jak na moje oko nieszczerze. :twisted: Liczy się dla niego tylko wielka kasa. Natomiast los i zdrowie zwierzęcia to sprawa dla niego drugorzędna. Leczy tak, żeby nie wyleczyć i na dodatek zaszkodzić i mieć potem z tego kolejną kasę z kontynuacji złego leczenia.

- Leczył Nuśce swierzb przez ponad pól roku miksturami własnej roboty - zlewał kilka specyfików i mieszał je z kroplą Oridermylu. Zachwalał przy tym Oridermyl. Gdy chciałam kupić całą tubkę - stwierdził ze ta maść jest tak droga, ze nie byłoby mnie na nią nigdy stać. 8O W konsekwencji sprzedał mi 5 małych pojemniczków mikstury, za 20 zł każdy. :evil: Wet mówił że z świerzbem tak bywa, bo tego się nie da wyleczyć. Już nie wspomne o tym jak mnie kot znienawidził po dłubaniu mu w uszach dzień w dzień przez pół roku :(
- Zaszczepił Nuśkę na białaczkę nie robiąc wcześniej testu - twierdził, że test jest drogi i wynik jest zawsze przekłamany, wiec nie ma sensu go robić, bo i tak wyjdzie nieprawda. :roll: Zaszczepił oczywiscie w kark a nie w tylną nogę.
- Zapytany o badania krwi - twierdził, że się ich w ogóle nie robi, bo jest to badanie tak niesamowicie drogie, że nikogo nie stać na takie rzeczy. 8O
- Podawał zastrzyk hormonalny Delvosteron twierdząc, że jest on najbezpieczniejszy (bo najdroższy) i po nim kotki w ogóle nie chorują na ropomacicze. Nuśka dostała ropomacicza po dwóch zastrzykach :cry:
- Sterylizacje u siebie wycenił na 250 zł - taka cena wynikała z użycia lepszych materiałów do sterylizacji. :?
- Tabletka na odrobaczanie kosztowała u niego 11 zł... normalnie kosztuje 6 zł.
- Odrobaczył Nuśke i zaszczepił w ten sam dzień, jedno za drugim.

Wtedy byłam dopiero początkującą kociarą i nie miałam pojęcia jak sie leczy koty. Dopiero gdy Nuśka zachorowała na ropomacicze weszłam na forum i otworzyłam oczy, a do tamtego weta nigdy już nie pójdę.

Nuśka jednak mu się odwdzięczyła :mrgreen: Zostawiłam ją na 10 min w gabinecie, a sama poszłam rozmienić kasę do sklepu obok, bo wet nie mial mi wydać. Kochane dzieci weszły wetowi do szafy i zrobiły piękną i śmierdzącą sraczkę :ryk: :ryk:
Obrazek

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lip 15, 2008 10:09

Lublin

Ja awaryjnie korzystałam z Chirona na Szmaragdowej. Jest całodobowy.

07.2009 novacianka pisze:z ręką na sercu polecam lecznicę Chiron-Wet, w szczególności ortopedę dr Muchę i dr Ciecieląga. dr Ciecieląg w środku nocy przyjął mnie rozhisteryzowaną z psem, który spadł z 1. piętra. bardzo fachowo a przy tym delikatnie psa zbadał i postawił trafną diagnozę. dr Mucha mi tego psa poskładał tak, że sunia jest w dalszym ciągu żywym srebrem sprzed wypadku. dodatkowo nie zdzierają tam za leczenie, a to też jest plus ;) nie polecam tylko jednej jedynej pani dr tam pracującej, jednak moja opinia opiera się tylko na doświadczeniach i relacjach mojej mamy kociary. ponoć pani dr nie za bardzo wiedziała co i jak zrobić. ja to osobiście zwalam na karb krótkiego stażu pracy - powinna się dziewczyna wyrobić przy takiej kadrze :)

co do lekarzy to polecam:
- okulistę dr Balickiego - jeden z lepszych lekarzy na klinikach, świetny fachowiec
- ortopedę dr Muchę (wyżej wspomniany z Chirona)
- dermatologa dr Pomorską z Atopiki/Na Rogatce i dr Szczepanika z klinik
- dr Ciecieląga z Chirona. młody lekarz z ogromną wiedzą, wyczuciem i podejściem zarówno do pacjenta jak i właściciela.
- dr Kutrzubę z Romera i klinik, za całokształt! zajmował się już moim psem, uratował mi szczura, teraz będzie miał na karku i kota ;)
- dr Rihę - przemiły fachowiec. sprawia może wrażenie mruka ale to pozory :)

jest jeszcze kilkoro lekarzy z klinik wartych polecenia, jednak nie miałam do tej pory z nimi do czynienia i nie pamiętam nazwisk ;) jak się dopytam to dopiszę.


08.2009 oleska222 pisze:Bardzo NIE POLECAM i przestrzegam: CHIRON i lekarz R. Rzezak i inni też nie lepsi... :roll:

Niestety w sobotę kolejny młody kotek stracil tam życie, najprawdopodobniej przez ignoranctwo i niewiedzę personelu medycznego. Personel nie chciał udzielać informacji włascicielom, nie słuchali ich sugestii, ze kotek najprawdopodobniej zjadł roślinę doniczkową w domu i się zatruł. Podali glukozę i antybiotyk... Kotek całą noc leżał w zimnie, mimo, że był wychłodzony i miał dreszcze nikt nie zatroszczył się o ogrzanie go.
Cytuję fragment wypowiedzi włascicieli: "twierdzimy, że tylko zależy im na pieniądzach, żeby wyciągnąć ich jak najwięcej, podając wszystko po kolei, żeby na koniec zadzwonić, że nie ma dobrych informacji".


08.2009 Anda pisze:Równiez nie polecam a nawet przestrzegam. Dr Rzezak nie ma zwyczaju słuchania właściciela, przyjmowania uwag.
Kompletnie nie zależy mu żeby dociec o co chodzi, co jest przyczyna choroby.
Zero współpracy.
Niedelikatny, kpiący, skupiony na sobie. Młody człowiek a bardzo mu sie nie chce. Mam wrażenie, że on nie lubi zwierząt w ogóle.
Nie wspomnę o zwykłej ludzkiej zyczliwości.
Do tej pory pamiętam wpisane przez niego rozpoznanie choroby Naszy - "Robaczyca, białaczka albo inny syf :D "

Jak czekałam żeby odebrać Jasia po zabiegu, wszyscy panowie lekarze razem z panią recepcjonistką wyszli do pokoju lekarzy i głosno żartowali a co drugie słowo to było "qrwa". Nie zpaytali po co przyszłam, do kogo. Zostałam w poczekalni kompletnie sama i dopieor po jakichś 15 minutach przyszedł ze szpitalika dr Ciecieląg który przyniósł Jasia i powiedział mi co i jak z nim.


08.2009 Poka pisze:Dołączam się i również NIE POLECAM lecznicy Chiron - szczególnie dr. Muchy.
Dwa lata temu odeszła moja sunia Aza, pies źle się czuł (najpierw leczyłam ją na Sikorskiego w przychodni "Rogatka"), było podejrzenie połknięcia ciała obcego (kapsel), antybiotyki, witaminy nic nie pomagało. Razem z lekarką przeniosłam się do Chirona, gdzie po serii badań (USG jamy brzusznej, zdjęciu RTG) dr. Mucha wypatrzył guz w śledzionie (nie dało się stwierdzić czy złośliwy). Sunia miała 10lat, nie zgodziłam się na operację - po prostu na logikę stwierdziłam, że w tym wieku i po takim osłabieniu pies nie przeżyje narkozy. Stan zdrowia się poprawił i przez kilka miesięcy było ok. W czerwcu 2007 zaczęła się męczyć i słabnąć.
Okazało się, że ma przechodzone zapalenie płuc!!!!! Na szczęście miałam zdjęcia RTG z Chirona - skonsultowałam się w NOE i w Klinice na ul. Głębokiej, żadnego guza w śledzionie nie było!!!! Ani na starym zdjęciu ani na nowych, ani na USG, za to całe płuca były zajęte. Zapalenie płuc spowodowało niewydolność krążeniową, osłabienie mięśnia sercowego. Aza odeszła 07.07. 2007. To co ja wtedy przeżyłam nikomu nie życzę. Totalny brak profesjonalizmu, traktowanie z góry, liczy się tylko kasa!
16letnią suczkę ze zwyrodnieniami stawów, której każdy krok sprawił ból, leczyli podając jej 48godzinne leki, które na kilka godzin otumaniały psa i tylko przedłużały jej agonię. W końcu moja znajoma zdecydowała się uśpić psa, żeby nie cierpiał, na co sama musiała nalegać, bo proponowano jej kolejne cudowne leki (o kosztach nie wspomnę).
NIE POLECAM


gkaminski 2.09.2012 pisze:W Lublinie polecam dr. Rzezaka z Chiron Wet. Wbrew temu co było napisane w pierwszych postach ja uważam, że dr przykłada się do swojej pracy.


greenus 30.11.2012 pisze:Witam.

Zdecydowanie NIE POLECAM CHIRON WET w LUBLINIE..

Odeszła moja maleńka, bezbronna koteczka na panleukopenię...
Mam dokumentację medyczną, z której wynika, że pierwszego dnia mieli (Dr Rzezak) podejrzenie o nosówkę, kot był ledwo żywy, a dali kroplówkę i wypuścili do domu!!! Jak tak można??? Przy tej chorobie liczy się każda minuta a oni skazali koteczka na śmierć!!

Drugiego dnia było tylko gorzej.. Powiedzieli, że zastosowali leki wzmacniające odporność, że jakieś leki na bazie surowicy itp.
A w karcie mam glukozę i cefalexim tylko...

Z żadnym zwierzakiem tak nie pójdę nigdy więcej!!!!!!!!!!!


Karolka 28.01.2013
pisze:
LUBLIN

Na sterylkę polecam dr Rafała Rzezaka z Chironwetu na Szmaragdowej.

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Wto lip 15, 2008 11:36

ZAMOŚĆ


A ja polecam Lecznicę Canis w Zamościu, na ul. Lubelskiej 40 (przy wyjeździe z miasta w stronę Lublina oraz doktora Marka Ziębę.

Wyleczył mi jedną kotkę z kociego kataru, drugą z problemów z pęcherzem, których jakoś nikt nie potrafił zdiagnozować. :roll: Nie trzeba dopominać się o jakieś badania dla zwierzaków, sam wszystko zleca, leki niekoniecznie najdroższe, ale skuteczne - daje wybór i wymienia plusy i minusy. Rozmawia z właścicielem, nam przygotował dietę dla naszej puchatki. Sterylizował również moją domową kotkę - nie było żadnych problemów, gdy tylko kota się wybudziła, dostaliśmy telefon, że jest wybudzona, instrukcje, jak się o nią troszczyć, także za darmo kaftanik, gdy okazało się, że kołnierza nosić nie będzie. Do tego seria antybiotyków i darmowe wizyty kontrolne(zresztą, jak w przypadku każdego leczenia). Wpisuje zawsze następne terminy wizyt/szczepień/odrobaczań no i nie wyrzucił mnie z kotą z gabinetu, kiedy ta chciała go zadrapać i zagryźć na śmierć(teraz tylko, gdy nas widzi, wzywa na pomoc pielęgniarza, bo kot na jego widok od razu warczy ;D ). Ogólnie, każdy lekarz, który nas tam przyjmował(dwóch lekarzy i młoda lekarka) był bardzo profesjonalny.

Nie polecam natomiast przychodni weterynaryjnej na ul. Sienkiewicza, gdzie pan doktor (niestety nie pamiętam nazwiska) nie rozpoznał u kotki kociego kataru(mimo że oddychała jak Lord Vader :roll: ), stwierdził, że jest zdrowa, odrobaczył i kazał podawać codziennie trochę mleka, jak kot będzie piszczał 8O Do dziś nie rozumiem, po co... :?

lady_swallow

 
Posty: 848
Od: Czw gru 13, 2007 19:24

Post » Nie lip 20, 2008 11:48

LUBLIN

Dr. Iwanicki z kliniki na Stefczyka.

Pewnie wiele osób się ze mną nie zgodzi, bo na Stefczyka nie jeżdżą - nie wypowiadam się na temat innych weterynarzy, którzy tam pracują, bo po prostu do innych nie chodzę.
A Iwanicki to naprawdę świetny lekarz, fachowiec, z doskonałym podejściem do zwierząt i właścicieli. Zagląda mojemu kotu wszędzie, nawet jak jedziemy tylko wyczyścić kamień nazębny. Po wstępnym 'obmacaniu' kota stwierdził problemy z nerkami, co potwierdziło się w późniejszych wynikach. Odpowiada na wszystkie pytania, nie oburza się, jak zasugeruje mu się własne rozwiązanie, sprawdza wszystko po kilka razy.
Długo szukałam lekarza, któremu można zaufać i znalazłam :D
Naprawdę świetny człowiek i chirurg. Polecam!

oleska222

 
Posty: 2739
Od: Pon cze 09, 2008 14:20

Post » Pt sie 29, 2008 17:04

RYKI
Polecam weterynarzy na ulicy Swatowskiej, ok. 200m za Kościołem. Młodzi, znają się na kotkach. ( przynajmniej Pani ). :-)

Państwo Komar.
Ryki, ul. Swatowska 62

Paula:)

 
Posty: 328
Od: Śro lip 30, 2008 9:43
Lokalizacja: woj. lubelskie

Post » Sob paź 18, 2008 19:05

LUBLIN - nie polecam

klinika na Stefczyka 11 i szczególnie (acz nie tylko ona) lek wet Marta Popiel
http://www.lcmz.pl/pokaz.php?co=pracownicy/07.txt

14 pażdziernika mój kot zostal dawcą krwi, wieczorem przyjechalismy do kliniki, wet chciała żebym zostawiła kota i ktoś w nocy pobierze mu krew. Nie zgodziłam się i ona miała mu pobrac tę krew od razu, nie zapytała mnie nic a nic o zdrowie kota!!
Czy nie jest nosicielem FelV i FIV ( biorca mógł dostać te wirusy z jego krwią :!: ), w jakim jest wieku, czy wychodzi czy nie, czy miał robione badanie krwi, czy zdrowy, no nic!!
Nie zważyła kota! Dawca musi ważyć minimum 4 kg, ona go nie zważyła, na oko podała tez lek usypiający!
Zabrala kota i bez rękawiczek na rekach założyła mu najpierw wenflon na łapkę do którego podłączyła kropłówkę a potem po kilku próbach wkłuła się do żyły jarzmowej, i pobrała mu 90 ml krwi podczas gdy od jednego kota można wziąć tylko 50, albo 10 ml/ kg masy ciała, on ważył 4,7 kg! ja to wiem ale wetka go nie ważyła!!

Przypuszczam, choć na własne oczy tego nie widziałam że nie zrobiona próby krzyżowej ani morfologii czy biochemii krwi mojego kota, więc biorca dostał niezbadaną krew, która mogła mieć wirusy, za dużo mocznika np albo inne niespodzianki, dla biorcy była to druga transfuzja, kilka dni wcześniej miał od innego dawcy...

Na noc mój kot został do wybudzenia, rano okazało się że w nocy miał kłopoty z cisnieniem, z oddychaniem, trafił do klatki tlenowej i że mogę zabrac wieczorem, przyjechałam po niego ok 3 ponieważ nie chciałam by leżał tam dłużej, i dowiedziałam sie że nic złego się nie stało... :roll: że zaszła pomyłka, kot nie miał dusznosci itp..

Tymczasem zapytałam sie 6 różnych wetów ile krwi pobiera się kotom, każdy mówił że 50 ml, że to jedna dawka od zdrowego kota, i że 90 ml to dużo za dużo!! A jeden że było to bezpośrednie narażenie życia kota :!:
Kot jak wrócił do odmu po ok 18 godzinach pod kroplówką, był bardzo słaby, zataczał się, głównie leżał smętnie, dopiero dziś poczuł sie lepiej i np znowu sie myje jak trzeba.

to co tam sie stało uważam za skandal i po prostu hańbę, normalnie dno.. :? narażono zycie mojego kota, zamierzam złożyć skargę na klinikę i wetke do lubelskiej izby weterynaryjnej.
Puffy pisze:Ostrzegam przed Stefczyka!!!! straciłam przez nich kocurka :(

novacianka pisze:za to całym swoim jestestwem odradzam wspomnianego wcześniej STEFCZYKA. to jest po prostu porażka... miałam nie raz okazję widzieć pracę tamtejszych lekarzy 'od kuchni' i na usta oprócz przekleństw ciśnie mi się jedno pytanie - KTO U LICHA DAŁ IM DYPLOMY?!? popełniają karygodne błędy, popełnienie których nie mieści się w głowie studentom nawet początkowych lat weterynarii, mają olbrzymie problemy z diagnozowaniem oczywistych wręcz schorzeń i muszą robić 'narady' bo pojedynczo nie są w stanie niczego wymyślić. a do tego w bezmyślny sposób skazują na bolesną i długotrwałą śmierć zwierzęta w hotelu, wpierając później właścicielom śmierć z przyczyn naturalnych/niezależnych od niczyjej woli [tak mi kilka lat temu załatwili kilkumiesięcznego szczeniaka... miał za ciasno założony materiałowy kaganiec ŻEBY NIE UJADAŁ, dodatkowo najpewniej dostał kilka kopniaków w żebra, aż doszło do krwotoku w płucach i pies się udusił... a nam wmawiali, że miał ZAWAŁ!].

03.2010 Miss pisze:Wszystkim odradzam klinikę na Stefczyka. Straciłam tam psa. Przez durną diagnozę (Stwierdziła, że pies ma anginę, 48g pozniej odszedł na parwo!). Kiedy trafilam do NOE(Aneta Koczmara - polecam) było już za późno.
Moja przyjaciółka oddała psa do szpitalika. Przez tydzień nie polwilili jej zobaczyć psa po czym powiedzieli, że był zatkany i zmarł na stole operacyjnym. Musiała zapłacić za cały pobyt i operację, choć równie dobrze pies mógł odejśc pierwszego dnia. Bardzo bliski kolega zawiózł kota po wypadku samochodowym i już nie miał co odbierać (choć tu nie jestem pewna, może faktycznie kotki nie dało się uratować). Słyszałam jeszcze wiele podobnych historii, ale nie znam ich bezpośrednio więc nie chcę powtarzać.

02.2011 Karolka pisze:Mój kot miał okazję być dawcą krwi dla kota koleżanki, który trafił na Stefczyka w stanie agonalnym. Zgodziłam się, ale po drodze do kliniki dowiedziałam się, że kota prowadzi pani Marta Popiel i transfuzję też miała robić. 8O Serce mi stanęło, bo pamiętałam sytuację Ewy13 i jej kota i już byłam o włos, żeby się wycofać... ale nie zrezygnowałam, myślę - będę pilnować każdego jej ruchu.
Pani doktor na wejście zapytała o stan kota, czy zdrowy, niewychodzący, jakie miał zabiegi robione, czy badany, szczepiony, ile waży (nie pamiętałam, więc zważyłyśmy) itp. Pobrała mu najpierw krew do badania - na morfologię, biochemię i do próby krzyżowej. Dostałam do ręki od razu wyniki, które omówiła. Poszłyśmy z kotem by pobrać krew do transfuzji. Dostał kroplówkę i krótkodziałający hipnotyk (dobry i polecany), wetka pobrała ok 40 ml krwi (mówiła, że max od kota można pobrać 50ml), po czym podała mojemu kotu do kroplówki Catosal. Po ok 30 min kot wybudził się całkowicie, a po powrocie do domu biegał pełen energii jak zwykle. Byłam przy wszystkim przez cały czas, wetka pytała mnie czy chce być. Przy usypianiu i pobieraniu krwi czuwał anestezjolog dr Zabłocki. Wszystko zostało wykonane wzorowo i tak jak być powinno. Wróciłam do domu z kotem po 2,5 godzinie.
Jestem mile zaskoczona, czułam się komfortowo psychicznie, zaopiekowana ja i kot, weci dali nam osobny gabinet, by poczekać tam z kotem, przychodzili często i pytali jak się kot czuje, byli bardzo zainteresowani i z ludzkim podejściem do zwierząt. Nie mogę powiedzieć złego słowa. Myślę, że p. Marta Popiel się zrehabilitowała. :)


Opinia zamieszczona poniżej jest jedynym postem użytkownika na forum. N/K
lonka 31.05.2012 pisze:witam, chciałabym wypowiedzieć się na temat kliniki na stefczyka. czytałam różne posty, słyszałam, ale myślałam wszędzie coś może sie wydarzyć, jednak to co przeżyłam..... zmarnowali mi kota! nie rozpoznali ropomacicza u kota, po czym po 2 tygodniach w stanie cieżkim była ponownie w klinicie, operacja itp, przebywała tam tydzień i cały czas zapewniali że ok, zapłaciłam około 1000zł , wszystko celem ratowania zwierzaka, po odebraniu jej na drugi dzień zaczeły pojawiać się muchy od których kot nie mógł się odgonić, nie wiem czy źle ją "wyczyścili" czy zaraziła się przebywając tam u nich(muszyca), kot wyglądał gorzej przed zabiegiem jak po, byłam u innego weterynarza który kota uśpił bo to była męczarnia dla niego.....straszne! omijajcie tą klinikę wielkim łukiem, jest tyle innych dobrych weterynarzy!

ewa13

 
Posty: 705
Od: Czw wrz 06, 2007 22:36
Lokalizacja: lublin

Post » Wto cze 09, 2009 18:26

Lublin

polecam:

lek wet. dr n. wet. Tomasz Riha; przyjmuje w Astra-Wet na ul. Pana Balcera 9; bardzo dobry lekarz, przystępny, chętnie służy radą.

Puffy pisze:też polecam, miło, fachowo, niedrogo,

07.2010 Kasia D. pisze:Z przykrościa informuję, ze ww wet nie zauwazył u leczonego (przez moich znajomych) kociaka nadżerek na języku oraz gigantycznego świerzbowca wylewającego sie z uszu. :(

limay

 
Posty: 45
Od: Wto gru 02, 2008 16:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt lip 24, 2009 2:48

Chełm

co do lekarzy chełmskich polecam:
- dr Artura Chełmińskiego z Ogrodowej
- dr Magdę kiedyś Poźniak [i tak mi się utrwaliło, nie mogę zapamiętać jak ma teraz na nazwisko] z bocznej Hrubieszowskiej [skrzyżowanie przy aptece]

za to odradzam dr Krupę - zamiast składać psu złamaną nogę to chciał amputować, nawet szwów nie potrafił poprawnie założyć.

niestety nie polecam też najstarszego z dr Chełmińskich - wiek robi swoje, wzrok nie ten, ręce nie te.

Amika6 pisze:- dr Artur Chełmiński - zgadzam się z oceną ale trudno było go zastać w przychodni (ja najczęściej musiałam się umawiać), może teraz jest inaczej

- dr Magda z Mościckiego - tak średnio (chodziłam tam kilka razy z Tusią i początkowo z Zuzią)

Niestety obie te przychodnie mają dla mnie zasadniczy mankament.
Poczekalnia jest jednocześnie miejscem przyjmowania i badania zwierzat.
Wyobraźcie sobie badanego (np. osłuchiwanego kota) i szczekającego albo skomlącego psa.

Co do dr Krupy (ul. Wolności) mam odmienne doświadczenia i całkiem inne zdanie. Chodzę tam i ze swoimi kotami i tymi wolnożyjącymi.
Dodam, że dr przyjeżdżał do Kytki i Brysia (to bezdomniaczki, które jesienią leczyłam w piwnicy) i brał jedynie za leki.
Wiem, że leczyli i sterylizowali koty z innego DT wg ulgowej taryfy i na kreskę w razie potrzeby.
Z dr Tomka z tej lecznicy też jestem zadowolona.

Gwoli ścisłości - Senior Chełmiński nie jest lekarzem wet, tylko technikiem wet (niestety często przyjmuje samodzielnie :!: )


novacianka pisze:co do Seniora Chełmińskiego to nie wiedziałam - raptem 2 razy miałam z nim styczność - raz po receptę a drugim razem w celu obcięcia pazurów u psa [niestety, nawet tego nie potrafił zrobić - krwawiły wszystkie, pies po raz pierwszy w życiu ugryzł mnie z bólu, tylko jakoś dziwnie dumna byłam z suki jak swoją frustrację przeniosła na niego... dałam zrobić 2 łapy i zabrałam psa]

co do Krupy... cóż... dla mnie najważniejszym wyznacznikiem, czy lekarz jest dobry czy nie jest jego wiedza i umiejętności, nie zaś to ile bierze - to tylko ewentualnie miły 'dodatek'...

a Magda? leczyła moje psy, leczyła mojego pierwszego kota, chyba jako pierwsza i jedyna w Chełmie zawsze SAMA chciała kupę do badania przed odrobaczeniem, żeby niepotrzebnie zwierza nie truć. no i dodatkowo kobieta o wielkim sercu do zwierząt - a to jest dla mnie ogromnym plusem.

a w lecznicy Chełmińskich była mała przeróbka i jest już jak należy - poczekalnia i gabinet oddzielnie


Amika6 pisze:novacianka zwróć uwagę, że napisałam "Dodam, że ...." czyli jest to kolejny, a nie pierwszy powód dla którego jestem zadowolona z tej lecznicy.ości

Acha i być może mówimy o dwóch różnych osobach, bo Krupowie mają dwie lecznice. Na Reja przyjmuje starszy doktor (imienia nie znam) a na Wolności (tzn. tam gdzie ja chodzę) jego syn Andrzej.

Dr. Magda nawet nie obejrzała brzucha mojej kotki tylko dała podskórnie kroplówki wzmacniające. Dwa balony po obu bokach, z których potem one wypływały, a reczej nie powinny.
Dodam, że kotce zaczęły rozłazić się blizny po operacji sprzed 6 m-cy o czym wetce powiedziałm.
Pani dr. była przejęta pacjentem czekającym w kolejce i chyba nawet nie słuchała co do Niej mówiłam.
A w kolejce czekał paw z biegunką - oczywiście wszystko to działo się w jednym pomieszczeniu.


novacianka pisze:i stąd nieporozumienie - nie byłam świadoma istnienia młodego Krupy. z jego ojcem [jak mniemam] mam najgorsze z możliwych doświadczeń [dzisiaj się dowiedziałam, że kiedy ktoś inny był z naszym biednym pogryzieńcem, tym, co mu chciał na dzień dobry amputować nogę, u niego na wizycie to facet stwierdził, że po co psa ratować - stary przecież jest a to taaakie koszty będą! a mój jamnior miał wtedy raptem 7 lat. żeby było śmieszniej - był psem wystawowym wartym swego czasu kupę kasy] co do Magdy zastrzeżeń osobiście nie mam, zawsze wszystko było zrobione jak należy.

ale i tak wszystkie moje zwierze na chwilę obecną w Chełmie mają robioną najwyżej kosmetykę, opcjonalnie jakieś szczepionko. jak coś się dzieje większego to wyłącznie Lublin.

novacianka

 
Posty: 467
Od: Pt lip 24, 2009 0:13
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 27, 2009 13:23 Re: LUBLIN i Lubelszczyzna

Lublin

Polecam:

Dr Marcin Nogal z lecznicy na Mickiewicza 67

Został mi polecony. Poszłam ze względu na to, że mam blisko. Doktor tylko szczepił moje koty, ale mam bardzo pozytywne wrażenia jeśli chodzi o to, jakim jest człowiekiem. Dr sam przygarnął bezdomne psy, więc ma serce dla zwierząt uratowanych z ciężkich warunków. Jest spokojny, zrównoważony i poważnie traktuje pacjenta. Bierze sobie do serca sugestie i odpowiada na wszystkie pytania. Nie stawia diagnoz na oko, najpierw sugeruje badania.
Anda pisze:Też polecam.
Szkoda, ze nie ma laboratorium i rtg.

03.2010 Munia pisze:POLECAM

Dr Nogal lecznica Kaman na ul.Mickiewicza w Lublinie
http://wetkaman.w.interia.pl/
z pełnym zaufaniem oddaję tam wszystkie moje zwierzęta.

07.2010 Monik@ pisze:LECZNICA KAMAN, Lublin, Mickiewicza
Dr Nogal i dr Haduch
NIE POLECAM

Wielokrotne wypowiedzi "pana doktora" Nogala jak to on kotów nie lubi, tudzież tekst do mojego męża - "niech pan sobie kupi jużaka, będzie w końcu z kotami spokój".
Zrobione naprędce przez "pana doktora" Haducha na zapleczu badania krwi, za które wziął kupę kasy i zapewniał mnie, że kot jest OK. Na moje sugestię, że kot został otruty (jak poprzedni - miesiąc temu) zapewniał mnie solennie, że krzepliwość krwi i wątroba są w porządku.
Na drugi dzień kot odszedł na moich rękach - nawet transfuzja nie pomogła. Kot został otruty.
Lecznica, w której na początku było super, bo trzeba było złapać nowych klientów. Teraz ODRADZAM, mają nasze koty głęboko w d**ie.

Zwierzaki leczę u pani dr Beaty Wójtowicz ze Stefczyka - polecam z czystym sumieniem. Sprawy chirurgiczne - dr Mielnicka ze Stefczyka.
Obie kobitki absolutnie profesjonalne, lubiące zwierzaki. Dr Wójtowicz z jednakowym znawstwem podchodzi do podhalana jak i do moich kotów, wie dużo o ich charakterze bo sama ma parę.
Dr Mielnicka może sprawia wrażenie oschłej - ale profesjonalizm 100%-towy! No i te delikatne, kobiece, chirurgiczne dłonie!



Dr Anita Nowakiewicz z Azorka

Chodzę do niej zawsze z chorobami skóry kotów. Jest niezwykle delikatna, nie wyciąga pochopnych wniosków. Zawsze dokładnie bada i rozważa wszystkie za i przeciw zanim podejmie leczenie.

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

Post » Nie lis 08, 2009 15:16 Re: LUBLIN i Lubelszczyzna

Lublin

Na ulicy Jana Sawy jest weterynarz a dokładnie to naprzeciwko bloku Jana Sawy 5 (bordowo zoltego). Obok sklepu meblowego i rybnego, tam jest chyba też niedaleko piekarnia.
Jest tam dobry weterynarz ?


Drugi wet Lecznica Test, co sądzicie ?
Kasia D. pisze:To tam przyjmuje Balicki.

Kiki022

 
Posty: 253
Od: Czw lip 23, 2009 20:22
Lokalizacja: Kraków

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości