Mój Boże, mój kocurek dotarł pod drzwi domu nad ranem z ogromną raną łapki. Ledwo żył. Od razu weterynarz, zastrzyki, maść, opatrunek ... Złamania nie ma, ale wet stwierdził - wnyki.
W jednym miejscu z rany sączy się ropa. Przemywam rivanolem. Łapka jest bezwładna. Boje się, że będzie amputowana, płakać mi się chce. Miałam być u weta wczoraj, ale chora babcia i trzeba było ją wozić po lekarzach. Jutro jadę koniecznie, serce mi pęka jak patrzę kiedy człapie z tą podwiniętą łapką....