I nas już takie obrazki:) Lorka jeszcze trochę ostrozna.
Masakra jakaś z tymi kleszczami:( Moja kuzynka mówi ze u nich na Podkarpaciu strasznie dużo, pies zakropiony a i tak przynosi, spróbują też z obroża bo kot ma i nie przynosi. Wczoraj coś sadzila koło domu i też z kleszczem wrocila. Nigdy tak duzo nie było.
My w planach też mamy dzisiaj pola i już się boję. Ale przecież nie będę chodzić z psem tylko po chodnikach i trawnikach.
Wczoraj gagatek zjadł mi mięso na obiad pół piersi z indyka. Zostawiłam do odmrozenia na blacie i znikło jak wróciłam z pracy.Miałam się z nią podzielic ale już się nie doczekała. Nawet rewolucji zeladkowych nie było po surowym miesie, a trochę się bałam bo to był spory kawałek.