Julka ma dopiero rok i głowę pełną pomysłów i szaleństw. Ma w sobie tyle uroku i wdzięku, ze wystarczy spojrzeć w jej uśmiechnięte oczy by stracić dla niej głowę. Roziskrzone oczy, uśmiech na psim pyszczku i wiecznie merdający ogon. Taka jest od niedzieli, od kiedy zobaczyłam ją w schroniskowym boksie, zmarzniętą, trzęsącą się i samotną i zabrałam do siebie.
Dom, kanapa, swój Duży, swoja Duża, ciepły koc i mnóstwo zabawek. Bo Julka uwielbia pluszowe zabawki. I spać pod kołdrą. I wychodzić na spacerki. Ale krótkie, bo wciąż się boi, że ją zostawimy. I uwielbia kiedy przychodzi Pańcio i głaszcze Julkę po jej długim pyszczku. I mówi, że znajdzie się ktoś taki, kto Julkę pokocha na zawsze.
A Julka patrzy prosto w oczy i chce wierzyć, że znajdzie się ktoś, kto pokocha ją na zawsze, ktoś, komu odda całe swoje małe, jamnicze serduszko.