Chciałam polecić ludkom z Wrocławia szczególnego weterynarza, przesympatycznego dla zwierząt i ich włascicieli. Dr Piotr Stochnij z ul. Grabiszyńskiej 46. Absolutny fachowiec, oddany i rozumiejący histeryczne wielbicielki kotów. Szczerze polecam, zainteresownym służę dodatkowymi informacjami.
10.2010 KAMIA pisze:Teraz jest na ul. Trwałej 7 http://www.dolvet.pl/
kasiek41 17.11.2012 pisze:
ODRADZAM!!! Absolutnie omijajcie lecznicę na Trwałej i doktora Stochnija.
Rok temu straciłam przez niego moją 17 letnią kotkę. Owszem lekarz jest niby bardzo sympatyczny. Dwa lata wcześniej byliśmy u niego i wtedy też odnieśliśmy wrażenie że to lekarz z powołania, sympatyczny, mający podejście do zwierząt - NIC BARDZIEJ MYLNEGO!!!
Zgłosiłam się do lecznicy z moją kotką, gdyż od kilu dni kotce leciała łezka z oka. Dziś to dla mnie banał, ale wtedy to mnie zaniepokoiło, gdyż kotka była z nami od małego i nigdy nie chorowała.Doktor Stochnij obejrzał kota, stwierdził wizualnie że kotka ma jakiś taki szeroki pyszczek po jednej stronie i pewnie jest to wina złego stanu zębów - prawdopobnie pod zębem zebrała się ropa i zatkała kanalik łzowy. Umówił się następnego dnia ze mną na zabieg. Zaniosłam kotkę a wychodząc z lecznicy rozryczałam się jak głupia tak jakbym wiedziała co się stanie.
Doktor Stochnij dał kotce narkozę i DOPIERO w trakcie zabiegu zrobił kotce badania ( w tym zdjęcie RTG) które potwierdziło, że kotka absolutnie nie ma żadnej ropy pod zębami a jest to po prostu rozrzedzenie kości po jednej strony pyszczku i wynika to z wieku kotki.PRZED ZABIEGIEM NIE ZROBIONO KOTCE ŻADNEJ DIAGNOSTYKI KTÓRA POTWIERDZAŁABY PRZYPUSZCZENIA DOKTORA STOCHNIJA i STWIERDZAŁA KONIECZNOŚĆ ZABIEGU.
Mimo tego kotka dostała narkozę i usunięto jej zęby. Po zabiegu kotka miała podawane leki więc jeszcze codziennie byłam w klinice. Niestety kotka po zabiegu przestała całkowicie jeść, z dnia na dzień zaczęła mi słabnąć, słaniała się na nogach aż wreszcie dostała mocznicy i mimo jej ratowania przed dwa tygodnie odeszła. Przeżyliśmy to strasznie.
Dodam jeszcze że ratując kotkę codziennie byłam w lecznicy na kroplówkach, kotka dostawała leki itd. Zapłaciłam za to mnóstwo pieniędzy. Gdy z kotką było już źle oczywiście nie było szans, aby ktoś z kliniki przychodził do domu, aby podawać kotce kroplówki. Znalazłam jednak innego weterynarza, z powołania, który jak zobaczył kotkę w tak bardzo ciężkim stanie przychodził do mnie co wieczór, podawał leki, kroplówki itd. Próbował ją ratować.
Do dziś nie możemy się pogodzić z tym co oni zrobili. Wszyscy w rodzinie, koleżanki z pracy itd. mówili mi, że ewidentnie naciągnęli mnie na pieniądze, że powinnam sprawę oddać do sądu - rzeczywiście nie było żadnych przesłanek aby kotu robić zabieg. Poza tym co to za lekarze, którzy robią zabieg a przed zabiegiem nie robią żadnej diagnostyki, która potwierdzałaby jego konieczność. Ja jakoś po tej wcześniejszej wizycie u doktora Stochnija miałam do niego zaufanie i naprawdę pewnych rzeczy nie zauważyłam, myślałam że oni wiedzą co robią tym bardziej, że przy obu wizytach zawsze były przy nim dwie inne lekarki.
Po odejściu kotki ( czego nie możemy przeboleć do dziś bo był to członek naszej rodziny i byłby z nami gdyby nie ten pseudo weterynarz) wystosowałam do lecznicy "odpowiednie pismo". Opisałam całą sytuację, napisałam że uważam że naciągnięto mnie ewidentnie na pieniądze i zwierzę straciło przez nich życie ( zwierze zdrowe, bo lecąca łezka z oka to nie choroba).
Zagroziłam lecznicy, że po pierwsze oddam sprawę do sądu i tak tego nie zostawię. Po drugie zarządałam zwrotu wszystkich kosztów. Wyobraźcie sobie że pieniądze mi zwrócono na podane konto i zrobiono to po cichu, w ostatnim dniu terminu jaki im wyznaczyłam. Nikt od tamtej pory nie skontaktował się ze mną, nie odpisał, nie zadzwonił - pewnie nikt nie miał odwagi,tchórze aby nawet zwyczajnie mnie przeprosić.
Zwrócono mi pieniądze więc przyznano się do błędu i zgodzono się z tym, że mnie naciągnęli.
Dlatego odradzam wszystkim aby tę lecznicę omijali szerokim łukiem.
Ci co tam chodzą ze swoimi pupilami kiedyś będą żałować ale wtedy będzie za późno. Ja też do nich chodziłam, też niby wydawali mi się kompetentni ale do czasu tego zabiegu.
Im zależy tylko na kasie a absolutnie nie na zdrowiu zwierząt. Życzę wszystkim aby w porę się opamiętali i przestali korzystać z ich usług bo potem będą płakali tak jak my.
W styczniu miną dwa lata od odejścia naszej kotki a my płaczemy po niej dalej i nigdy się z tym odejściem nie pogodzimy, bo to była śmierć bez żadnego powodu - wyłącznie z chciwości tego lekarza.