Protestuję

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Wto maja 13, 2008 22:14 Protestuję

Niniejszym protestuję przeciwko psom spuszczanym ze smyczy na osiedlach mieszkaniowych.

Dlaczego ci sami psiarze, domagający się przestrzegania UoOZ ignorują regulacje prawne dot. wyprowadzania psów na smyczy?

Jakim prawem, moje podwórko, jest własnością psów a właściciele spuszczonych, 40 kilowych potworów, pyskują, że kot ma siedzieć w domu?

Widać w ich mniemaniu są zwierzęta lepsze i gorsze. Rasa panów.
Najgorsze jest, że wyjścia z sytuacji brak. Na policję nie ma co liczyć a zwierzaka (skądinad sympatycznego) przecież nie zastrzelę w celu edukacji właściciela.
Chociaż, gdyby krew kocia się polała, zabiję na śmierć.

P.S> Futrzak cały, nawet nie przejęty, tylko mi jeszcze ręce latają.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 13, 2008 22:23

Ja protestuję z Tobą ! Między innymi dlatego, że się psów boję i każdy taki zwierzak spuszczony ze smyczy przyprawia mnie o palpitacje serca..
Niestety.. Czasem właściciele psów mają to do siebie, że niespecjalnie lubią koty.. Jakby nie można było tego pogodzić

annette88

 
Posty: 14574
Od: Nie lis 25, 2007 20:52
Lokalizacja: Wodzisław Śląski

Post » Wto maja 13, 2008 22:29

annette88 pisze:Jakby nie można było tego pogodzić


Można. :wink:

I jako opiekunka psa, który zawsze wychodzi na smyczy, a puszczany jest luzem tylko w miejscach uznawanych powszechnie w okolicy za `psie` miejsca [gdzie nie chodzą ludzie i nie bawią się dzieci]; psa, który, co podkreślam, jest nauczony nie gonić kotów - protestuję razem z Tobą.

BTW - najbardziej wnerwia mnie fakt, że opiekun psa biegającego luzem drze mordę na mnie, której pies jest na smyczy: "niech pani weźmie tego mordercę!!!". [Jestem szczęśliwa opiekunką drugiej już amstafki.] :evil:
Ostatnio edytowano Wto maja 13, 2008 22:40 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto maja 13, 2008 22:32

Popieram!
Ja rozumiem, że zdaniem każdego właściciela, jego kochany piesek jest niegroźny, nie gryzie, nie atakuje i w ogóle. I szczerze chcę wierzyć, że niesprowokowany tego nie zrobi. Ale pies, jak każde inne zwierzę, to tylko zwierzę - może się czegoś wystraszyć, spanikować, błędnie odczytać zachowanie np. dziecka w piaskownicy (o kocie nie wspominając)... w takiej sytuacji spuszczony ze smyczy bez kagańca pies może być po prostu niebezpieczny. Nawet najłagodniejszy i najmilszy. I to oczywiście nie jego wina, tylko właściciela, który jako jego opiekun powinien myśleć.
I jeszcze jedna sprawa... trochę żenująca... sprzątanie po pieskach mianowicie. Ja wiem, że to nie czas i miejsce i wątek na takie "gorzkie żale", ale od jakiegoś czasu naprawdę coraz bardziej mi to działa na nerwy. Ja wiem, że u nas jak na lekarstwo pojemników na ten rodzaj "odpadów" (o psich toaletach nie wspominając), ale czy naprawdę tak ciężko wziąć ze sobą na spacer ze zwierzakiem łoaptkę/szufelkę i jakąś torebkę i wrzucić po prostu do zwykłego śmietnika? Czy naprawdę każdy trawnik musi być psimi qpkami upstrzony jak, nie przymierzając, stokrotkami? Zwłaszcza, że jeszcze taka chihuahua i jej odchody to pikuś, ale taki wilczur czy inny doberman?

Yenna

 
Posty: 120
Od: Śro kwi 30, 2008 22:27

Post » Wto maja 13, 2008 22:41

Agn pisze:
annette88 pisze:Jakby nie można było tego pogodzić


Można. :wink:

I jako opiekun psa, który zawsze wychodzi na smyczy, a puszczany jest luzem tylko w miejscach uznawanych powszechnie w okolicy za 'psie' miejsca [gdzie nie chodzą ludzie i nie bawią się dzieci]; psa, który, co podkreślam, jest nauczony nie gonić kotów - protestuję razem z Tobą.

BTW - najbardziej wnerwia mnie fakt, że opiekun psa biegającego luzem drze mordę na mnie, której pies jest na smyczy: "niech pani weźmie tego mordercę!!!". [Jestem szczęśliwa opiekunką drugiej już amstafki.] :evil:


Wiem, że można.. To forum to udowadnia :)

p.s. Co za bezczelni ludzie.. Jak ja takich nie lubię.. Oj, potańczyła bym Ci ja z takim..

annette88

 
Posty: 14574
Od: Nie lis 25, 2007 20:52
Lokalizacja: Wodzisław Śląski

Post » Wto maja 13, 2008 23:00

Przyłączam się do protestu. Pies powinien być wyprowadzany na smyczy, a jeżeli jest z niej spuszczany to tylko i wyłacznie w kagańcu i musi być psem, który wraca na zawołanie właściciela. Denerwują mnie także ludzie, którzy nie zakładają psu kagańca w tramwajach i autobusach. Właściciela psów agresywnych nie przejmują się chyba potencjalnym zagrożeniem, jakim są ich psy, a właściciele psów potencjalnie łagodnych nie zdaja sobie chyba sprawy, że nie każdy ma ochotę bliżej zaznajomić się z ich ukochanym pieskiem i nie każdy lubi być obwąchiwanym przez psa.

Niedawno podczas spaceru zaatakował mojego fafika (grzecznie idącego na smyczy) trzykrotnie większy pies biegający po ulicy. Właściciel wyjechał ale bramy za sobą nie zamknął. Na szczęście mój pies nie ucierpiał wcale, czego nie można powiedzieć o agresorze. Nie został pogryziony przez mojego psa ale mojego wściekłego brata :) Ciekawe czy właściciel coś z tego wydarzenia wyniósł... i będzie zamykał już za sobą bramę.

Po tym spacerze jestem przerażona bezmyślnością ludzi. Trzymają wielkie psy mając płoty tej samej, co one wysokości. Spacerując prawie dwie godziny widziałam mnóstwo ujadających psów, które trzymały przednie łapy na płocie. Zetknęłam się tylko z 2 domami, które mialy solidne, wysokie ogrodzenie.
Obrazek
"Jeśli powiedzą nam – chcecie za wiele –
jasne, że tak, chcemy za wiele, chcemy więcej, chcemy osiągnąć wszystko"

AKowiec

 
Posty: 823
Od: Wto cze 26, 2007 9:41
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro maja 14, 2008 10:34

Popieram

Z tym, że mnie denerwują też qupy w piaskownicach pozostawione przez koty "wychodzące".

A co do psów to najbardziej wkurzające są małe wypierdki i ich właściciele, którym się wydaje, że jak mają takiego szczurka to nie musi być wychowany i prowadzany na smyczy. I takie chihuahua czy "ratlerki" rwą się do mojego prawie 50cio kilowego cukiereczka, a jego cierpliwość niestety ma swoje granice. I gdyby nie to, że jest bezwzględnie posłuszny, to zapewne już wielokrotnie skończyłyby się takie spotkania tragicznie... dla szczekaczy 8)

Tak więc jak widać kij ma zawsze dwa końce :wink:

bonusowa

 
Posty: 31
Od: Śro maja 07, 2008 11:07
Lokalizacja: Gdańsk/ Oxford

Post » Śro maja 14, 2008 18:30

bonusowa pisze: mnie denerwują też qupy w piaskownicach pozostawione przez koty "wychodzące".

Ja jestem w ogóle przeciwna "wychodzeniu" kotów, nawet z właścicielem, w szelkach (po tym, jak na moich oczach mojej znajomej kocur z szelek niemal uciekł).

bonusowa pisze:A co do psów to najbardziej wkurzające są małe wypierdki i ich właściciele, którym się wydaje, że jak mają takiego szczurka to nie musi być wychowany i prowadzany na smyczy. I takie chihuahua czy "ratlerki" rwą się do mojego prawie 50cio kilowego cukiereczka

Bo to chyba "działa" na tej zasadzie, że im mniejszy, tym więcej i głośniej szczeka :wink: :lol: .

Yenna

 
Posty: 120
Od: Śro kwi 30, 2008 22:27

Post » Czw maja 15, 2008 9:28

Tak, ja też bym kota (jak i psa) samego nigdy nie wypuściła, ale wiem, że na forum są zwolennicy "wolności" kotów. I skoro buntować się przeciw qupom, to na całego :lol:

Mój Bonusek jak widzi takie szczekacze, to robi śmieszną minkę, jakby chciał spytać: "Mamusiu, co to jest?" :lol: Czasem mam wrażenie, że on nie zdaje sobie sprawy z tego, że to też psy :roll:

bonusowa

 
Posty: 31
Od: Śro maja 07, 2008 11:07
Lokalizacja: Gdańsk/ Oxford

Post » Czw maja 15, 2008 13:52

Też się z tym zgadzam,kiedyś bokser rzucił się na moje Koty,a dziecko które z nim szło wołało tylko spokojnie "Spajki,Spajki" :evil: :evil: :evil: Dla takich ludzi inne zwierzęta się chyba nie liczą oprócz ich psów.Moim Kotkom nic się nie stało,ale gdyby tak to normalnie bym chyba właścicieli......

Kinga-Kotki

 
Posty: 1835
Od: Pon lip 03, 2006 15:52
Lokalizacja: Oleśnica

Post » Czw maja 15, 2008 14:08

Takie może głupie pytanie, ale... A co Twoje koty robiły na dworzu? Zrozumiem jeszcze spacerki w szeleczkach, ale mimo to trzeba zdawać sobie sprawę z nieodpowiedzialności innych i samemu być odpowiedzialnym. Ja wychodziłam an spacerki z freciszonkiem, ale puszczałam ją zawsze na łączce( na smyczy) gdy byłam pewna, że nie ma w pobliżu psów (mimo, że sama jestem psiarą).

Wymagacie od psiarzy, żeby sprzątali po swoich pupilach, prowadzali je na smyczy i w kagańcu, ale spójrzcie też na siebie. Na forum jest grono ludzi uważających, że kot niewychodzący jest nieszczęśliwy. A wypuszczane kociska załatwiają się w piaskownicach, w których bawią się dzieci. Chcecie wolności dla kotów, a gdzie psia wolność jak wszędzie mają na uwięzi chodzić. I nawet prowadząc kota na smyczy po chodniku należy liczyć się z tym, że może wybiec nagle jakiś pies i rozszarpać Waszego mruczka.

Poza tym psy w przeciwieństwie do kotów muszą wychodzić na dwór- kot kuwetę ma w domu.

Dla jasności: sprzątam po moim psie, spuszczam go ze smyczy w miejscach odosobnionych, lubię koty :wink:

bonusowa

 
Posty: 31
Od: Śro maja 07, 2008 11:07
Lokalizacja: Gdańsk/ Oxford

Post » Czw maja 15, 2008 19:13

Dobry wątek!Właściciel jest odpowiedzialny za swojego pupila,obojętnie,czy to kot,pies,krokodyl czy wąż boa/jeśli na dzikie zwierzę ma pozwolenie/.Domagamy sie praw dla zwierząt,ale sami ich nie przestrzegamy,bo są dla nas niewygodne.Smycz,kaganiec,opieka osoby dorosłej w przypadku psa to norma jak i sprzątanie po nim.Wysokie kary pieniężne/forsa na schroniska/ i już.Kocham psy,nie boję się ich,ale znam dziecko,które jąka się,bo przestraszył je duży pies,który zdaniem właściciela chciał się tylko pobawić.No ale dziecko /głupie,prawda?/ tego nie wiedziało.Zabieranie psa na zakupy i przywiązywanie go w pobliżu drzwi,gdzie trzęsie się ze strachu jest moim zdaniem okrutne.O zamykaniu w samochodzie w upał nie wspomnę.Koty są często dzikie,ale one unikają ludzi i swoje "skarby" dokładnie zakopują.Problem kotów jest innego rodzaju,one nie ugryzą,nie zaatakują.Niemniej jednak właściciel powinien pomyśleć,zanim kota wypuści.Pies musi wychodzić,kot nie i to jest zasadnicza różnica.Anglicy twierdzą,że mój pies świadczy o mnie i dla właściciela dyshonorem jest ujadający pupil.Ponoć na Crafcie/największa wystawa psia/ jest cichutko,bo psy są dobrze wychowane.I jeszcze jedno-zakazy wyprowadzania psów umieszczane na trawnikach są bez sensu,jeśli nie zapewnia się specjalnej psiej ubikacji.Po co więc one,skoro zmuszają do łamania prawa?

ewar

 
Posty: 56126
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw maja 15, 2008 20:16

bonusowa pisze:Popieram

Z tym, że mnie denerwują też qupy w piaskownicach pozostawione przez koty "wychodzące".



Szanowna Matko Polko , a może powołać Brać Sąsiedzką i zorganizować jakąś pokrywę na piaskownicę, bo to pewnie dziczki kupkają, a nie te wychodzące.

Na marginesie co zrobić z dziećmi hałasującymi w piaskownicy?? :wink: .

Post moj proszę traktować z przymrużeniem oka, o tak :wink:
Obrazek

kasia1

 
Posty: 2165
Od: Pon paź 24, 2005 20:59
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw maja 15, 2008 22:25

Yenna pisze:Ja jestem w ogóle przeciwna "wychodzeniu" kotów, nawet z właścicielem, w szelkach (po tym, jak na moich oczach mojej znajomej kocur z szelek niemal uciekł).


Olek też się zerwał jak zobaczył/usłyszał ptaszysko na drzewie.

Rozindyczyłem się tym zdarzeniem jak stare ptaszysko. Na spokojnie stwierdzam, że to moja wina bo trzeba wychodzić wtedy, kiedy ich nie ma. (godz. 1:00 w nocy + deszcz). Zbyt cenne jest są dla mnie moje futra, żeby je narażać. Na wieśniaków nie ma rady i się z tym, na razie, nie wygra. Może kiedyś sytuacja się poprawi, jak nasze sądy zaczną zasądzać odszkodowania za straty moralne, idące w dziesiątki tysięcy i kilku lekkomyślnych psiarzy, pójdzie z torbami za zagryzienie czyjegoś kota, szczurka czy czegokolwiek, z powodu zaniedbania kontroli. Mieszkam w blokowisku i widziałem sporo wyprowadzanych kotów i gryzoni. Ciekaw jestem co taki psiaż powie dziecku jak jego mały łagodny piesek, chcąc się pobawić, wyśle gryzonia za TM. Z drugiej strony, myślę, że całkowity zakaz spuszczania psów na obszarze miasta to przesada, Moga być wydzielone, mało uczęszczane tereny, gdzie byłoby to dozwolone, (Wrocław - tereny okołorzeczne) ale na terenie osiedli mieszkaniowych zakaz powinien być bezwzględnie egzekwowany. Tylko kto ma to robić?

Ostatnio, wyszedłem z Olem kilka razy no i teraz on co wieczór marudzi, łapkami w drzwi skrobie. No to mu gadam, że psy, że nie da rady, czekamy na deszcz. Wytłumacz kotu, że świat do psów należy. :(

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt maja 16, 2008 15:02

Co moje Koty robiły na dworze?-dobre pytanie a to odpowiedż:
moje Koty cały czas są na dworze i na dworze mają specjalny dom dla Kotów,a ten pies już kiedyś dziecko pogryzł więc to chyba leży w interesie właścicieli tego psa aby wyprowadzali go na smyczy jeśli jest niebezpieczny to chyba jasne!

Kinga-Kotki

 
Posty: 1835
Od: Pon lip 03, 2006 15:52
Lokalizacja: Oleśnica

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości