Moderator: Moderatorzy
ElonMuzg pisze:Widzę że w 2023 niewiele się zmienia. Miałam uderzająco podobną sytuację - kot po zabiegu, do odbioru późnym popołudniem jak się wybudzi, mamy czekać na telefon z kliniki. Czekamy, czekamy, zbliza się 17 kiedy zamykają, a żadnego kontaktu ani widu ani słychu. Jesteśmy z daleka, więc nie marnując więcej czasu po prostu wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy po kota, zeby nie pocalowac klamki.
Ledwo udało nam się go (jak się okazalo dawno już wybudzonego) wydębić do domu. Jestem przekonana, że sami z siebie by do nas nie zadzwonili, a gdybysmy my sie kontaktowali telefonicznie, zamiast po niego po prostu przejechać, uslyszelibysmy, że "musi" zostać na noc w szpitaliku, gdzie "opieka" pewnie polegalaby na niepotrzebym przetrzymaniu go w stresie i o glodzie w zimnym kennelu (już po samym zabiegu był bardzo wychlodzony, wole nie myslec jaki zziębnięty, glodny i zestresowany byłby tam gdzyby go przetrzymali cala dobę).
Pomijam też juz fakt zlecania kolejnych i kolejnych badań, bo o tym można by napisać książkę, ale dla pełnego obrazu - wzięłam wyniki (nawiasem fatalne) uzyskane za pośrednictwem tej kliniki z vetlabu do mojego lokalnego "zwyklego" weta. Wet złapał sie za głowę i kazał wszystko powtórzyć, bo podobnież metoda robienia tych badań na maszynach jest o kant dupy roztrzaść za przeproszeniem. Więc powtórzyliśmy wszystko za kolejne 500 zł. Te same parametry wykonane w innym laboratorium i nagle wszystkie w granicach normy... Bez żadnych dziwacznych i wyimaginowanych odchyleń, które wyszły w Orzeszu (co stan kota potwierdzał, bo jest zdrowy jak rydz). Konkluzje do wyciągnięcia na własną rękę. Dodam tylko ze w ciągu 4 miesięcy "leczenia" zostawiłam tam min z 5k.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 59 gości