Witam serdecznie
dzwoneczki mojego kochania też przestaną za jakiś czas dzwonić...
Teraz na poważnie, jestem obecnie na etapie dowiadywania się wszystkiego co możliwe o kastracji. Czytam sporo jak i dowiaduję się bezpośrednio u Wet-ów. Moja, a raczej mojego kiciusia pierwsza kastracja, dociekliwość i weterynarzy błedne diagnozy - są przyczyną: szukania, szukania, szukania.
Nie chcę teraz rozprawiać nad wyższością „wziewki“ nad narkozą injekcyjną, każdy przypadek jest indywidualny jak słusznie dowodzi przypadek Nordstjerna i z chęcią wypowiem się obszerniej o swojej wiedzy w oddzielnym poście. Powiem tylko ogólnie, że jestem za narkozą wziewną, uznawaną słusznie na świecie jak i wg. mnie za najbezpieczniejszą metodę znieczulania ogólnego (zdecydowanie mniejsze obciążenie serca, układu krążeni, wątroby czy nerek) jak i możliwość szybkiej reakcji w razie niepożądanej reacji organizmu bądz komplikacji (przez ukryte bądz niewykryte! schorzenia) – przez przerwanie dopływu gazu, jest wspaniałą sprawą. Monitoring przed jak i w trackie jest niezmiernie ważny i nie przeceniam tego absolutnie. Stąd pakiet badań kiciuś będzie miał bez wzgl. na to że to przecież „wziewka“, w tłumaczeniu najbezpieczniejsza metoda znieczulenia ogólnego.
Węszę wszędzie bo znam przypadek, usuwania kamienia nazębnego przy narkozie injekcyjnej u dwuletniego psa z pełnym pakietem badań, która zakończyła się śmiercią... reanimacja zakończona niepowodzeniem, sekcja wykazuje „ukryte schorzenie serca“ mimo wielkokrotnych wcześniejszych badań, u kilku Wet-ów – nie wykryta!! (pies rasowy)
Wyjątkowe sytuacje, jak u Nordstjerna są mi już niestety również znane, stąd moja dociekliwość...
Mam w tym przypadku inne pytania/wątpliwości.
Mianowicie jedna wypowiedz zbiła mnie z tropu, dając mi do nieźle do myślenia... a w szczegolnosci to zdanie:
Nordstjerna pisze:Przed wprowadzeniem kota w narkozę wziewną trzeba i tak zastosować premedykację zastrzykiem, zanim zastosuje się anestetyk wziewny (w weterynarii zazwyczaj jest to halotan albo izofluran, środki mówiąc oględnie nie najnowszej generacji - cóż , koszty...).
Przyznaję nie wiedziałam, że przy „wziewce“ stosowana jest premedykacja... Nie jestem ignorantką, przyznaję szczerze że takiej informacji po prostu nigdzie jeszcze nie uzyskałam, pytałam, czytałam, szukałam... Fakt, że przypadku jaki opisuje N. istniała niewydolność układu oddechowego, stąd w związku z moją dociekliwością teraz rozumiem zastosowany domitor i wybudzenie antisedanem... ale wracjąc do halotanu albo izofluranu, określenie „przestarzałe“ wg. Nordstjerna dla mnie jako laika – zaniepokoiło delikanie mówiąc.
Są właściciele kotów, dla których nie ma znaczenia pieniądz, jeśli chodzie o zdrowie kota czy innego zwierzaczka, wiem też że drogie specyfiki w większości lecznic nie są „chodliwe“ z braku zainteresowania, inaczej mówiąc są za drogie i nie schodzą... jednak może znajdzie się ktoś, kto wie jaki odpowiednik (czy taki wogóle na rynku polskim istnieje) można zastosować?
Skupiłam się na tym problemie, nie umniejszam umiejętności i wiedzy dobrego weta i anestezologa, wiem że dobry wet jest kroplą w morzu, ale też bez sprzątu i najlepszy wet cudu nie uczyni. Mówię to bo mam zaufanego wet-a, który niestety nie jest „wyposażony w sprzęt“ nie mówiąc o wziewce, a na narkozę injekcyjną się nie zgodzę. Moj Wet mi odradzał narkozę „strzykawkową“ mimo wcześniejszcych kompleksowych przecież badań. Nic w życiu pewne, ale zdarza sią jeden przypadek na 100 (o jeden za dużo jak dla mnie), że po narkozie injekcyjnej może się zwierzak nie wybudzić..
Nieodzwone było, że jako kociara zawitam tutaj, pytając, zastanawiając się, przedstawiając swoje rozterki, szukając odpowiedzi...