przeszczep nerki

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Pon mar 12, 2018 12:48 przeszczep nerki

przypadkowo dowiedziałam sie o dokonaniu przeszczepu nerki, a później znalazłam ten wpis http://www.lancet.waw.pl/zespol-kliniki ... rki-u-psa/
nigdzie nie napisali jak się czuje dawca nerki
z innego źródła wiem, że został adoptowany, a po dokonaniu zabiegu pobrania nerki oddany
ma problemy zdrowotne
na imie ma Saturn

takie działanie kliniki dla zwierząt (a także włascicielki psa-biorcy) uważam za niemoralne
Saturna nikt sie o zdanie nie pytał

a tutaj są nazwiska wszystkich odpowiedzialnych .... hm "lekarzy" https://magwet.pl/mw/25744,transplantac ... -przypadku
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9644
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon mar 12, 2018 13:39 Re: przeszczep nerki

Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pon mar 12, 2018 13:45 Re: przeszczep nerki

ta sama ekipa dokonała drugiego przeszczepu nerki
w przypadku Saturna biorca nie przeżył
w tym drugim przypadku "dawczynią" podobno była sunia z tego samego schroniska - pies biorca przeżył, sunia podobno niestety nie

na dogomanii znalazłam kilka wpisów z pytaniem gdzie można przeszczep zrobić bo jest to jedyny ratunek
ratunek dla biorcy ale jakim kosztem
miłość do swojego zwierzaka przesłania krzywdę (śmierć) innego, porzucanego po pobraniu narządu
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9644
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon mar 12, 2018 15:02 Re: przeszczep nerki

Dlatego weci nie powinni byc hyclami ani włascicielami schronisk, ale zobaczcie jaki jazgot sie podniósł gdy Argos napisał w tej sprawie do Izby weterynaryjnej https://www.facebook.com/permalink.php? ... &ref=notif
sam Fedaczyński prosi o pmoc https://www.facebook.com/radoslaw.fedac ... 7910220428
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pon mar 12, 2018 16:11 Re: przeszczep nerki

Ja bym do końca nie obwiniała wetów - oferują usługi bo takie są wymogi rynku.
Decyzja zależy od opiekuna zwierzaka.
Kilka lat temu miałam ten sam dylemat. Jak grom z jasnego nieba spadła na nas wiadomość, że nasz ukochany Kicuś ma pnn. Wprawdzie w Irlandii nie wykonuje się takich zabiegów ale wetka skontaktowała nas z kliniką w Wielkiej Brytanii, która wykonuje przeszczepy nerek. Byliśmy zdecydowani zrobić wszystko aby ratować nasze kochanie. Po otrzymaniu szczegółowych informacji jak wygląda procedura przeszczepu podjęliśmy decyzję, że ta cena - cena życia innego kota, jest za wysokai nie moglibyśmy żyć z myślą, że zabiliśmy jakieś zwierzątko. W Wielkiej Brytanii nerkę pobiera się od kota ze schroniska. Warunkiem przeprowadzenia przeszczepu jest adoptowanie dawcy. Przeszczepiona nerka pracuje max do dwóch lat. A potem? A potem można zrobić następny przeszczep.
Jeśli ktoś mówi, że nie lubi kotów to znaczy, że nie spotkał jeszcze tego właściwego.
Kicuś 04.1997 - 22.10.2010..........Troczuś 2004 - 14.02.2019...............Myszka.................... Mirmił.................GRysiu
Trzy zdjęcia kotów to za dużo.
Obrazek

Irlandzka Myszka

 
Posty: 1546
Od: Nie sie 15, 2010 16:49
Lokalizacja: Cork, Irlandia

Post » Pon mar 12, 2018 19:11 Re: przeszczep nerki

To jeszcze lepiej adoptowac kotkę niewykastrowaną i ja rozmnazac i mieć swoich dawców pod ręką. Masakra. Rozstawac sie z ukochanymi tez trzeba umieć.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pon mar 12, 2018 21:04 Re: przeszczep nerki

Ewa K.M. masz rację to jest masakra ale oburzamy się na takie praktyki w stosunku do zwierząt a prawie oficjalnie funkcjonuje to w stosunku do ludzi. Cały świat korzysta z usług klinik zajmujących się przeszczepami organów w Chinach. Niskie ceny i zero czasu oczekiwania na dawcę. Różnica polega na tym, że dawca nie przeżywa operacji więc nie trzeba go adoptować.
Jeśli ktoś mówi, że nie lubi kotów to znaczy, że nie spotkał jeszcze tego właściwego.
Kicuś 04.1997 - 22.10.2010..........Troczuś 2004 - 14.02.2019...............Myszka.................... Mirmił.................GRysiu
Trzy zdjęcia kotów to za dużo.
Obrazek

Irlandzka Myszka

 
Posty: 1546
Od: Nie sie 15, 2010 16:49
Lokalizacja: Cork, Irlandia

Post » Pon mar 12, 2018 22:09 Re: przeszczep nerki

Naprawdę? Myślałam że tylko od zmarłych są pobierane organy do przeszczepu
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pon mar 12, 2018 23:36 Re: przeszczep nerki

Niestety to prawda. Przestępcy, opozycjoniści i wszelki element wywrotowy jest zamykany w specjalnych obozach. Oczywiście idealnie zdrowi są zamykani bo mający problemy zdrowotne są rozwalani od razu. Zamknięci w tych specjalnych obozach to dawcy organów.
Jeśli ktoś mówi, że nie lubi kotów to znaczy, że nie spotkał jeszcze tego właściwego.
Kicuś 04.1997 - 22.10.2010..........Troczuś 2004 - 14.02.2019...............Myszka.................... Mirmił.................GRysiu
Trzy zdjęcia kotów to za dużo.
Obrazek

Irlandzka Myszka

 
Posty: 1546
Od: Nie sie 15, 2010 16:49
Lokalizacja: Cork, Irlandia

Post » Wto mar 13, 2018 0:38 Re: przeszczep nerki

Killatha pisze:ta sama ekipa dokonała drugiego przeszczepu nerki
w przypadku Saturna biorca nie przeżył
w tym drugim przypadku "dawczynią" podobno była sunia z tego samego schroniska - pies biorca przeżył, sunia podobno niestety nie

Skad informacja, ze sunia "dawczynia" nie przezyla? Z tego co widac, to chyba zyje, zyskala nowy dom i przyjaciela:
https://www.facebook.com/LancetKlinikaW ... 814077858/ (filmik sprzed 2 tyg, a zabieg odbyl sie w listopadzie)
Na filmiku widze dwa szczesliwe psy. Nigdzie nie znalazlam informacji, ze sunia nie zyje...

Spójrzmy prawdzie w oczy - gdyby nie ten przeszczep, to jeden pies bylby martwy, drugi prawdopodobnie siedzialby dozywotnio w schroniskowym boksie (byc moze tez przedwczesnie zmarlby ze stresu i chorob). Tosia, ktora zostala "dawcą" byla ponoc poldzikim psem, nieufnym w stosunku do ludzi i niedotykalskim, a takie raczej domow szybko nie znajduja (jesli w ogole).

Osobiscie mam mieszane uczucia. Nie fair, ze dawcami sa bezdomne zwierzeta. Na pewno jest to mocno kontrowersyjna sprawa. Nie jestem przeciwna transplantacji nerek u zwierzat, ale uwazam, ze powinno byc to jakos uregulowane prawnie (nie calkiem zakazane, jak to niektorzy sugerują :?). Sama nie wiem, czy nie zdecydowalabym sie na taki sposob leczenia mojego ukochanego zwierzecia (pelnoprawnego czlonka rodziny), gdyby to byla jedyna szansa na uratowanie mu zycia.

Najgorsze i najbardziej oburzajace w tym wszystkim jest potraktowanie "dawcy" jak czesci zamiennych i po przeszczepie pozbycia sie go (tak jak mialo to miejsce w przypadku psa Saturna - dobrze, ze chociaz nie wrocil do schroniska, tylko ostatecznie ma dom, opieke i odpowiedzialną opiekunkę). Nie wyobrazam sobie czegos takiego - ja bylabym takiemu zwierzeciu dozgonnie wdzieczna, kochalabym go nad zycie i zrobila wszystko, zeby mial u mnie jak najlepiej.

Zanim u ludzi zapoczatkowano przeszczepy narzadow, to ile zwierzat stracilo zycie, bo przeciez najpierw eksperymentowano na niewinnych zwierzetach i nikt ich nie pytal o zgode (to bylo ok? Mnie to przeraza i nie godze sie z tym :(), a potem dopiero na ludziach i tez z poczatku byly to eksperymenty, ktore nie zawsze sie udawaly.
Niestety, nadal eksperymentuje sie na zwierzetach do roznych celow medycznych, ktorych zycie jest poswiecane dla zycia ludzkiego i nikt nie pyta ich o zgode, a zwierzeta niewiele z tego mają :( Nie moge sie z tym pogodzic.

Naprawdę? Myślałam że tylko od zmarłych są pobierane organy do przeszczepu

Od zyjacych tez (mowie o dobrowolnej decyzji, o oddaniu np. nerki bez ktorej mozna zyc), ale czlowiek ma wybor i sam decyduje, czy chce zostac dawcą w przeciwienstwie do zwierzecia.

Chociaz z drugiej strony... czy pytamy nasze zwierzeta, czy np. chca byc poddane eutanazji? Nie, to my podejmujemy za nie decyzje, a moze mimo ciepienia chcialyby zyc? Tak naprawde nie wiemy tego. Rowniez wbrew ich woli wozimy je do weterynarza, dajemy zastrzyki, kroplowki, leki, poddajemy je roznym uporczywym zabiegom i operacjom - wprawdzie ratujacym zycie, ale one inaczej to odbierają.
Albo - pyta ktos np. zwierzeta hodowlane, czy chca byc zabite i pocwiartowane? Niestety nie :( Odbywa sie to wbrew ich woli, w dodatku przy pelnej akceptacji spoleczenstwa :(

----------
Tak sie zastanawiam, czy nie moznaby pobierac narzadow od zmarlych zwierzat, jak to zwykle robi sie u ludzi albo ew. od zwierzat, ktore maja byc poddane eutanazji (tylko obawiam sie, ze w tym przypadku tez mogloby dochodzic do naduzyc)?

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto mar 13, 2018 11:45 Re: przeszczep nerki

Killatha pisze:tak na początek
http://nt.interia.pl/raporty/raport-med ... Id,1060289

to, że nielegalne przeszczepy sie robi, to nie znaczy, że muszę się na to godzić
może w ogóle zacznijmy hodować ludzi i zwierzęta na częsci zamienne[...]

Idac tym tokiem myslenia, to powinno zakazac sie rowniez przeszczepow u ludzi - zastanowmy sie, czy naprawde tego chcemy :roll:

Killatha pisze:wiem, że były dwie operacje wykonywane w klinice LANCET, bo tym się chwalą
w jednym przypadku biorcą był jakiś owczarek (ta nieudana) i drugi - len pies z podlinkowanej informacji (nie jestem w stanie tego zweryfikować)

...ano pewnie podmienili psa, albo jakis fotomontaz zrobili :roll:
Nikt nie jest w stanie niczego zweryfikowac na 100%, ale wiele wskazuje na to, ze sunia jednak zyje i znalazla opieke w domu biorcy. Moze sie myle, ale chce wierzyc, ze tak wlasnie jest.

Killatha pisze:żaden z dawców nie znalazł domu i dobrej opieki w domu biorcy

Znowu - skad masz taka informacje? Tak samo jak o tym, ze Tosia nie zyje? Nie odpowiedzialas... teraz twierdzisz, ze nie znalazla opieki w domu biorcy. Skad to wiesz? Skad ta pewnosc? Masz jakies potwierdzone info? To w koncu zyje czy nie zyje? Gdzie wg Ciebie jest Tosia?

Owszem, w pierwszym przypadku - Saturn nie znalazl opieki w domu biorcy, oddano go komus innemu. Koniec koncow na szczescie trafil w dobre i odpowiedzialne rece. To okrutne, ze dom biorcy w ten sposob postapil i pozbyl sie psa po pobraniu nerki :evil: Nigdy tego nie zrozumiem :evil:
Natomiast w drugim przypadku, jesli chodzi o Tosie, to na razie wszystko wskazuje na to, ze dom biorcy zaopiekowal sie "dawczynią". Poki co, nie mam powodu, by myslec, ze jest inaczej. Nie znam tych ludzi i nie chce ich oceniac czy podejrzewac o najgorsze tylko na podstawie domyslow.

W styczniu pojawily sie pierwsze 2 zdjecia Tosi - na podworku w zimie i stad wziely sie domysly, ze sunia pewnie mieszka w mrozie na dworzu. Oczywiscie, nikt nie byl, nie widzial. W dodatku odezwala sie wolontariuszka, ktora wczesniej opiekowala sie Tosią jak jeszcze byla w schronisku i podsycila plotki, ze ona nie sądzi, zeby sunia mieszkala w domu, bo wg niej ludzie by do domu nie wzieli poldzikiego psa (dala do zrozumienia, choc wprost tego nie napisala, ze Tosia sie do domu nie nadaje). To jeszcze bardziej wzbudzilo emocje i spekulacje, ze pies dawca w zamian za nerke dostal tylko kawalek podworka i nawet jak ucieknie (bo to dziki pies), to nikt tego nie zauwazy. Troche w tym temacie ucichlo, gdy udostepniono wiecej zdjec Tosi i Bubu (biorcy), tym razem w domowych pieleszach (choc tez nie kazdy uwierzyl, bo pewnie tylko na potrzeby zdjec wpuszczono psa do domu), na ktorych Tosia wcale na takiego dzikiego psa nie wyglada...

Wspolne zdjecia Tosi i Bubu (Tosia to ten owczarkowaty piesek):
https://www.facebook.com/pg/LancetKlini ... 5343514072
Czy te zdjecia to nie jakas nadzieja, ze jednak opekunowie Bubu zaopiekowali sie Tosią? Jak widac na filmiku i zdjeciach, psy swietnie sie ze sobą dogadują.

Edit: Widze, ze jak pisalam post, to w miedzyczasie Killatha usunela swoj.

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości