Afatima pisze:U mnie dziś też rocznica. Pusto.
O jak bardzo źle
Ja po raz pierwszy od 8 lat, byłam w tych dniach w pracy. Zawsze brałam wolne.
Pusto. Dookoła i w środku.
Cheetos pisze:Aia, nie wiedziałam, że straciłaś (kilka lat temu) psa. Bardzo mocno Cię ściskam, bo trochę wyobrażam sobie, jaki to ból.
Mój pierwszy pies jest nastolatkiem, drugi - mój najukochańszy - ma dopiero trzy lata, a zdarzają się dni, że myślę, co będzie, jak ich nie będzie. Nie widzę tego. Psy to najwspanialsze stworzenia, jakie znam.
Cheetos, dziękuję Ci. Dużo lat minęło... chyba... Z drugiej strony wszystko nadal namacalne.
Nie da się przygotować na takie pożegnanie, jedynie mieć nadzieję, że nadejdzie, jak najpóźniej i najspokojniej, jak tylko się da. Lekiem jest chyba jedynie kolejna istota, do przytulania i kochania.
Miałam w zeszłym roku mocny kryzys czy może jednak nie wziąć pod swój dach czworonoga. Ale jak mi się noga powinie (a podwinęła, bo ją naderwałam, ze złamaniem, więc byłam unieruchomiona na kanapie przez 2 m-ce z dostawami jedzenia raz w tyg...), to co? tylko oddać by pozostało. Wiadomo, że tak nie umiem.
Oby to się kiedyś zmieniło.