UWAGA! OSTRZEŻENIE!!! przed gabinetem weterynaryjnym
CENTRUM ZROWIA MAŁYCH ZWIERZĄT w Poznaniu na Os. Władysława Jagiełły 33, w Poznaniu.
W dniu wczorajszym (10.08.17) miało miejsce karygodne zdarzenie w w/w gabinecie.
Otóż,
Pompon, bezdomny kotek, został zawieziony przez Adama na zbieg kastracji. Adam nie był pewien płci kotka, zatem zostawiając go na zabieg, poprosił o sprawdzenie czy jest to chłopiec czy dziewczynka – co, rzecz oczywista, ma znaczenie dla samego zabiegu. Jednocześnie poprosił o przegląd kotka pod kątem pasożytów zewnętrznych, gdyż Pompon miał zapewniony DT, w którym mieszka kot rezydent.
Historia standardowa i wydawałoby się zupełnie banalna.
Po kilku godzinach Adam dostał informację z gabinetu, że kot jest jeszcze pod wpływem narkozy. Tutaj nadal mamy sytuację standardową, ale …
No właśnie … okazało się, że kotu podano pełna narkozę, zabrano go na stół operacyjny i rozcięto do zabiegu … i na tymże stole stwierdzono, że to jest nie kotka, tylko kocur i na dodatek wykastrowany!!!
Ciśnie się na usta pytanie, z kim mamy do czynienia w takim gabinecie weterynaryjnym?
Z lekarzem, fachowcem? Na pewno NIE!!!
A przecież oddajemy zwierzę, ufając, że pozostaje ono w dobrych, kompetentnych rękach.
Na pytanie, jak wygląda sprawa pasożytów zewnętrznych, odbierając Pompona, Adam otrzymał odpowiedź, że sprawdzono i nie widać śladów pasożytów.
Pompon pojechał do DT. W domu zaczął się niemiłosiernie drapać. Jak myślicie, co się okazało? Otóż, kotek ma liczne ślady po działalności pcheł i widoczną obecność żyjących pasożytów, które niestety zdążyły sprytnie podzielić się sobą z kotkiem rezydentem.
Ale to jeszcze nie wszystko, co zaprezentował „fachowy” gabinet weterynaryjny.
Kiedy emocje opadły i kotek został dokładnie obejrzany, okazało się, iż miał znak, że był już kastrowany jako wolno żyjący kot wcześniej, gdyż miał podcięte uszko, co widać na drugim zdjęciu.
Pragnę podkreślić, że Centrum Zdrowia Małych Zwierząt współpracuje z Fundacjami, zatem obsługuje mnóstwo bezdomnych, wolno żyjących kotów, co w sposób oczywisty obliguje je do rozpoznania tego rodzaju znaków. Właśnie w ten sposób oznacza się koty po zabiegu, aby zapobiec ewentualnej, ponownej, nieobojętnej przecież dla kota, ingerencji chirurgicznej.
Dla dobra swoich kotów i własnego, omijajcie ten gabinet szerokim łukiem!!!!!!!!!!!