
Ale muszę powiedzieć, gwoli sprawiedliwości, że ja tam miałam tam skrajnie odmienne doświadczenia mimo analogicznej sytuacji zdrowotnej kota: Tycia trafiła tam do okulisty przekierowana z Krakvetu z wylewem krwi do oka. Pierwsze co zrobili to badania krwi, i potem przez następne dwa i pół roku, kiedy Tycia była pod opieką Rudnickiego miała zlecane badania co pół roku, pełna morfologia i T4 (miała nadciśnienie, szwankowały jej nerki, a w ostatnich 10 miesiacach doszła jeszcze nadczynność tarczycy). Jedyne o co mogę się przyczepić, że Mazur bez sensu kazała jej to oko zakrapiać mimo, że zdiagnozowali już, że przyczyną wylewu było nadciśnienie. Nie było zresztą żadnego stanu zapalnego, tylko, jak już się krew wchłonęła, to została zniekształcona źrenica. No ale ja do Mazur już potem nie chodziłam, tylko do Rudnickiego.
Kotka już odeszła, bo od zimy mimo diety, leków i suplementów stan nerek bardzo się pogorszył, a z racji jej charakteru (bardzo źle znosiła wizyty u weta i wszelkie zabiegi) nie chcieliśmy jej męczyć uporczywą terapią, no ale ona miała prawie 14 lat jak trafiła do Rudnickiego i ponad 16 kiedy podjęliśmy decyzję o uśpieniu.