Strona 1 z 3

Lena błaga o zycie

PostNapisane: Nie gru 02, 2007 18:19
przez Biafra
Lena kiedyś byla pięknym siwym koniem.
Przez 16 lat ciężko pracowala dla swojego wlaściciela, który nie zapewnil jej podstawowej opieki.
Teraz Lena jest wrakiem. Walczy o zycie.

Walczy podwójnie. Po pierwsze walczy ze swoim klalectwem, żeby mogla normalnie chodzić, po drugie walczy przed sądem aby już nigdy nie wrócila do swojego wlaściciela, który natychmiast sprzeda ją na karmę dla lisów- gdyż w chwili obecnej jej mięso nie posiada żadnej wartości.

Lena jest bardzo wyniszczona pracą. Ma niesprawną jedną tylną noge, a od ciągłego pokładania się na ziemii ogromną , otwartą, krwawiącą ranę na lokciu.
Mimo , że niesprawną nogę podciąga co chwilę do góry jak kogut, wlaściciel regularnie używa jej do prac polowych, leśnych, zaprzęga do wozu.
Lena porusza sie na trzech nogach, a czwartą przesuwa mocno pod brzuch i ciągnie po ziemii.
Do takiej patologii doprowadzil sam wlaściciel. Kupil Lenę jak byla źrebakiem, cale życie pracowala na jego utrzymanie...zachorowala na ochwat i nie byla leczona.
Ochwat na tylniej nodze wynika przede wszystkim z przeciązenia pracą.
W wyniku nagromadzenia plynu zapalnego doszlo do przemieszczenia kości kopytowej i rozerwania kopyta.
Lena nie miala na czym stać, a musiala pracować, więc instynktownie zaczela odciążać chorą nogę.
Noga byla coraz slabsza i coraz bardziej bezwladna, zaczęly zanikać mięśnie, a cala kończyna ulegla deformacji. Kopyto jest kompletnie plaskie, bez ściany bocznej z ogromną dziurą do wewnątrz.

Od tego momentu Lena wykorzystywala każdą chwilę, żeby się polożyć i odciążyć nogę. Wybierala zawsze ten sam bok, aż odgniotla się przednia noga...
Zrobila się narośl, potem guz, potem rana...tez oczywiście nie leczone, więc stwardnialo, zdziczalo, zaczęlo ropieć, krwawić...

Lena to imię robocze. Przywiozlam ją do siebie przedwczoraj i chwilowo tak ją nazwalam . Na prawdę nazywa się Baśka, ale mam nadzieję , że to już przeszlość.
Lena miala szczęście bo w jej wiosce powiatowy lekarz weterynarii potrafil i nie bal się napisać prawdę.A to wciąż rzadkie przypadki. Pani doktor wydala opinię , ze wlaściciel dopuścil się rażącego zaniedbania zagrażającego życiu zwierzęcia, a miejscowy wójt wydal decyzję o czasowym odebraniu konia i przekazaniu go do schroniska.

Lenę trzeba wyleczyć i odżywić...w między czasie sąd zadecyduje o jej dalszym losie. Czy wróci do wlaściciela, czy może zaslużyla już na emeryturę.

Bardzo proszę o pomoc dla Leny Trzeba ogromnej pracy i nakladów, żeby przywrócićją do normalnego zycia.
Wójt zobowiązal gminę do zwrotu kosztów leczenia Leny-na czas chwilowego pobytu konia w schronisku- ale nie wiemy na razie do jakiej wysokości i w jakim terminie. Poza tym nie wyobrażamy sobie , żeby Lena wrócila do domu . Będziemy walczyć aby sad odebral ją wlaścicielowi.

Poniżej kilka zdjęć, ale nie są one w stanie oddać widoku jak Lena próbuje zrobić jeden krok , czy sięgnąć w boksie po siano

otwarta rana na łokciu
Obrazek

widok calego guza na łokciu po wygoleniu sierści
Obrazek

krwawiąca rana przed oczyszczeniem i zdeformowana tylnia noga
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wszelkie wplaty dla Leny można kierować
na konto Fundacji "Zwierzę nie jest rzeczą"
Bank Pekao Sa
58 1240 1170 1111 0000 2420 9674 z dopiskiem "Lena"

PostNapisane: Nie gru 02, 2007 19:10
przez Batka
brak mi słów
:(

PostNapisane: Nie gru 02, 2007 19:28
przez justyna792
Okrucieństwo. :cry: Ja bym temu facetowi dała popalić. Odczułby na własnej skórze takie samo cierpienie. Trzymaj się Lena.zdrowiej.

PostNapisane: Nie gru 02, 2007 20:19
przez Kociareczka
hop :!:

PostNapisane: Wto gru 04, 2007 6:34
przez mjs
Biedne zwierzę i znowu bezsensowne ludzkie okrucieństwo... :(

PostNapisane: Wto gru 04, 2007 18:23
przez Kattys
Podrzucam...

Wpłacę jakiś grosik.. jedyne co mam.

PostNapisane: Śro gru 05, 2007 18:46
przez mjs
podrzucę Lenę

PostNapisane: Śro gru 05, 2007 20:59
przez Biafra
Rachelinko :aniolek:
Bardzo dziękuję za wsparcie.

PostNapisane: Czw gru 06, 2007 23:51
przez dakoti
:cry:

PostNapisane: Pon gru 10, 2007 13:54
przez Kattys
I co z Leną?

PostNapisane: Pon gru 10, 2007 14:35
przez Suselek
Biedny konik... :(

Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej. W chwili obecnej wspomóc niestety nie mogę :(

Proszę ją czule ode mnie wygłaskać...

PostNapisane: Pon gru 10, 2007 22:15
przez Biafra
Kattys pisze:I co z Leną?


Lena jest po wizycie weterynarza i kowala.
Udało nam się podnieść chorą nogę kopytem do góry , żeby zobaczyć podeszwę
Poza tym, ze kopyto jest kompletnie zdeformowane Lena ma raka strzałki.
Podeszwa rozpada się w palcach, koń podpiera się na jednej bocznej ścianie, w której są otwory przez które wypływa cuchnąca ropa.
Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jak ona musiała cierpieć.
Trzeba ogromnego ciśnienia, żeby ropa mogła wydrążyć otwór w podeszwie kopyta.
Poza tym nie ma już bocznej ściany , którą wysadziło wcześniej.
I cały czas pracowała.
Ten koń na prawdę nie ma na czym stać

Lena jest na antybiotykach i lekach przeciwzapalnych.
Odrobaczyłam ją ...trzeba będzie powtórzyc
Ma wykonane zdjęcia RTG zdeformowanej nogi
Trzeba ją jak najszybciej zaszczepić na tężec , bo cały czas otwartą raną - zwłaszcza na łokciu kładzie się na ziemii
Trzeba koniecznie wypiłować jej zęby bo ma same kolce i nie potrafi jeść nawet siana- robią jej się kulki i wypadają z pyska
Nic poza sianem nie je , głównie z bólu
Jak narośl na łokciu nie przestanie się babrać po antybiotykach i wcierkach, trzeba będzie ją zoperować-wyczyścić i zeszyć.

Ponizej zdjęcia podeszwy zdeformowanego kopyta

Obrazek

Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Wto gru 11, 2007 11:52
przez Kattys
Chryste,,co to musiał być za człowiek.

Dlaczego tyle cierpienia dostarczył niewinnemu zwierzęciu.? :cry:

Mam nadzieję że teraz choć trochę poprawi jej się komfort życia.

PostNapisane: Nie gru 16, 2007 17:05
przez garys
Licytacja obrazu dla Leny
Zachęcamy wszystkich do licytacji obrazu, z której dochód zostanie przeznaczony na pomoc dla Leny. Proszę także o przesłanie tej informacji gdzie tylko się da.
Obraz namalowała i podarowała Pani Renata Markowska.
Poniżej mail z opisem obrazu i licytacji.

Witam.
Bardzo proszę o przeczytanie historii klaczy Leny.
Myślę, że nikt nie może pozostać obojętny.
Ja jestem wstrząśnięta tą historią, zdaję też sobie sprawę, że jest ona
jedną z tysięcy podobnych. Tym bardziej to straszne i smutne.
Bardzo chcę pomóc Fundacji "Zwierzę nie jest rzeczą" zebrać środki na
pomoc dla Leny.
Nie mam żadnych pieniędzy, które mogłabym przekazać na ten cel. Mam jednak
namalowany przez siebie jakiś czas temu obraz, który bardzo lubię.
Przedstawia duży bukiet żołtych, małych chryzantem na tle zachmurzonego,
jesiennego nieba.
Jest to olej na płótnie oprawiony w czyste drewniane ramy, format 70x90
cm.
Wisi w moim pokoju na centralnej ścianie i tą swoją jasno-żółtą plamą
wnosi trochę ciepła i światła w jego przestrzeń, co łatwiej pozwala mi
znieść smutno-szary czas, jaki właśnie nam nastał.
Pomyślałam, że mogę wystawić go na licytację wśród znajomych i
znajomych znajomych, wysyłając internetem swoją ofertę ze zdjęciem obrazu.
Jeśli ktoś z Państwa będzie zainteresowany jego zakupem, proszę o
przysłanie na mój adres e-mail zgłoszenia z proponowaną sumą, za jaką
gotowi bylibyście go kupić.
Cała ta suma zostałaby przeznaczona na ratowanie Leny - jej leczenie i
sprawę sądową o ostateczne odebranie do niej praw właścicielowi. Jest to
jedyny sposób, w jaki mogłabym, z Państwa udziałem, pomóc konikowi.

Proponuję cenę wywoławczą w wysokości 600 zł.
Myślę, że nie jest duża i mam nadzieję, że KTOŚ kupi moje chryzantemy za
większą sumę. Złote chryzantemy zagoszczą u kogoś o złotym sercu, a
biedna, umęczona klacz Lena dostanie szansę na drugie, dobre życie.
Termin zakończenia licytacji 22 grudnia. Osoby zainteresowane będę
informować e-mailem o jej przebiegu. Sposób przekazania obrazu i wpłaty
pieniędzy na rzecz Leny uzgodnimy już bezpośrednio z osobą, która wygra
licytację, tak, aby nabywca obrazu miał pewność, że pójdą one na ogłaszany
cel.
Bardzo proszę o poważne potraktowanie mojej oferty i nie podbijanie ceny
jedynie dla zabawy. Najważniejsze jest, żeby obraz został RZECZYWIŚCIE
kupiony przez osobę, która zaproponuje najwyższą cenę, by Lena
rzeczywiście
otrzymała pomoc.
Zapraszam Państwa do licytacji (zdjęcia obrazu w załączniku).
Bardzo też proszę o przesłanie dalej tego listu.
Renata Markowska

022 213 88 83, 888 066 402

Obrazek

PostNapisane: Pon gru 17, 2007 7:27
przez Slonko_Łódź
O litości..... Słów mi brak.... Jak sobie wyobrażę cierpienie tej biednej Panienki....