Historia Rawka.

Kiedy wracaliśmy z wycieczki do Sącza, pod koła wpadł nam mały piesek. Byłam przekonana, ze go zabiliśmy, ale okazało się, że biedak leży przytomny na poboczu i czeka na naszą pomoc. Zadzwoniliśmy na policję, a ci znaleźli nam najbliższego weta (była noc i musieli nam znaleźć dyżur). Okazało się, że Rawek (bo tak go nazwaliśmy) ma złamaną tylną łapkę, pękniętą miednicę i stłuczoną wątrobę, a oprócz tego parę ranek, które brzydko krwawiły i wyglądały paskudnie, ale okazały się stosunkowo niegroźne.
To było 11 sierpnia.
Od tego czasu psinka przeszła operację składania kości łapki i przeleżała swoje u weta (therion w myślenicach). Dowiedzieliśmy się, że Rawek ma około 5-6 miesięcy (wet określiła to po zębach) i był ogromnie zaniedbany. Był potwornie wychudzony i przez pierwsze dni dosłownie rzucał się na jedzenie (teraz jest już bardziej wybredny
). Pchły dosłownie go zżerały. Prawdopodobnie nie miał własciciela, ew. dostawał na wsi chleb zamoczony w mleku (słowa weterynarz) i miał radzić sobie sam, bo przecież nikt się nie będzie rozczulał nad psem.
Na razie Rawek jest u nas. Gips ściągną mu za jakiś tydzień, dwa. Pęknięta miednica jeszcze się nie zrosła, przez co musimy mu bardzo ograniczać chodzenie (a chciałby i robi to rewelacyjnie na dwóch łapach jak tylko go spuścić z oczu
). Ponieważ to chłopczyk nie da mu się założyć usztywniających majtek, ale z drugiej strony nigdy nie będzie rodził, więc jego miednica nie musi być super-idealna. Pozostałe ranki już się wygoiły. Niestety okazało się, ze ma wadę stawu w drugiej łapce (nie związaną z wypadkiem) i czeka go kolejna operacja.
Piszę to, bo po cichu liczę, że może znajdzie się ktoś, kto Rawka przygarnie. Mamy już dwa koty, a nasz tryb życia nie bardzo pozwala na trzymanie psa - często nie ma nas w domu, czasem wyjeżdzamy. Kotom zbytnio nie przeszkadza jak kogoś nie ma pare godzin w domu (i tak w dzień śpią
), ale z psem to inna para kaloszy.
Oddalibyśmy go już całkiem wyleczonego czyli dopiero za jakiś czas.
Piesek jest przekochany. Uwielbia towarzystwo ludzi i wpada w panikę gdy ktoś go zostawia (dlatego podejrzewamy, ze ktos go już kiedyś zostawił). Jest bardzo posłuszny, wesoły. Uwielbia pieszczoty i jest ogromną przylepą. Ostatnio zaczął się dogadywać z moimi kotami (wcześniej on na nie warczał, a one go unikały). Moze nie jest to jeszcze wielka miłość, ale wie, ze to domownicy i ostatnio nawet starał się zaprosić Maję do wspólnej zabawy (ona niestety zupełnie go olała - okrutna
).
Jestem pewna, ze osoba, która go przygarnie zyska prawdziwego, nieodłacznego przyjaciela.
Piesek waży teraz jakieś 8-9 kg. Nabrał już trochę ciałka (nie jest gruby - po prostu nie jest już wychudzony). Jako dorosły będzie ważył pewnie ok. 15 kg. Został odrobaczony, nie ma już pcheł.
Tu jest zdjęcie sprzed jakiegoś tygodnia (jak było jeszcze ciepło
) Widac łapkę w gipsie.
A tu fotka jeszcze u weta jakiś dzień - dwa po wypadku.
To było 11 sierpnia.
Od tego czasu psinka przeszła operację składania kości łapki i przeleżała swoje u weta (therion w myślenicach). Dowiedzieliśmy się, że Rawek ma około 5-6 miesięcy (wet określiła to po zębach) i był ogromnie zaniedbany. Był potwornie wychudzony i przez pierwsze dni dosłownie rzucał się na jedzenie (teraz jest już bardziej wybredny

Na razie Rawek jest u nas. Gips ściągną mu za jakiś tydzień, dwa. Pęknięta miednica jeszcze się nie zrosła, przez co musimy mu bardzo ograniczać chodzenie (a chciałby i robi to rewelacyjnie na dwóch łapach jak tylko go spuścić z oczu

Piszę to, bo po cichu liczę, że może znajdzie się ktoś, kto Rawka przygarnie. Mamy już dwa koty, a nasz tryb życia nie bardzo pozwala na trzymanie psa - często nie ma nas w domu, czasem wyjeżdzamy. Kotom zbytnio nie przeszkadza jak kogoś nie ma pare godzin w domu (i tak w dzień śpią

Oddalibyśmy go już całkiem wyleczonego czyli dopiero za jakiś czas.
Piesek jest przekochany. Uwielbia towarzystwo ludzi i wpada w panikę gdy ktoś go zostawia (dlatego podejrzewamy, ze ktos go już kiedyś zostawił). Jest bardzo posłuszny, wesoły. Uwielbia pieszczoty i jest ogromną przylepą. Ostatnio zaczął się dogadywać z moimi kotami (wcześniej on na nie warczał, a one go unikały). Moze nie jest to jeszcze wielka miłość, ale wie, ze to domownicy i ostatnio nawet starał się zaprosić Maję do wspólnej zabawy (ona niestety zupełnie go olała - okrutna

Jestem pewna, ze osoba, która go przygarnie zyska prawdziwego, nieodłacznego przyjaciela.
Piesek waży teraz jakieś 8-9 kg. Nabrał już trochę ciałka (nie jest gruby - po prostu nie jest już wychudzony). Jako dorosły będzie ważył pewnie ok. 15 kg. Został odrobaczony, nie ma już pcheł.

Tu jest zdjęcie sprzed jakiegoś tygodnia (jak było jeszcze ciepło


A tu fotka jeszcze u weta jakiś dzień - dwa po wypadku.