Niestety kontakt z tą "kliniką" pozostanie w mojej pamięci na zawsze!
Poszłam z moim kotem na pobranie krwi przed zabiegiem sterylizacji. Mój kot z natury jest spokojny jak baranek, takie przysłowiowe cielę
(rodowity Brytyjczyk 8 miesięcy). Pani doktor, która nas przyjmowała kazała mi trzymać kota z przodu, a mojemu mężowi z tyłu, sama nieporadnie wbijając się w łapkę mojego kota. Zrobiła to tak profesjonalnie, że kot aż miałknął z bólu i w instynkcie ugryzł mnie w rękę. Wtedy pani doktor wezwała drugiego lekarza do pomocy, założyła ochraniacz na głowę i resztę ciała kota, i wtedy ponownie wbijała się w jego łapkę, tym razem z sukcesem. Pani doktor nawet się nie zainteresowała moim ugryzieniem, nie wspominając już o tym, że nie przemyła mi ręki, nie zdezynfekowała. Za całą imprezę zapłaciłam 80 zł. Po południu miałam zadzwonić, by dowiedzieć się o wyniki badań. Wtedy zapytałam, co mam zrobić z ręką, gdyż bardzo spuchła, jest zaczerwieniona i boli. Dodałam, że martwię się o nią, bo choruję na cukrzycę. Pani doktor odpowiedziała "nie wiem, proszę się udać do lekarza pierwszego kontaktu". Jak po kastracji, moja mama z ciocią poszły odebrać kota,kot leżał senny na wysokiej półce. Mama poprosiła tym razem Pana doktora o podanie kota na kocyk, który miała w rękach, gdyż półka była za wysoko by do niej dosięgnąć, pan doktor powiedział, by same wzięły kota. Na uwagę, że jest za wysoko i nie chcą by kot cierpiał, pan doktor odpowiedział - "to lepiej by mnie ugryzł?".
Kot na szczęście doszedł już do siebie, ale ja niestety nie. Ciągle siedzę w szpitalu, po trzech operacjach i amputacji palca wraz z kością. Jestem tu już 3 tygodnie i ciągle nie wiem, kiedy mnie wypuszczą. Gdy moja mama z mężem poszli zrobić tam awanturę z nadzieją, że poczują się do odpowiedzialności, oni tylko skwitowali, że nie mogli nic zrobić, by nie stresować kota !!!!!!!
Kocham mojego kota i nie winię go za to co się stało, choć dużo ludzi i lekarzy pytało mnie, czy poznałam się już kota? Ja odpowiadam, że nie, bo to teraz moja główna pociecha, do której tęsknię, bo od miesiąca go nie widziałam
Tak więc, przestrzegam wszystkich przed tą "kliniką" jeśli zależy wam nie tylko na zdrowiu zwierząt ale i swoim.