Historia jak z serialu

Ta historia to w sumie jest jak z jakiejś wzruszającej książki.
Znalazłam psa. Mały, szorstkowłosy kundelek. Taka ieszanka sznaucera miniaturowego z jamnikiem standardowym szorstkowłosym. Gdy go znalazłam, cicho go zawołałam. Nieprzyszedł, ale gdy poszłam dalej, on podreptał za mną. Odprowadził mnie do domu, ale "odstraszyła" go moja sunia (nielubi zwierząt i jest 3 razy większa). Piesek ze smutnym wyrazem pysia poszedł tam, gdzie go widziałam
3 tygodnie puźniej znów go zobaczyłam. Przebiegł przez ulice i spojrzał wesoło na mnie. Uśmiechnełam się. Znów podreptał za mną do domu. W tym czasie po raz pierwszy go pogłaskałam a on na to jak na lato
Gdy przydreptalismy oboje do domu, moja Dorcia tym razem na niego nieszczekała tylko chciała, żeby Misio (bo tak go nazwałam) lizał ją w miejscach intymnych (ma chyba nawrut ropamaciczego i mam pujść z nią do weta). Dałam Misiowi troche wody. Oczywiście wypił i nadal lizał Dorcie. Potem chciałam, by mama pogłaskała Misia. Bał się. Myślałam, że był bity przez swojego byłego właściciela
Tego samego dnia pojechałam rowerkiem z mamą do sąsiedniej miejscowości w poszukiwaniu stadniny koi. On za mną pobiegł. Krzyczałam, zeby został, ale on biegł szybciej. Potem, gdy się okazało, ze miejscowość do której pojechałam jest rozległa i trzeba podjechac z innej strony, a już się nieopłacało jechać, mama zaproponowała wyjazd nad rzekę. Skoro się Misiu przypałętał. Jak powiedziała, tak zrobiła. Misiu dzielnie za mną biegł. Mądry z neigo pies, bo jak zobacyzł chodnik, odrazu na niego wbiegł. Gdy dotarliśmy na miejsce, mama poszła kupić jedzenie w barze, a ja i Misiu zostaliśmy sami. Było bardzo miło, a gdy mama wruciła nakarmiłyśmy go, a piesio przekonał się do mamy. Minoł dzień, a Misio dzielnie leżał przy mojej bramie. Następnego dnia gdzieś pobiegł, a wrucił o 23:00. Następnego dnia to samo, ale mama widziała go na poczcie
W nocy Misiek obudził szczekaniem mojego brata. Kazał mi go odstraszyć i żeby już się niekręcił koło domu. Następnego dnia, gdy mój brat poszedł do sklepu, ekspedientka i klijentka rozmawiały, co by zrobić z tym piesiem. Brat powiedział, jak się znalazł, a okazało się, że klijentka to jest jego pani. Szukali się nawzajem 2 lata, a właścicielka Misia straciła nadzieję, że on jeszcze żyje, bo uciekł mając złamane żebro. Właścicielka powiedziała, że go wykąpie i uczesze. Pewnie teraz siedzi sobie na kanapie i myśli
-Ach. Jak dobrze być w domu
Jutro może do niego zajrze to może będe miała zdięcia
Znalazłam psa. Mały, szorstkowłosy kundelek. Taka ieszanka sznaucera miniaturowego z jamnikiem standardowym szorstkowłosym. Gdy go znalazłam, cicho go zawołałam. Nieprzyszedł, ale gdy poszłam dalej, on podreptał za mną. Odprowadził mnie do domu, ale "odstraszyła" go moja sunia (nielubi zwierząt i jest 3 razy większa). Piesek ze smutnym wyrazem pysia poszedł tam, gdzie go widziałam


Gdy przydreptalismy oboje do domu, moja Dorcia tym razem na niego nieszczekała tylko chciała, żeby Misio (bo tak go nazwałam) lizał ją w miejscach intymnych (ma chyba nawrut ropamaciczego i mam pujść z nią do weta). Dałam Misiowi troche wody. Oczywiście wypił i nadal lizał Dorcie. Potem chciałam, by mama pogłaskała Misia. Bał się. Myślałam, że był bity przez swojego byłego właściciela


-Ach. Jak dobrze być w domu

Jutro może do niego zajrze to może będe miała zdięcia