Mikroskopijna Pikulinka - operacja to jedyna szansa na życie

Pikulinka jest malutka. Tak mała że nawet nie jak pół kota, ale jak ćwierćkot. Waży ciut ponad 2 kg i ma już 6 miesięcy. Już, a może tylko?
Piku bardzo chciałaby żyć dalej, stać się dorosłym PSEM, poznać świat (jest niesamowicie ciekawska), znaleźć i pokochac swojego LUDZIA. Żeby jednak mogła żyć potrzebuje naszej pomocy- Piku ma wrodzona wadę obu kolan. Poważną. Operacja daje jej szansę na chodzenie i bieganie bez bólu, chociaż pewnie nigdy nie będzie skakać w taki sposób, jak zdrowe psy.
Piku była chyba czyjaś, bo umie się zachować w domu, stara się prosić o siusiu na dworze... cóż- kiedy jej wada stała się widoczna, ona sama zmieniła się w popsutą zabawkę, której naprawa byłaby kosztowna- a cóż, posute zabawki sie wywala
Operacja Pi będzie kosztować ok. 800-1000 zł. Każdy grosik jest na wagę złota, bo niestety moje fundusze są... własciwie ich nie ma. W tej chwili u nas mieszka Kraksa na wózku, niewidoma Ru z cukrzycą i stado kotów (w tym Bianka z chorą tarczycą i Maja z leczonym porażeniem). Mój własny pies też od jakiegoś czasu choruje (ma już ponad 14 lat...), więc pochłania tzw. "zasoby własne".
POMÓŻ PIKULINCE!!!!!
Piku bardzo chciałaby żyć dalej, stać się dorosłym PSEM, poznać świat (jest niesamowicie ciekawska), znaleźć i pokochac swojego LUDZIA. Żeby jednak mogła żyć potrzebuje naszej pomocy- Piku ma wrodzona wadę obu kolan. Poważną. Operacja daje jej szansę na chodzenie i bieganie bez bólu, chociaż pewnie nigdy nie będzie skakać w taki sposób, jak zdrowe psy.
Piku była chyba czyjaś, bo umie się zachować w domu, stara się prosić o siusiu na dworze... cóż- kiedy jej wada stała się widoczna, ona sama zmieniła się w popsutą zabawkę, której naprawa byłaby kosztowna- a cóż, posute zabawki sie wywala

Operacja Pi będzie kosztować ok. 800-1000 zł. Każdy grosik jest na wagę złota, bo niestety moje fundusze są... własciwie ich nie ma. W tej chwili u nas mieszka Kraksa na wózku, niewidoma Ru z cukrzycą i stado kotów (w tym Bianka z chorą tarczycą i Maja z leczonym porażeniem). Mój własny pies też od jakiegoś czasu choruje (ma już ponad 14 lat...), więc pochłania tzw. "zasoby własne".

POMÓŻ PIKULINCE!!!!!