No właśnie.
Cały czas mam wrażenie, jak czytam twoje posty, że wcale ci nie zależy na komunikacji z tym psem, ale jedynie na udowodnieniu sobie i innym, że akurat Lusiek jest beznadziejny.
Pchasz go w sytuacje, które są dla niego za trudne, i nie zapewniasz mu żadnego wsparcia w tych sytuacjach, prowadzisz go ulicą, po której jeżdxa samochody, pod prąd ludzi i samochodów i innych psów, szarpiesz go na krótkiej smyczy, gdy on się boi ludzi/ samochodów. Po co taka masakra?
I cały czas piszesz tylko o swoich uczuciach, o tym jakim problemem jest ten pies, jaki jest okropny i w ogóle. Ale jednocześnie nie podejmujesz żadnej metodycznej, planowej, rozsądnej pracy z psem. Tak jakbyś tylko chciała potwierdzenia, że pies jest beznadziejny. Po co z takim psem iść ulicą , którą jeżdżą samochody? Z psem, który jest nieułożony, nakręca sie i wyrywa.
Nie pojmuje tego zupełnie, no chyba że celem takich spacerów jest udowodnienie, ze pies sie dla was nie nadaje. Ale po co niszczyć psa? To juz chyba lepiej sobie te spacery odpuścić i na spokojnie szukać psu innego domu.
Zrób mu zdjęcia i zrób wątek na dogo/ miau. Może ktoś rozsądny go wypatrzy i weźmie od Ciebie.
Dałam ci namiary na książki Mrzewińskiej. Daje jeszcze raz -
http://lubimyczytac.pl/autor/9638/zofia-mrzewinskaTo absolutna podstawa. Abecadło.
Czytałaś?
Tam jest wszystko napisane w prosty sposób o tym jak się porozumieć z psem.
Robisz coś z tych rzeczy opisanych w książkach pani Mrzewińskiej?
Moze po prostu kotom też nie zapewniasz żadnego wsparcia, tylko czekasz aż sobie same poradzą z nową sytuacją, i dlatego masz taki problem z kotami, gdy pojawił się pies.
Koty same sobie radzą jak umieją, czyli uciekają. Może nie oczekują od Ciebie wsparcia bo go zazwyczaj nie dostają w trudnej sytuacji?
Człowiek, ktory ma zwierzaki jest za nie odpowiedzialny. tak zwyczajnie. I musi je wspierać racjonalnie, w trudnych dla nich sytuacjach. A jak nie wie jak to zrobić, bo sie nie dokształcił , to płaci za to komuś kto się na tym zna.
no po prostu tak to działa.