Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Informacje i opinie o lekarzach weterynarii, klinikach i gabinetach.

Moderator: Moderatorzy

Post » Pon sie 26, 2013 10:26 Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Szukam w Warszawie weta który potrafi sprawnie pobrać krew i nie boi się kotów.

Mój najmłodszy potrafi nieźle się wkurzyć, zęby i pazury w użyciu, gdy się za długo pobiera mu krew i do tego mocniej przytrzymuje. Na pewno nie powinna to być mała lecznica, gdzie na dyżurze jest tylko jeden wet. Ostatnio byłam z nim na Gagarina, dwoje lekarzy nie dało rady. A niestety musi mieć robioną morfologię 3x w roku.
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4657
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pon sie 26, 2013 11:11 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Rozważaliście potraktowanie kota głupim jasiem przed badaniem? U Szarki nie ma innej możliwości, nawet jeśli próbują nad nią zapanować cztery doświadczone osoby. A tak jakoś idzie.
Deli

Deli

 
Posty: 14337
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Pon sie 26, 2013 11:19 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Głupi jaś czyli zastrzyk... Podskórny czy domięśniowy?
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4657
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pon sie 26, 2013 11:32 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Podskórny chyba, ale tak naprawdę nie wiem, z Szarką na badania krwi zawsze jeździł mąż. Szarka jest potwornie agresywna, nienawidzi całego świata poza mną i mężem, ale zawsze jakoś da się ją przytrzymać na tyle długo, żeby podać otumaniacz. A kiedy już może tylko bluzgać wściekle na cały świat, ale nie jest w stanie się bronić, wtedy weterynarz przechodzi do badań.
Deli

Deli

 
Posty: 14337
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Pt lis 01, 2013 2:55 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Szymkowa, i jak? Znalazlas weta, ktory potrafi sprawnie pobrac Twojemu kotu krew (bez oglupiacza :roll:)? Jestes z W-wy, czego Ci zazdroszcze, bo masz tam na miejscu dr Anne Czubek ;) Ona na pewno poradzi sobie z pobraniem krwi (i nie tylko) u takiego pacjenta. Robi to bardzo sprawnie i nie boi sie kotow (a przynajmniej tego po niej nie widac) :)

Po co niepotrzebnie obciazac organizm lekami, ktore tez dodatkowo moga miec wplyw na wyniki niektorych parametrow!!! Poza tym uwazam, ze narkoza (nawet lekka) podawana 3x w roku tylko po to, zeby lekarzowi bylo latwo pobrac krew (bo boi sie kotow, nie umie sobie z nimi poradzic) to zdecydowanie za czesto. Kota szybciej wykoncza takie badania niz sama choroba... :? Co innego raz na jakis czas, ale kilka razy do roku? :roll: Jesli dr Ania sobie nie poradzi, to wtedy wspolnie z nia rozwazcie inne mozliwosci, ale jestem pewna, ze ona da rade.
Dr przyjmuje w klinice, w ktorej sa inni lekarze i pomocnicy, wiec w razie koniecznosci bedzie mial kto pomoc w przetrzymaniu futrzaka. Mysle, ze najpierw warto sprobowac 'polubownie' zalatwic sprawe tzn. Ty albo Twoj maz trzyma kota, a Dr pobiera krew. Kazdy kot jest inny, ale moj Gucio jest najspokojniejszy (jesli tak to mozna nazwac), gdy ja jestem przy nim i ja go trzymam, jednoczesnie mowiac do niego. A najlepiej jak nie musimy czekac (bo inaczej kot juz w poczekalni zdazy sie zdenerwowac i nabuzowac), tylko od razu, po wejsciu do gabinetu zabieramy sie do rzeczy. Ale wiem, ze niektore koty sa grzeczniejsze, gdy trzyma je obca osoba. Wiec wszystko zalezy od zwierzecia.

Naprawde, sprobujcie u dr Ani.

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt lis 01, 2013 9:59 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Z całym szacunkiem, ale nie znasz Szarki. To jest kot, który w najcięższej fazie niewydolności nerek, kiedy leżał właściwie jak szmatka, podczas próby USG nerek (czyli badania mało inwazyjnego) przegryzł pani weterynarz palec. A badania krwi robimy w tej chwili bardzo rzadko, bo co mi przyjdzie z informacji, że kreatynina jest 2,2, skoro i tak żadnego innego leczenia już nie wdrożymy, a Szarka jak na kota z wyrokiem śmierci miewa się doskonale i właśnie przetacza mi się po mieszkaniu w postaci kociego tornada.
Deli

Deli

 
Posty: 14337
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Pt lis 01, 2013 18:26 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Deli, z calym szacunkiem, ale nie znasz kota Szymkowej, zeby tak od razu radzic jej glupiego jaska do pobierania krwi.
Z doswiadczenia z moim Guciem (ktory jest bardzo trudnym pacjentem) wiem, ze bardzo duzy wplyw na zachowanie kota w gabinecie podczas badan ma m.in. stosunek lekarza/y do zwierzecia i atmosfera panujaca wokol niego.
Odkad dr Ania nie przyjmuje w Trojmiescie, to mam problem z Guciem. W gabinecie wet. tez w niego diabel wstepuje, ze nie mozna nad nim zapanowac. W zeszlym roku mialam z nim takie przeboje, ze kilku wetow z roznych lecznic nie moglo pobrac krwi i chcialo mi kota usypiac do tego 'zabiegu' :roll: W jednej lecznicy pobrali by krew na pewno, ale tam to jest istna rzez - raz mi prawie kota udusili, a kot mial uraz do wszelakich wetow przez rok (po jednej z takich wizyt nie pozwolil sie dotknac zadnemu wetowi). Dlatego nie chcialam tam isc na pobranie krwi i narazac Gucia na takie przezycia. Po konsultacjach tel. z dr Ania, ktora stwierdzila, ze nie ma przeciez kota, ktoremu nie da sie pobrac krwi na zywca i byla przeciwna poddawaniu Gucia jakiejkolwiek narkozie, nie zgodzilam sie na zadne 'glupie jaski'. Moze i troszke przesadzila (mowiac, ze nie ma kota, ktoremu nie da sie pobrac krwi) - tego nie wiem, ale Ona ma duze doswiadczenie z kotami, wiec mysle, ze wiedziala co mowi. W ogole ona nie jest taka szybka do podawania srodkow otlumaniajacych do badan, ktore tego nie wymagaja. Po kilku nieudanych probach w roznych klinikach (gdzie Gucio rzucal sie juz przy dotknieciu lapy, bronil sie zebami i pazurami) udalo mi sie w koncu znalezc Pania, ktora swietnie potrafi pobrac krew - bez otlumaniania, bez niepotrzebnego obciazania organizmu narkoza. Krew pobiera rownie dobrze i sprawnie jak dr Ania. Tylko troche mi glupio, bo ide do tej lecznicy raz w roku jedynie na pobranie krwi...
A jeden wet w ogole nawet zastrzyku Guciowi nie jest w stanie podac. Juz na samym wejsciu Gucio sie wscieka, a wet, jak tylko go widzi, to jest przerazony. Raz Gucio tak na niego sie rzucil, ze wet odskoczyl w kat i zlamal igle. Dlatego juz tam nie chodze.
Ciekawe, ze dr Ania nigdy nie miala takich problemow :) Ona mogla zrobic niemal wszystko z moim Guciem. Nigdy na sile, nawet jak trzeba bylo kota czy psa mocniej przetrzymac w wiecej osob, to nigdy nie wygladalo to jak proba pokazania kto jest silniejszy (tak jak w jednej znanej mi lecznicy) i zawsze z recznikiem na szyi, zeby uniknac podduszania.
Mnie tez sie nieraz dostalo i zostalam pogryziona, podrapana. Ale nie pozwolilabym na podawanie narkozy do takich badan jak pobranie krwi czy USG (choc fakt, ze zwykle podczas tego badania Gucio jest aniolkiem - moze dlatego, bo lubi glaskanie po brzuszku? ;)). Mam uraz do tego typu srodkow, bo kiedys silny, duzy pies mojej kuzynki odszedl po zwyklym Sedalinie, a przeciez czesto podaje sie ten srodek w domu, w podrozy. Zalecany jest przez wielu wetow (na szczescie niektorzy go odradzaja).
Kazda narkoza, lekka czy nie, jest ryzkowna. Nigdy nie wiadomo jak zywy organizm zareaguje.

Deli, nie znam Twojej kotki. Moj post byl skierowany glownie do Szymkowej, bo pytala o weta, ktory poradzilby sobie z agresywnym kotem, wiec polecilam. Zanim zdecyduje sie na glupiego jaska, niech najpierw sprobuje u dr Ani. Odnosnie usypiania kota wyrazilam tylko swoje zdanie. Byc moze jej kot jest tak agresywny, ze nie da sie inaczej, moze i sa takie jednostki. Jednak w wiekszosci przypadkow mozna uniknac otlumaniania zwierzecia. Prawda jest taka, ze niestety w wiekszosci przypadkow weci podaja narkoze dla wygody, bo tak latwiej. Bo sobie z kotem nie potrafia poradzic.

Jakis czas temu kastrowalam dziczke, po ok. tygodniu sciagalismy szwy. Jak sie okazalo nie byla to taka calkiem dzika kotka, ale oswojona tez nie. Jak poszlam z nia na zdjecie szwow, to przyjely nas 2 mlode panie - pielegniarki. Powiedzialam tylko, ze kotka wolnozyjaca po kastracji do zdjecia szwow. Panie byly przygotowane, ze to dziczka, kazaly mi sie troche odsunac, nawet nie wspomnialy, nie przyszlo im do glowy, zeby podawac jej narkoze. Wszyscy bylismy zdziwieni, ze kotka okazala sie grzeczniejsza niz moja Malwina 8O Bo jednak na dworzu ani jak byla w klatce po sterylce nie dala sie dotknac ani poglaskac, ale podchodzi blisko, nie ucieka za bardzo. Jestem przekonana, ze w wiekszosci lecznic, slyszac, ze jest to dzika kotka, z miejsca chcieliby ja usypiac do zdjecia szwow.

No i znowu sie rozpisalam :roll:

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lis 02, 2013 9:26 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Cóż, po takiej wypowiedzi pozostaje mi zakończyć temat jednym tylko stwierdzeniem - nie, nie znasz mojego kota. A sugestia, że z wygody i lenistwa robię jej krzywdę i powoli ją wykańczam, zabolała mnie bardzo.
Deli

Deli

 
Posty: 14337
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Sob lis 02, 2013 14:34 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Po takiej, czyli jakiej?

Nie kierowalam mojego postu/ow bezposrednio do Ciebie, ale ogolnie. Nie byly to uwagi personalne. I nie wiem, czy zauwazylas, ale pisze o wetach, w dodatku w liczbie mnogiej. Nie sugerowalam, ze wykanczasz swoja kotke czestymi narkozami z lenistwa i wygody – pisalam ogolnie, ze wiekszosc wetow tak robi i proponują glupiego jaska tylko do np. pobrania krwi. Nie wykluczam, ze czasami nie ma innego wyboru. Sytuacja z moim Guciem wygladala beznadziejnie, moglam ulec wetom – bo przeciez w co najmniej 3 roznych lecznicach proponowano podanie ‘oglupiacza’, wiec cos to musialo oznaczac. Ryczalam z bezsilnosci (bo akurat wtedy trzeba bylo mu ta krew pobrac – kot samodzielnie nie jadl przez miesiac), a potem tez sie poryczalam, ale juz ze szczescia i z niedowierzania, ze sie udalo! Przez kilka dni probowalam znalezc kogos kto poradzi sobie z moim Guciem. Sama coraz bardziej sklanialam sie do tej narkozy i prawie sie zdecydowalam. Na szczescie postanowilam dac ostatnia szanse. Nie moglam uwierzyc, ze kot, ktory jeszcze dzien wczesniej skakal i rzucal sie z pazurami i zebami jak dziki kot, nagle nie spostrzegl sie, ze juz jest po wszystkim, nawet nie zauwazyl kiedy pobrano mu krew. W tej lecznicy ta Pani chyba jest rehabilitantka, ale rowniez zajmuje sie takimi sprawami jak wlasnie pobieranie krwi (i chyba glownie ona). Lekarz prowadzacy bezwzglednie i stanowczo twierdzil, ze Guciowi nie da sie inaczej pobrac krwi jak tylko z glupim jaskiem. Nie chcial wierzyc, ze udalo sie bez.

A to, ze narkoza w mniejszym lub wiekszym stopniu obciaza organizm to niestety fakt. Jak trzeba to trzeba, ale jesli mozna zrobic cos bez niej, to po co naduzywac. Nie bez powodu czesto przed narkoza zaleca sie badania krwi, zeby wlasnie zminimalizowac ryzko znieczulenia. Warto probowac znalezc sposob najlepszy dla naszego zwierzecia. Poza tym srodki znieczulajace maja nierzadko wplyw na wyniki niektorych badan i to tez fakt.
Nie pisalam o Tobie i Twojej kotce. Skoro z wetem stwierdziliscie, ze inaczej sie nie da, to Wasza decyzja i Wasz kot. Mozliwe, ze faktycznie nie ma innej mozliwosci i gdybys napisala tylko o swojej kotce, to nawet nie odnioslabym sie do tematu narkozy i odpowiedzialabym tylko zalozycielce watku na pytanie, ktore zadala. Ale zdziwilo mnie to, ze nie znajac kotki Szymkowej tak ochoczo polecasz ‘glupiego jasia’, ktory mialby byc podawany dosc systematycznie (3x w roku). Nie lepiej najpierw sprobowac (jesli juz w ogole rozwazac farmakologiczne uspokajacze) z jakimis lagodniejszymi srodkami na bazie naturalnych skladnikow... po co od razu tak drastycznie. Ale mysle, ze przede wszystkim Szymkowa powinna sprobowac u dr Ani (lecznica Bialobrzeska), jesli jej sie nie uda, to wtedy niech rozwazy inne mozliwosci.

Przepraszam, jesli poczulas sie urazona – zupelnie bezsasadnie. Nie to bylo moim zamiarem.
Chcialam tylko, zeby Szymkowa poznala za i przeciw, zeby wiedziala, ze sytuacja nie zawsze jest tak zla na jaka wyglada i zeby sama mogla podjac decyzje.

W razie czego mozna rowniez sprobowac z kocim kagancem, torba iniekcyjna. Nie wiem jak torba, ale kaganiec nie na kazdego kota dziala, moj Gucio byl jeszcze bardziej nerwowy (chociaz podobno na niektore koty dziala uspokajajaco).

P.S. Ja jeszcze tylko wyjasnie, ze ten moj kochany Gucio to tylko u weterynarza potrafi zamienic sie w dzkiego tygrysa, bo w domu to ja moge przy nim zrobic wszystko. Moge mu nawet myc zabki szczoteczka elektryczna ;)

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lis 02, 2013 16:58 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Dziewczyny
bardzo Wam dziękuję za rady.
Dr Anna Czubek faktycznie przyjmuje w Warszawie, nie wiem tylko czy chciałaby pobrać krew kotu, który nie jest jej pacjentem. Ale mogę spytać.
Zgadzam się, że często kot zachowuje się agresywnie w przypadku, gdy lekarz nie potrafi odpowiednio (sprawnie) do niego podejść. Na razie temat pobierania krwi jest odroczony na pół roku, potem będę się martwić.
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4657
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Sob lis 02, 2013 22:39 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Nie wiem, czy sie zgodzi. Mam nadzieje, ze tak. Musialabys sie zapytac.
Genaralnie jest to dosc niezreczna sytuacja dla wszystkich stron. Ja obecnie tak mam, ze lecze gdzie indziej (z czego tez nie jestem usatysfakcjonowana) i robie badania gdzie indziej. Dziwnie sie z tym czuje. Weci tez sa zmieszani. Dlatego wciaz szukam lecznicy i weta - takiego naprawde zaangazowanego, doswiadczonego, dociekliwego, traktujacego zwierzeta jak prawdziwych pacjentow i nie bojacego sie kotow. Przez kilka lat moje zwierzaki prowadzila dr Ania, ale odkad jest w W-wie, to zostaly one praktycznie bez konkretnego lekarza. Chodzimy to tu to tam, ale nigdzie tak na stałe :( Coraz bardziej zaczyna mnie taka sytuacja niepokoic.

Jeszcze odnosnie podejscia do zwierzat. Gucio ma poczatki jaskry i od czasu do czasu musimy kontrolowac cisnienie w oku. Wiec raz do roku, kiedy dr Garncarz przyjezdza do Gdyni, idziemy do niego. Gucio u niego zawsze jest grzeczny, bardzo spokojny, a podczas badania przysypia. Na jednej z wizyt doktor zalecil krople do oczu i kontrolne b. cisnienia. OK, w Trojmiescie tez mamy okuliste, wiec udalam sie do niego. Pan dr nie mogl kota w ogole zbadac, kazal wyjmowac go z torby na stol, bo on nie bedzie tam rak wkladal (dr Garncarz bez problemu bada kota w torbie, przeciez oczy mozna tak zbadac). Zrobil mi prawie awanture. No to ok. Kota wyjmuję. Kot dostal takiej histerii, ze nie bylo mowy o zadnym badaniu. Pan okulista juz zrezygnowal. Mialam ze soba drugiego kota, wiec w trakcie jego badania (tez ledwo to sie udalo) Gucio zdazyl sie nieco uspokoic. Poprosilam, zebysmy sprobowali jeszcze raz, tym razem u mnie na kolanach. Pan dr podchodzil do niego jak do jeza, ale udalo sie. Jednak dal mi do zrozumienia, zebysmy juz lepiej do niego nie przychodzili i wypisal recepty z wyprzedzeniem na 6 miesiecy. Los chcial, ze Gucio zaczal zle na te krople reagowac (m.in. problemy z zatokami, opuchniety jezyk) i po konsultacji z dr Garncarzem zdecydowalismy sie odstawic je na jakis czas i obserwowac. Chcac nie chcac musielimy sie ponownie spotkac z Panem okulista z Trojmiasta. Tym razem bylo juz lepiej, ale kot byl zawiniety w recznik i siedzial nabuzowany u mnie na kolanach. Dr przerazony, ale jakos poszlo. Znowu zasugerowal, zebysmy do niego nie przychodzili i mamy dac kotu spokoj, bo ten kot nie lubi sie leczyc - to dokladnie jego slowa :? Cisnienie w gornej granicy, ale w normie, wiec zdecydowalismy, ze na razie nic do oczu nie zakraplamy (z obawy, ze objawy powroca). No, ale to cisnienie w oku powinno byc pod kontrola, troche czesciej niz raz na rok. I troche sie tym martwie, tym bardziej, ze ciagle cos sie z tymi oczkami dzieje. Ostatnio chyba jakies zapalenie spojowek (m.in. rozowawy wyplyw z oka). Teraz poszlam do ogolnego weta, ktory o dziwo bardzo dokladnie zbadal oczy. Tyle co ten kotu tam nagrzebal, to ja bym tego nie wytrzymala ;) Ku mojemu zdziwieniu, Gucio niezwykle spokojny. Nawet cisnienie w oku zmierzylismy i to takim dziwnym metalowym (przedpotopowym ;)) urzadzeniem - poraz pierwszy cos takiego widzialam... a badanie odbylo sie oczywiscie w torbie.

No coz, nie mamy latwego zycia ;)

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lis 03, 2013 0:13 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Niektórzy pominęli się z powołaniem, zwłaszcza zawody takie jak lekarz, weterynarz, nauczyciel wymagają samooceny: czy ja faktycznie ten swój zawód lubię. Bo jak nie, to nie przyniesie mi on zadowolenia i korzyści finansowych. Uważam, że ludziom uprawiającym taką profesję powinno się mówić czy są dobrzy, czy wręcz przeciwnie. Dla dobra istot, które od nich zależą.
Czas by skończyć ze sztuczną grzecznością, która polega na tym, że nie wypada nam powiedzieć co myślimy mimo, iż za obsługę płacimy. Druga zaś strona może być niemiła, w złym humorze itp.

O doktor Czubek słyszałam wiele dobrych opinii. Niestety moje koty nie są jej pacjentami, gdyż lecznica jest daleko od mojego domu, ja dość dużo pracuję, a pani doktor nie przyjmuje codziennie. No więc nie bardzo się składa.

Natomiast blisko mnie, ale tylko raz w miesiącu, tak bardziej ku pomocy, przyjmuje pewien wet i u niego byłam z Kubą na pobraniu krwi. No, czarodziej. Patrzył Kubusiowi prosto w oczy i, hipnotyzując go, wkuwał igłę i pobierał krew. Kuba ani drgnął. Wet, który jest zdania, że jak się kotu pokaże, że ma się bać, to kot będzie się bał. Więc spytałam o nazwisko i telefon. W razie jak będę szła na pobranie krwi z Bobikiem, to się z nim umówię.
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4657
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Nie lis 03, 2013 0:49 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Szymkowa pisze:Natomiast blisko mnie, ale tylko raz w miesiącu, tak bardziej ku pomocy, przyjmuje pewien wet i u niego byłam z Kubą na pobraniu krwi. No, czarodziej. Patrzył Kubusiowi prosto w oczy i, hipnotyzując go, wkuwał igłę i pobierał krew. Kuba ani drgnął. Wet, który jest zdania, że jak się kotu pokaże, że ma się bać, to kot będzie się bał. Więc spytałam o nazwisko i telefon. W razie jak będę szła na pobranie krwi z Bobikiem, to się z nim umówię.

To SUPER :D :D :D
Trzeba bylo tak od razu, to bym sie tyle nie produkowala :ryk:
W takim wypadku nie ma juz co kombinowac, tylko w razie potrzeby umawiac sie z tym Czarodziejem!!!
Czyli jednak mozna :ok:

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lis 03, 2013 1:09 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

No i oczywiscie juz teraz trzymam kciuki, zeby i Bobika ten wet tak zaczarowal!! :ok:

BTW, dlaczego w tym dziale nie mozna edytowac swoich postow? A moze tylko u mnie cos nie dziala?

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lis 03, 2013 9:06 Re: Warszawa - badanie krwi - agresywny kot

Ten dział tak ma z założenia, że nie można edytować własnych postów.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18681
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 68 gości