byłabym dozgonnie wdzięczna za sugestie do jakiego lekarza udać się z kocimi uszami, które są leczone od ponad 7 miesiecy.
Otóż miał standardowo świerzba.
Wycieczka do weta - czyszczenie, przez 3 tyg Oridermyl 1 x dziennie.
Sukces! pozbyliśmy się go.
Może dodam, że czyścimy uszyska systematycznie orifree, kot jest niewychodzący jedynak, bez kontaktu z innymi zwierzętami.
Po 2 miesiącach od wyleczenia powtórka z rozrywki - lewe ucho zaatakowane.
Kota w transporter i znowu do weta - zerknęła na uszy - diagnoza: uszy brudne, czyścić codziennie orifree.
Praktycznie przy codziennym czyszczeniu wycieraliśmy płatkiem i zbieraliśmy świerzba, ale pani twardo stała przy swoim, że to brud.
Zmieniliśmy lekarza - zajrzał do uszu - diagnoza: świerzb.
Znowu oridermyl przez 3 tyg raz na dwa dni + dostał stronghol 45 na kark.
Pani doktor powiedziała, że po takim zabezpieczeniu nic go nie ruszy.
No i było super - ale po 2 miesiącach nasz kot zaczął się drapać po lewym uchu - no i znowu to samo
Żeby nie ciągać już kota zadzwoniliśmy do wetki z pytaniem czy możemy przywieźć zeskrobinę. Zgodziła się.
Spojrzała na patyczek - świerzb.
No żesz cholera...
Tym razem przepisała mu Otimectin. Dziś pierwszy dzień aplikacji, no i znowu lewe ucho.
Tylko, że teraz widać, że przy aplikacji i czyszczenie to ucho jest bolesne.
Co Wy o tym myślicie? mi ręce opadają. Nie wiem co się dzieje, czemu się nie leczy, czemu dotyka jednego ucha...
Czy miałyście takie doświadczenia? co pomogło?
Najchętniej udałabym się do lekarza, który mu dobrze obejrzy te uszyska, ale coś czuję, że nasza wet już chyba wyczerpała swoje kompetencje.
Pomimo, że prosiłam - nie zrobiła ani wymazu, ani nie zajrzała głębiej w uszy.
Polećcie kogoś, bo już nie wiem co mamy robić