Może ktoś z was będzie umiał coś podpowiedzieć. Nieco ponad miesiąc temu przygarnęliśmy (z resztą znalezionego przez forum miau) 14letniego kota Leona. Jak to bywa z okazami zdrowia, które nigdy nie chorowały i nie trzeba było z nimi chodzić do weterynarzy, okazało się, że różowo nie jest.
Obadany przewód pokarmowy w normie, w wynikach wyszły podwyższone enzymy wątrobowe: Alat - 878, Aspat - 139. USG w normie, nieznacznie powiększony układ żółciowy. Wet uznał, że zapalenie wątroby, trzeba podawać leki. Przez trzy tygodnie co 3-4 dni dostawał w zastrzykach witaminy (Combivit, Intravit B12), codziennie hepatil. Powtórne badanie krwi wykazało, że Alat - 1200, Aspat - 215.
To wzystko u kota który normalnie je, pije sporo, wypróżnia się regularnie, dba o siebie, nie daje oznak, że cokolwiek go boli, ma mnóstwo energii.
Ostatnio wet rozłożył ręce i powiedział, że kompletnie nie rozumie, że wyniki nie pasują do kota i że jedyne co jest w stanie wymyślić, to to, że może wyjście do lekarza jest dla niego tak dużym stresem (jest rzeczywiście), że to stres przekłamuje wyniki i w rzeczywistości jest wszystko ok. Zasugerował żeby przyjść następnym razem, podadzą środki uspokajające i wtedy zrobią badania.
Macie jakiś pomysł? Polecicie jakiegoś lekarza? Jesteśmy z Ochoty więc wolałabym nie jechać zbyt daleko, szczególnie, że jestem bez samochodu, a świeżo po operacji.