Jak się zachować? Proste- wzywamy policję. Za dziabnięcie przez psa jest ładny mandat, a pies ma obserwację- to szybko uczy własciciela pokory. A za skopanie psa po pierwsze mozna zrobić sprawę o znęcanie. Po drugie iść do weta i potem żądać sądownie odszkodowania i zwrotu kosztów ( a nie żałować badań w rodzju USG, RTG).
Jesli zaś ktokolwiek Wam drażni psa, to od razu mówie- policja luib Sm. Mandat za "złośliwe drażnienie lub straszeni" które doprowadza do agresji "sprawia że zwierzę staje się niebezpieczne" wynosi bagatela 1000 zł
I nie odpuszczać- w razie czego sąd grodzki. Upierając się, że nie po to uczycie zwierzaka posłuszeństwa i łagodności, żeby ktoś wam go zmieniał w agresywną bestię i że potem to Wy będziecie mieć kłopot z zagrażającym otoczeniu psu. Groźba takiego mandatu skutecznie wychowała raz a dobrze moją sąsiadkę....
Radze nei odpuszczać, bo inaczej ludzie się czuja bezkarni i w końcu dochodzi do tragedii...
Moje zdanie jest takie- za psa odpowiadasz. Właściciele nie powinni czuć się bezkarni, jesli ich pupil narozrabia- ale z drugiej strony nie można terroryzować ludzi z psami, bo "może ugryźć". Ja swoje mordy znam i jeśli przykładowo puszczam luzem psa 25 kg, a na smyczy lub w kagańcu trzymam 8kg wypłosza, to wiem, dlaczego.... Bo to akurat w mojej sforce jedyny groźny zwierz
Niestety poziom wiedzy i mentalnośc naszego społeczeństwa to ciągle coś upiornego
Stykasz się albo z histerycznym "zaraz mnie ugryzie, aaaa!!!!", albo z pchaniem łap do psa bez zapytania właściciela o pozwolenie (a czasem mimo prośby o nie dotykanie)
Nie cierpię ani jednej postawy, ani drugiej. Przykro mi, ale zdarzały mi się bardzo niegrzeczne odzywki, kiedy np. baba w autobusie agresywnie twierdziła że mój pies "zaraz ją ugryzie". zaznaczam, że sucz była w kagańcu, na smyczy, stała od baby ze 3 metry i w dodatku to suka na wózku, więc w autobusie blokuję ją nogą do ściany
Albo kiedy Mila była już bardzo chora, wracałyśmy od weta, prawie ją na rękach wnoszę do autobusu (akurat auto nam zdechło) a i tak ktoś się czepai, że cyt: "z takim wielkim psem mordercą to piechotą!" Misia brała już wtedy chemię i jedyne o czym marzyła po wecie to poleżeć...
O czepianiu się wiezionej na rekach umierającej mini-staruszki nie wspomnę......
Ech, to sie wyżaliłam