Muńka pisze:Może ktoś zna weterynarza, który specjalizuje się cukrzycą u kotów, lub zajmuje się takimi trudnymi przypadkami?
Nie znam, mimo, iż mieszkam w Warszawie, a z kotem chorym na cukrzycę (zachorował w wieku 16 lat) jeździłam do kliniki małych zwierząt SGGW (teoretycznie najlepsze z możliwych miejsc).
Chciałam nawet zebrać i opisać moje cukrzycowe doświadczenia z kotem, ale nie byłam i nie jestem jeszcze w stanie o tym pisać. Mo kot nie żyje (nie z powodu cukrzycy).
Przekonałam się, że koty leczą jak małe psy i generalnie ordynują Caninsulin. Zaliczyliśmy w ten sposób kilka niedocukrzeń i wówczas zaczęłam czytać wszystko o cukrzycy u kotów na anglojęzycznych portalach i uważniej patrzeć weterynarzom na ręce. Powiem wprost- nie znalazłam nikogo biegłego w sprawach kociej cukrzycy.
W pewnym momencie nie znajdowałam odpowiedzi na moje pytania i byłam odsyłana do innych lekarzy z tekstem: "bo pani będzie wiedziała o co zapytać..."
Skończyło się na zakupie glukometru (do oznaczania glukozy z możliwie najmniejszej objętości krwi) -sama robiłam pomiary glukozy w krwi (z żyły na uchu), zakupach w Irlandii insuliny bydlęcej -bodaj najlepszej dla kotów (mojego kota ustawiłam na Hypurine Bovine Lente), a na wypadek hipoglikemii- glukoza w żelu, ampułki z glukozą do podań dożylnych i pen z glukagenem.
Może coś się zmieniło w tej kwestii -życzę powodzenia!
Aha, odsyłali mnie do jakiejś 'kociej' kliniki (-"Myszkin" w Wwie) -Że tam powinni mieć lepsze pojęcie...