Kociolubny SUPERpies szuka domu na dożycie - jest kasa!
Napisane: Pon sty 22, 2018 1:55
Dziadzio chyba od początku miał pod górkę trafił do malutkiej fundacji, gdy był Psem Dojrzałym, miał koło 8 lat. Jak to w małej miejscowości, trudno było o dom dla niego i tak sobie żył z innymi psami i kotami...
Tylko że w pewnym momencie fundacja została zamknięta, a opiekunka się wyprowadziła, zabierając tylko część zwierząt. Dziadzio razem z drugim psiakiem-kundelkiem i resztą kotów pojechał do mamy opiekunki na kolejną wieś, ale i ta zostawiła Dziadzia samemu sobie - miał wejście do nieogrzewanego domu i odwiedzającą go co jakiś czas sąsiadkę, która uzupełniała karmę i wodę.
Dziadzio teraz ma około 12-14 lat. Jest przemiły, cieszy się nawet na widok nieznanych mu osób, bez problemu dał się zabrać do weterynarza, wpakować w samochód. Obecnie przebywa w hoteliku, w weekend został zabrany przez Fundację AST i będzie diagnozowany w tym tygodniu - bo niestety, Dziadzio strasznie kaszle. Zdarza mu się przewrócić. Dostaje też leki nasercowe, ale na oko, nigdy nie był u dobrego lekarza, który faktycznie stwierdziłby wadę serca. Czeka na RTG (szukamy zapalenia oskrzeli, płuc, nowotworów), spotkanie z kardiologiem.
Ze względu na stały dostęp do karmy jest koszmarnie gruby i na pewno wymaga odchudzenia...
Niestety, hotelik to nie dom. W hoteliku gdy przewróci się w boksie - zostanie to zauważone w czasie sprawdzania boksów... boksy są ogrzewane, ale to nie dom. Spacery są, ale nie tak często, jak w domu...
Fundacja zapewnia karmę, opłaca weterynarza, transport - na terenie Warszawy, Trójmiasta, Krakowa, bo tam ma współpracujące placówki i wolontariuszy.
Do ustalenia jest też scenariusz, gdzie pies zostanie w pełni zdiagnozowany w Wawie, a do docelowego domu pojedzie gdzieś dalej.
Raczej nie zostało mu dużo czasu, może kogoś skusi taki spokojny, przemiły Dziadzio?
Dogaduje się z kotami, z psami różnie (chociaż ostatnie kilka lat mieszkał z młodszym kundelkiem, więc mądrze wprowadzony raczej nie spowoduje problemu), mieszkał też z dziećmi i miał z nimi dobry kontakt.
A tak podróżuje w aucie:
Tylko że w pewnym momencie fundacja została zamknięta, a opiekunka się wyprowadziła, zabierając tylko część zwierząt. Dziadzio razem z drugim psiakiem-kundelkiem i resztą kotów pojechał do mamy opiekunki na kolejną wieś, ale i ta zostawiła Dziadzia samemu sobie - miał wejście do nieogrzewanego domu i odwiedzającą go co jakiś czas sąsiadkę, która uzupełniała karmę i wodę.
Dziadzio teraz ma około 12-14 lat. Jest przemiły, cieszy się nawet na widok nieznanych mu osób, bez problemu dał się zabrać do weterynarza, wpakować w samochód. Obecnie przebywa w hoteliku, w weekend został zabrany przez Fundację AST i będzie diagnozowany w tym tygodniu - bo niestety, Dziadzio strasznie kaszle. Zdarza mu się przewrócić. Dostaje też leki nasercowe, ale na oko, nigdy nie był u dobrego lekarza, który faktycznie stwierdziłby wadę serca. Czeka na RTG (szukamy zapalenia oskrzeli, płuc, nowotworów), spotkanie z kardiologiem.
Ze względu na stały dostęp do karmy jest koszmarnie gruby i na pewno wymaga odchudzenia...
Niestety, hotelik to nie dom. W hoteliku gdy przewróci się w boksie - zostanie to zauważone w czasie sprawdzania boksów... boksy są ogrzewane, ale to nie dom. Spacery są, ale nie tak często, jak w domu...
Fundacja zapewnia karmę, opłaca weterynarza, transport - na terenie Warszawy, Trójmiasta, Krakowa, bo tam ma współpracujące placówki i wolontariuszy.
Do ustalenia jest też scenariusz, gdzie pies zostanie w pełni zdiagnozowany w Wawie, a do docelowego domu pojedzie gdzieś dalej.
Raczej nie zostało mu dużo czasu, może kogoś skusi taki spokojny, przemiły Dziadzio?
Dogaduje się z kotami, z psami różnie (chociaż ostatnie kilka lat mieszkał z młodszym kundelkiem, więc mądrze wprowadzony raczej nie spowoduje problemu), mieszkał też z dziećmi i miał z nimi dobry kontakt.
A tak podróżuje w aucie: