Strona 4 z 5

PostNapisane: Pon lis 26, 2007 11:30
przez Magija
Juleczka czuje się o wiele lepiej :)
Kujemy jamniczą dupkę i Julka już prawie nie kicha :D
Wiecznie szaleje. Wczoraj przynosiła nam zabawki do łóżka i kazała sobie rzucać. O 24 :wink: Jak odmówiliśmy mieliśmy wielki wyrzut sumienia w postaci dwóch czarnych jamniczych oczu pełnych smutku i rozczarowania. Nie wytrzymaliśmy więc dziś unikam sąsiadów z dołu :wink:

PostNapisane: Śro lis 28, 2007 16:08
przez ef-ka
Julcia? Co słychać u Was?

PostNapisane: Śro lis 28, 2007 18:06
przez dakoti
co u slicznej jamnisi ???

PostNapisane: Sob gru 01, 2007 9:26
przez montes
Malutka w górę :)

PostNapisane: Sob gru 01, 2007 11:33
przez Magija
No to odżyła jamnicza dupka.
Nadal kaszlemy. Wczoraj byliśmy na kontroli i jamnicza dupka znów została potraktowana igłą, co się samemu jamnikowi bardzo nie spodobało, toteż zaraz po wizycie zrobiła kupkę i siku na środku gabinetu :mrgreen:
Nadeszły mrozy, więc jamnicza dupka marznie i odmawia wychodzenia na dwór, a jeśli już wychodzi to patrzy z takim wyrzutem, jakbyśmy psa na stracenie prowadzili. Spacerek? Nie ma mowy, szybkie sio i do domu, biegiem!
No i kochamy pobyty u babci Zosi. Bo babcia Zosia daje jamnikowi to, co jamniki cenią najbardziej. Ciepły kocyk i kotleta no i jescze "plasterek szyneczki tylko, malutki".
No więc jeśli tylko wychodzimy z domu, to Julka biegnie co sił w nogach do bloku babci Zosi.
Aha, zrobiliśmy ubranko, ze starego swetra babci, w kolorze indygo ;) Dzięki temu ubranku jamnicza dupka tak bardzo nie marznie, więc może zrobić 3 kroki więcej na spacerku :wink:

PostNapisane: Sob gru 01, 2007 15:26
przez magicmada
Babcie Zosie są najlepsze. Jakieś zdjęcie jamnika w stroju spacerowym?

PostNapisane: Sob gru 01, 2007 16:31
przez AlkaM
Magija pisze:witaj Falko :D

Wczoraj po raz pierwszy została sama w domu na 5 minut, ja w tym czasie byłam u sąsiadki i nasłuchiwałam. Było lekkie drapanie pazurków ale płaczu nie słyszałam. Po powrocie dostałą kawałek szyneczki i została wygłaskana, wyściskana i pochwalona :)
.

Ja sie osobiscie na psach sie nie znam, ale czesto ogladam w TV program, ktory prowadzi Cesar Milan najbardziej znany w USA specjalista od psow. Jego rada na to, aby pies przestal sie bac zostawac sam w domu to nie robic z wyjscia i przyjscia zadnego wydarzenia. On radzi , zeby z domu wychodzic nic nie mowiac do psa, bez glaskania, najlepiej dac psu jakies zajecie np taka specjalna kosc dla psa. Po powrocie do domu psa ignorowac przez kilka minut, zadnego glaskania, zadnego odzywania sie do psa, zadnych lakoci. Po prostu przyjscie i wyjscie wlacicile nie ma byc specjalnym wydarzeniem dla psa.

PostNapisane: Sob gru 01, 2007 23:34
przez dakoti
oj tak, jamnisie futerko króciutkie, odziez się przyda, drap, drap dla czworonożnych :D

PostNapisane: Nie gru 02, 2007 10:44
przez Falka
Mam głupie pytanie :oops: A psy nie mogą załatwiać się do kuwety zimą?

Magija tak ciepło opisujesz dokonania Julci, że zaczynam wątpić, czy ją komukolwiek oddasz :lol:

PostNapisane: Nie gru 02, 2007 20:23
przez Magija
Falko, nie, nie, nie, nie zostawimy jej sobie na pewno, bo było by to krzywda dla psa. Mamy za dużo zwierząt a Julka to pieszczoch, no i nie oszukujmy się, gdzies będzie miała więcej rąk do głaskania i czasu poświęconego tylko dla niej. Nie będzie musiała go dzielić z 10 innymi.

Co do kuwetki - na dogomani czytałam, ze można, są kuwetki bezżwirkowe dla yorków. My tej metody praktykować nie będziemy.

Metody wychowawcze zostały mi polecone przez weterynarza, ale rzeczywiście, to o czym piszesz chyba ma sens, popróbujemy:)

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 19:14
przez Iwona
Falka pisze:Mam głupie pytanie :oops: A psy nie mogą załatwiać się do kuwety zimą?

moi sąsiedzi z IV pietra nauczyli 15 letnią suczkę (ON) załatwiania sie do kuwety ze żwirkiem. Szybko się nauczyła.

PostNapisane: Wto gru 04, 2007 20:51
przez andorka
Dla mnie korzystanie przez psa z kuwety to jakieś wynaturzenie (pomijam sytuacje szczeniak w kwarantannie, bardzo chory pies). Przecież największym szczęściem dla psa to spacer, nie można go przełożyć nad wygode właściciela. decydując sie na psa decydujemy się automatycznie na spacerki minimum 3 razy dziennie. A jak zimno? (dotyczy psów przygruntowych typu jamnik, mikrusy gładkowłose przygruntowe, yorki - włos bez podszerstka nie daje ciepła) kubraczek szybki sik i qpal i do domu, ale należy się liczyć z rozładowaniem energii psiej w tymże domu. :D

Julka, przepraszam za offa, ale to dla dobra Twoich baraci i sióstr :D

I czemu w ogóle nikt się jeszcze w Tobie nie zakochał??? :twisted:

PostNapisane: Pt gru 07, 2007 11:14
przez Magija
Andorko, nie ma co przepraszać, Julka też bardzo lubi spacerki, tylko niekoniecznie kiedy doopcia marznie, wtedy sik i do domu :wink:

Kończymy brać antybiotyk, niedługo kontrola, ale już widzimy, ze jest o niebo lepiej i Julka już nie kicha, trochę jeszcze natomiast kaszle, ale to niebo do ziemi. Zaczęła jeść beta glukan.
A w ogóle to Julka je za 10! No i kiedy idzie do babci Zosi to ja już jej wcześniej śniadania nie daję. Ostatnio dostała u babci zupkę ryżową z mięsem, smakowała jej bardzo, więc babcia jej dokładek nie żałowała Jeszcze kilka pobytów u babci i będziemy mieć gruba parówę
Pogoda sie poprawiła, więc Julka na spacerach szaleje aż miło. Wczoraj urządziła sobie bieg galopujący po całym osiedlowym ogrodzie. Widziałam tylko przemykający czarny cień i słyszałam drapanie pazurków. Po tym szaleństwie wciąż było jej za mało, więc w domu przez pół godziny męczyła pluszowego Kubusia Puchatka i w końcu oderwała mu kawałek ubrania
Koty patrzyły na nią ze współczuciem, w końcu najmłodszy Dzidek nie wytrzymał i upolował Julki ogon! Ale była panika! Trzeba było psa ratować!
__________________

PostNapisane: Czw gru 13, 2007 21:19
przez Falka
Czy znalazł sie już dom dla Julci? Jak się sunia miewa?

PostNapisane: Nie gru 16, 2007 19:39
przez Georg-inia
Julka nas wczoraj odwiedziła :lol: wielkościowo to taki kot, tylko na metry :)
niestety Georg miał odmienne zdanie na ten temat i ... zostawił w Julciowej głowie "tipsa" :roll: matkozcórką, jak ona płakała :strach: ja się zerwałam, żeby pod niskim stolikiem rozdzielać towarzystwo, a Magija wyła ze śmiechu, bo na ten psi wrzask zerwał się Niuniol i biegł z pomocą. Brzuch mu się majtał, krótkie łapki przebierały ile sił i to właśnie było powodem nieopisanej radości Magiji :twisted: Niestety nie stwierdzono, komu Niuniek biegł na ratunek. Julce? czy tez Georgowi? ratować? czy też może dobić psa? :? :wink: